TEDDY ATLAS: NIE MAM NIC DO ROACHA
Bob Arum nie powiedział tego wprost, ale ludzie z jego otoczenia twierdzą, że szef stajni Top Rank przy okazji walki Manny'ego Pacquiao (57-6-2, 38 KO) z Timothy Bradleyem (33-1-1, 13 KO) liczy na to, że atmosferę podgrzeją dwaj charyzmatyczni trenerzy zawodników - odpowiednio Freddie Roach oraz Teddy Atlas. Ten drugi zapewnia jednak, iż nie ma nic do swojego kolegi po fachu i nie da się wciągnąć w pyskówki.
- Atlas chyba niezbyt mnie lubi - sprowokował niedawno Roach.
- Naprawdę nic nie mam do niego. W ostatnich dwóch dekadach moim zadaniem było usiąść przy mikrofonie i komentować to, co widzę. A chcąc być profesjonalistą, nie mogłem sobie podczas komentarza pozwolić na to, by być czyimś przyjacielem. Ja miałem za zadanie mówić to, co akurat widzę i co myślę. Płacono mi naprawdę dobre pieniądze, więc czułem się odpowiedzialny za to, żeby mówić całą prawdę. Dlatego kiedy miałem przed sobą zawodnika Roacha, oceniałem go tak jak innych. Jeśli robił coś dobrze, to go chwaliłem, a jeśli źle, to też wyrażałem swoją opinię na ten temat. Jestem w tym biznesie od czterdziestu lat i wykorzystując to doświadczenie oceniałem to co widzę. Dlatego nie czuję, bym miał za cokolwiek przepraszać, bądź z czegoś się tłumaczyć. A co Roach o tym sądzi, to już jego sprawa. Ja się tym nie mam zamiaru zajmować - powiedział Atlas, który niedawno przejął Bradleya i poprowadził do niezwykle efektownej wygranej przed czasem nad Brandonem Riosem.