BRAHMER TRENEREM(!) ZEUGE
Jurgen Brahmer (47-2, 35 KO) piastuje tytuł mistrza świata WBA Regular wagi półciężkiej, ale ma też ponad trzydzieści siedem lat na karku i powoli zastanawia się, co będzie robić po zakończeniu kariery. Jak widać dobrze odnajduje się w roli trenera, bo właśnie rozpoczął nowy etap swojej kariery, od tej drugiej strony.
Prawdopodobnie pod koniec marca Brahmer podejdzie do szóstej obrony swojego trofeum. Póki co jednak rozpoczął współpracę z utalentowanym pięściarzem kategorii super średniej, Tyronem Zeuge (17-0, 10 KO).
Niepokonany Niemiec wcześniej pracował pod okiem Karsena Rovera, a od niedawna trenował pod okiem doświadczonego Ulli Wegnera. Ale zdecydował się na bardzo odważny krok, bo od teraz jego szkoleniowcem został wciąż aktywny jako zawodnik Brahmer. Obaj będą organizować swoje obozy w Szwerinie.
Większego kołka chyba w życiu nie widziałem. Silny fizycznie głupek, z dość mocnym ciosem, ale bez przesady.
tu się zupełnie nie zgodzę. Brahmer nie miał okazji walczyć z wartościowym przeciwnikiem by udowodnić na ile jest dobry. Prawdopodobnie tej okazji już nie dostanie, bo najlepsze lata ma za sobą. Miał pecha, że związał się z grupą Universum, od której później nie mógł się uwolnić, a jak przeszedł do Sauerlanda to miał już chyba 36 lat. Bardzo chciałbym jego konfrontacji z Pascalem czy np. z Adonisem Stevensonem. Myślę, że wielu jego krytyków mogłoby po takich walkach zmienić o nim zdanie. Niestety z biznesowego punktu widzenia ani Pascal ani Superman nie będą chcieli takiej walki, bo nazwisko Brahmera jest za oceanem prawie nieznane, a ryzyko porażki jest wysokie. Nie sugerowałbym się wynikiem korespondencyjnego pojedynku Stevensona z Suchockim, z którym to Kanadyjczyk wygrał przed czasem, a Niemiec się namęczył. Jestem zdania, że niektórzy bardzo utalentowani zawodnicy nie zawsze wypływają na szczyt, gdyż albo są unikani, albo źle się prowadzą, albo mają problemy z promotorami. Brahmer jest w tej grupie.
Lukaszz
tu się zupełnie nie zgodzę. Brahmer nie miał okazji walczyć z wartościowym przeciwnikiem by udowodnić na ile jest dobry. Prawdopodobnie tej okazji już nie dostanie, bo najlepsze lata ma za sobą. Miał pecha, że związał się z grupą Universum, od której później nie mógł się uwolnić, a jak przeszedł do Sauerlanda to miał już chyba 36 lat. Bardzo chciałbym jego konfrontacji z Pascalem czy np. z Adonisem Stevensonem. Myślę, że wielu jego krytyków mogłoby po takich walkach zmienić o nim zdanie. Niestety z biznesowego punktu widzenia ani Pascal ani Superman nie będą chcieli takiej walki, bo nazwisko Brahmera jest za oceanem prawie nieznane, a ryzyko porażki jest wysokie. Nie sugerowałbym się wynikiem korespondencyjnego pojedynku Stevensona z Suchockim, z którym to Kanadyjczyk wygrał przed czasem, a Niemiec się namęczył. Jestem zdania, że niektórzy bardzo utalentowani zawodnicy nie zawsze wypływają na szczyt, gdyż albo są unikani, albo źle się prowadzą, albo mają problemy z promotorami. Brahmer jest w tej grupie.
*
Chyba żartujesz
Braehmer faktycznie zapowiadał się bardzo dobrze. To był spory, a może nawet wielki talent.
Niestety zaprzepaścił to wszystko tylko i wyłącznie ze swojej winy.
Jakieś bójki, pobicia, odsiadki. Przez to przerwy w boksie.
Trudno powiedzieć co by osiągnął, gdyby jego kariera potoczyła się inaczej, prawidłowo. Raczej wątpię, żeby był jakimś wielkim bokserem. Ale na pewno mógł osiągnąć więcej. Dzięki temu, że go ciągną za uszy, coś tam niby zdobył. Ale wiadomo, że tak naprawdę się nie liczy w czołówce.
no teraz to o Braehmerze raczej można pisać w czasie przeszłym, bo jego styl bazuje głównie na refleksie i szybkości. Czyli dla takiego zawodnika 38 lat to dużo, ale wciąż uważam, że ma szansę dać dobrą walkę ze ścisłą czołówką, ale niestety już nie z Kovaliowem. Braehmer to zmarnowany talent, a takich mi szkoda. Nie interesuję się jego życiem prywatnym. Nie znam języka niemieckiego, więc nawet nie wiem czy bym go polubił, ale w ringu potrafi dużo. Mimo wszystko w tym wieku każda jego walka to duże ryzyko, bo on nie używa gardy, polega na swoim instynkcie, dobrym timingu, wyczuciu dystansu a w tym wieku taki rodzaj walki jest bardzo niepewny, zawodny. Breahmer to nie Evander Holyfield, James Toney czy Hopkins, którzy mogą walczyć do późnego wieku. Nie ukrywam, że jestem trochę sfrustrowany, że jego kariera tak właśnie się potoczyła i tak jak napisałeś, dużo w tym jego winy.
Później pozostało tylko dobierać mu rywali, chuchać i dmuchać.