FEIGENTBUTZ I DE CAROLIS ZAPOWIADAJĄ WYGRANĄ W NAJBLIŻSZĄ SOBOTĘ
Pierwszą poważną tegoroczną walką będzie rewanż Vincenta Feigenbutza (21-1, 19 KO) z Giovannim De Carolisem (23-6, 11 KO) za starcie sprzed blisko trzech miesięcy. Wygrał wtedy Niemiec i po raz pierwszy obronił tytuł mistrzowski organizacji WBA kategorii super średniej w wersji tymczasowej, jednak werdykt wzbudził trochę kontrowersji.
- Nasza pierwsza konfrontacja okazała się prawdziwą batalią. I choć wygrałem, to nie byłem zbytnio zadowolony ze swojego występu. Wiem bowiem doskonale, że stać mnie na dużo więcej. Nie chcę się też tłumaczyć, ale nie byłem w pełni sprawny tego wieczoru, stąd też nie mogłem pokazać pełnego potencjału - przekonuje pogromca Polaków, Maćka Miszkinia oraz Andrzeja Sołdry.
- Tym razem nic mi nie przeszkadza, jestem w pełni zdrów i gotowy, by rozprawić się z De Carolisem naprawdę przekonująco, tak by nie pozostawić już żadnych wątpliwości. Zaraz po naszym pierwszym spotkaniu obiecałem mu rewanż i musiałem dotrzymać słowa. Mało tego, cieszę się z naszego drugiego pojedynku, ponieważ prawdziwy mistrz powinien zmazywać plamy z rekordu oraz wyjaśniać pewne niedokończone sprawy - kontynuował Niemiec.
- Ocenianie boksu bywa czasem subiektywne, ale to z pewnością ja powinienem zostać ogłoszony zwycięzcą w naszej pierwszej walce - irytuje się do dzisiaj Włoch.
- Początkowo Feigenbutz był bardzo arogancki i pewny siebie, ale kiedy spojrzałam w jego oczy przed pierwszym gongiem, jego powieki nerwowo drgały. Widocznie został oślepiony swoimi wcześniejszymi dokonaniami, lecz gdy w końcu naprzeciw niego stanął rywal, który zdołał wytrzymać moc jego uderzeń, nagle stracił pomysł i nie wiedział, co dalej robić. Wciąż jest przecież młody i niedoświadczony. Do tego rewanżu dokonałem pewnych korekt w swojej taktyce, a element zaskoczenia powinien zadziałać na moją korzyść. Nie przepadam za jakimiś zapowiedziami wyniku, ale za to mogę zapewnić, że zrobię wszystko, by przywieźć ze sobą tytuł mistrzowski do Włoch - dodał De Carolis.
Nie mogło,ale oczywiście nie w Niemczech.
Jeśli DeCarolis wyjdzie z podobnym nastawieniem, albo nawet jeszcze lepszym, bo wg mnie gdyby w pierwszej walce bardziej stanowczo chciał to zakończyć, to pewnie by mu się udało.
Nie sądzę, żeby przez trzy miesiące Feigenbutz coś znacząco coś poprawił w swoim boksie.
Tak że jeśli w sobotę nie będzie nokautu, to prawdopodobnie znowu będziemy mieli do czynienia z wałem na niemieckiej ziemi.
https://www.youtube.com/watch?v=ZhXGmp3ufF0
Najpewniejszym wyjściem z opresji byłoby KO na młodym Niemcu, aby nie pozostawić wątpliwości.
Kurs na niego jest nawet 6.0 więc bukmacherzy biorą mocno pod uwagę, gdzie jest walka.
W takiej walce myślę, że zupełnie możliwy jest także remis. Sędziowie mogą być trochę uczciwsi, ale bez przesady, co tradycja to tradycja.
Niemniej, nie zdziwię się również, jeśli Niemiec wygra uczciwie.
Miałeś 115112 dla Włocha i uważasz, że wałek, ale bez przesady?
To kiedy, wg Ciebie, jest wałek z przesadą? Jak jeden drugiego leje przez 12 rund, a zwycięzcą ogłaszają pokonanego?
Nie rozumiem
Nie punktowałem tej walki, ale z tego co pamiętam, dałbym 4, co najwyżej 5 rund Feigenbutzowi. To by było takie maks, co można mu dać. Doliczając nokdauny (bodajże dwa) De Carolis tego przegrać nie mógł. W żaden sposób.
Wałek z przesadą, to 119-109 dla Alvareza w walce z Cotto, albo Wałujew wygrywający z Holyfieldem lub Broggs z Foremanem lub De La Hoya ze Sturmem albo Garcia z Herrerą. Myślę, że tutaj do tego poziomu skurwysyństwa jeszcze sporo brakowało.
http://www.bokser.org/content/2015/10/17/235357/index.jsp
W każdym bądź razie, jak dla mnie Feigenbutz bez żadnych wątpliwości tę walkę przegrał. A czy był wałek przesadą, czy bez... tego już nie będę roztrząsał
W każdym bądź razie, jak dla mnie Feigenbutz bez żadnych wątpliwości tę walkę przegrał. A czy był wałek przesadą, czy bez... tego już nie będę roztrząsał