MARK DE MORI JUŻ W LONDYNIE
Mark de Mori (30-1-2, 26) jest już w Londynie, gdzie za trzynaście dni skrzyżuje rękawice z wracającym po trzech i pół roku przerwy Davidem Haye'em (26-2, 24 KO).
Australijczyk mieszkający na stałe w Chorwacji przybył do stolicy Anglii z żoną, ojcem, bratem oraz swoim narożnikiem.
- Ten facet wybrał mnie na swój powrót, ponieważ jest przekonany, że łatwo mnie pokona. Z jednej strony mnie to drażni, bo czuję się niedoceniony, ale z drugiej cieszy, bo widać jestem trochę lekceważony, co może mi pomóc. Gdyby Haye naprawdę się mnie obawiał, wybrałby mnie dopiero w kolejnych walkach. Teoretycznie przybyłem do Anglii, by on na moim tle wypadł dobrze w powrocie. Teraz wszystko w moich rękach i tylko ja mogę pokrzyżować te plany - powiedział Australijczyk.
Sam "Hayemaker" rzeczywiście wybiega w przyszłość i już mówi o kolejnym starcie na przełomie kwietnia i maja. W trzeciej walce mógłby już spotkać się z kimś z czołówki i takie są założenia byłego króla kategorii cruiser oraz mistrza wagi ciężkiej.
https://www.youtube.com/watch?v=JPwrA6uqooA
David tylko może sobie zaszkodzić jak się okaże że by się coś więcej udało zdziałać Australijczykowi.