Carl Froch docenia sukcesy Tysona Fury'ego (25-0, 18 KO), ale jednocześnie podkreśla, że mistrz wagi ciężkiej w zbyt słabej kategorii, aby zasłużył na największe zaszczyty.
- Fury to bardzo dobry mistrz w bardzo słabej wadze. Czy byłby też mistrzem w czasach Mike'a Tysona, Evandera Holyfieldsa czy Lennoxa Lewisa? Nie sądzę - mówi "Kobra".
Były czempion dywizji super średniej, a dzisiaj ekspert stacji Sky Sports dodaje, że słabe strony dostrzega nie tylko u Fury'ego, ale i u jego młodszego rodaka, idącego jak burza Anthony'ego Joshuy (15-0, 15 KO).
- Walka z Dillianem Whyte'em, gdzie został zraniony, pokazała mu, że może nie jest jeszcze gotowy na pojedynek o pas. Pokazała, że jest tylko człowiekiem - oznajmił.
Jeżeli o niego chodzi, Froch zaznacza, że na bokserskiej emeryturze ani trochę się nie nudzi. - Nigdy nie byłem bardziej zajęty. Odszedłem, zostawiając kibiców z poczuciem, że chcą więcej. Tak właśnie powinno się odchodzić. Zakończyłem karierę na szczycie - stwierdził.