JENNINGS: SZKODA, ŻE NIE GRALIŚMY W KOSZYKÓWKĘ
Bryant Jennings (19-2, 10 KO) bardzo krytycznie ocenił swoją postawę w przegranej przed czasem walce z Luisem Ortizem (24-0, 21 KO). Amerykanin przyznał, że nie potrafił się zaadaptować w ringu, a jego siła i kondycja - atuty, które pomagały mu wygrywać inne walki - w konfrontacji z dużo bardziej doświadczonym rywalem na niewiele się zdały.
- Narożnik mówił mi, żebym ruszał głową, nie zostawiał jej cały czas w tym samym miejscu. Czułem się zbyt komfortowo. Nie to było jednak głównym mankamentem. Bez przerwy boksowałem w ten sam sposób, podczas gdy rywal dokonywał zmian. Nie mogłem się dostosować. W pierwszej rundzie byłem ranny, przez całą drugą nadal byłem zamroczony. To było zaćmienie, jakby wyłączyli światła. Nadal jednak walczyłem i myślę, że mimo wszystko była to lepsza runda w moim wykonaniu. W trzeciej też było nieźle, próbowałem złapać rytm - powiedział.
Sztuka ta nigdy się nie udała. Nie pozwalały na to mocne uderzenia przeciwnika, który w końcu w siódmej rundzie potężnym lewym podbródkowym ściął filadelfijczyka z nóg. Jennings wprawdzie zdołał się dźwignąć, ale chwilę później arbiter przerwał walkę.
- Nie powiem, że było to przedwczesne przerwanie. Myślałem sobie wtedy, jaka to szkoda, że nie gramy w koszykówkę. Patrzyłem na zegar, ile zostało jeszcze czasu. Ale znowu pojawiło się zaćmienie, takie samo jak na początku. Pewnie mogłem uciec, wykorzystać pracę nóg, ale te pierwsze trzy kroki, które postawiłem... to był koniec. Ortiz jest po prostu lepszym zawodnikiem. W pierwszej rundzie uderzył mnie chyba mocniej niż w siódmej, ale to jest tak jak w grze "Street Fighter". Na początku masz pełny pasek energii, ale przyjmujesz ciosy i zaczyna się skracać. Wreszcie robi się czerwony, a wtedy lecisz nawet po słabszych ciosach. Co więcej, ten Ortiza był mocny. Wstałem, niby wiedziałem, co się dzieje, ale wiedziałem też, co się święci, jak to wszystko się zakończy. Wyszedł mój brak doświadczenia. Taka już jest ta gra - gra, której może nawet nigdy nie chciałem zaczynać. Mam za sobą trudną drogę, ale jestem wojownikiem. We wszystkich poprzednich walkach na bardziej doświadczonych zawodników wystarczyły moja siła i kondycja. Dzisiaj jednak górą było doświadczenie - stwierdził.
Respect!
Dobrze to porównał z tym paskiem energii w "Street Fighter".
Szczery i mądry gość.
Pełen szacun!
Przystal na walke z Ortizem,ktory przed ta walka byl od niego duzo nizej w hierachi,sportowo i marketingowo
Pomimo tego,kubanczyk byl uwazany za bardzo groznego piesciarza,nie dosc wprawdzie zweryfikowanego na zawodostwie ale majacego olbrzymi potencjal
Przeciez po dobrej ale przegranej walce z Wladimirem,mogl obijac sredniakow i piac sie w rankingach.Calkiem mozliwe,ze uzyskalby status oficjalnego challengera,ktorejs z federacji.Mogl tez poczekac na kolejna propozycje walki o tytul,w dobrowolnej obronie ktoregos z mistrzow
Dlatego jeszcze raz,brawa za charakter
A moim zdaniem wręcz przeciwnie, to chyba najmniej drewniany bokser w HV, Wydaje się czasem, że porusza się wolno po czym gość po czym gość wyciąga coś ze swojego bogatego arsenału i przyspiesza. Moim zdaniem gość technicznie jest bajeczny.
Twój cytat:"Już widzę kieliszka z Gilowic jak się tłumaczy... Nie było szybkości, jak jestem szybki to mogę wygrać z każdym! Jak panbu da to wygram z każdym. Rydzyk niech was błogosławi ;)"
*
*
*
No i jeszcze aklimatyzacja, nie byłem sobą, mogłem walczyć dalej i zeprać Vitka...;-)
Chciałbym, aby mistrzem świata wagi ciężkiej został pięściarz o wzroście 1,85-1,95 i żeby pozamiatał te wszystkie mistrzynie powyżej 2 metrów wzrostu. To nienormalne jest, że wzrost decyduje czy ktoś jest mistrzem/pretendentem.
Umiejętności!!! Mike, ach taki to raz na 500 lat.
Albo ubóstwianego tutaj Antka. Bo w przeciwieństwie do nich Tyson już coś udowodnił.
Co do walk w ciężkiej teraz to naprawdę można zawalać noce. Koniec klinczów Włada. Zaczęły się naprawdę fajne walki. Mam nadzieje że Szpila da fajną walę i będzie ok.
Nasz Gites majonez niech się uczy.
A Ortizem się tak nie podniecajcie, gość lada moment 37 lat na karku, 5 lat na zawodowstwie i pierwszy poważny rywal za nim. On ma przed sobą jeszcze 2/3 walki w karierze i robi zjazd do zajezdni. Poza tym to Kubańczyk, więc leser a teraz po tym sukcesie sodówa mu się odkręci i zapuści się jak większość zawodowych bokserów z tego kraju. Gadka o czyszczeniu HW to bzdury, on nie ma już na to czasu.
Data: 20-12-2015 11:19:22
Już widzę kieliszka z Gilowic jak się tłumaczy... Nie było szybkości, jak jestem szybki to mogę wygrać z każdym! Jak panbu da to wygram z każdym. Rydzyk niech was błogosławi ;)
schowaj się no nory załosny szczurze
Aktualizacja 20.12.2015 (poprzednio:30.11.2015)
Top 10 heavy by CelKo
1. Deontay Wilder
2. Fury
3. Klitschko Władimir
4. Povetkin
5. Joshua(+1)
6. Ortiz(+9)
7. Takam
8. Pulev(+1)
9. Jennings(-5)
10. Glazkov(-2)
Reserved top 5
1.Parker(-1)
2.Chagaev(-1)
3.Malik Scott(+2)
4.Thompson
5.Teper(-3)
Bryant jak w koszykowke to tylko z pogromca 30 trzecioligowcow, 4 drugoligowcow i jednego pseudo mistrza grubasa, wszechmocnym niedoszlym skrzydlowym z Alabamy, panujacym niepodzielnie krolem Deontay'em "WBC" (Wyjebalem Bumów Ciezko) Wilderem.........
Facet jaki był każdy z nas wiedział ale chyba niektórzy zapominają że to gostek który trenował boks cholernie krótko a i tak starczyło to na bardzo wiele.
Nawet jeśli wygrywał dzięki kondycji, sile itd to jednak wygrywał i to z gostkami którzy w teorii powinni go spokojnie wypunktować.
Trafił na unikanego zdolnego zawodowca i przegrał ale nie oznacza to że nagle stał się bokserską 3 ligą...
To nadal pięściarz zjadający takiego Szpulkę przed czasem i dajacy się pokonać tylko nielicznej elicie.
To powinno dać ludziom do myślenia jak zdolny to facet. Ot po prostu za późno się za tą grę zabrał. A mimo wszystko pokazał klasę najwyższych lotów już teraz a to przecież nie jest jego koniec.
To nie jest materiał na najlepszego Heavy ale nie każdy musi nim być. Napiszę więcej. Przy dobrych wiatrach ten gość miałby szansę na jakiś czas zostać mistrzem bo taki Głazkov to pięściarz całkowicie w jego zasięgu...
Także trochę szacunku. Choćby za to że do takiego Ortiza wyszedł i pokazał jakim jest twardzielem.
I taki typek wygrał z Pinezką co napierdala ciągle na konsoli hahaha.
Jennings wypadł nawet lepiej niż myślałem, w tym sensie, że był aktywniejszy, bardziej agresywny niż we wcześniejszych walkach na tym wyższym poziomie. Inna sprawa, że gdyby zawalczył bardziej asekuracyjnie, to miałby większe szanse przetrwać pełen dystans. Ortiz kawał fajnego bydlaka, ale to już wiedzieliśmy, teraz mamy tylko potwierdzenie. W czasach gdy ktoś z dwójki drewniak Głazkow vs anonimowy Martin [który jest niezły jak na moje oko, ale ma dokładnie n i k o g o na rozkładzie] za chwilę będzie mistrzem, to totalnym ignoranctwem jest pisać, że Ortiz nie jest materiałem na mistrza xD Bardzo bym go chciał zobaczyć z koszykarzem Wilderem, oj jakby on go wciągnął na kontrę albo pięć... a i z Furym byłoby ciekawie, bo mimo że na głupola stawiałem z Kliczko, to Tyson jest powiedzmy dosyć 'chimeryczny' i bardziej niebezpieczny dla Cygana jest jak dla mnie Kubańczyk niż asekuracyjny Władek.
Data: 20-12-2015 18:35:22
ehh, kolejny bezbłędny typ, wygląda na to, że muszę się wycofać czasowo z orga, bo bukmacherzy przeze mnie plajtują i dostaję pogróżki :/
///
weż nie rób tego .
Jennings nie wygrał z nikim z Topu , tym bardziej z nikim kto boksuje agresywnie . Styl Jenningsa pasował Ortizowi .
Mogą zacząć sie schody w przypadku spotkania z mocniej bijącymi bokserami .
Bede mu kibicowal przez nie zawsze i wszedzie.
"Bylem po prostu gorszy" takie proste slowa, a takie trudne do wypowiedzenia
jak kon ale kilka razy trafil super mocno i czysto a kubanito bez wrazenia.
Ogolnie swietna walka na koniec roku, jest cos ciekawego w kalendarzu jeszcze?
Życzenie na przyszły rok Ortiz vs Povetkin.