RAFAŁ JACKIEWICZ: NA PBN WOLĘ REWANŻ Z BRANCO
- Czułem, że ten pojedynek idzie po mojej myśli. Praktycznie wszystko co chciałem, to robiłem. Spodziewałem się dużo cięższej przeprawy - nie ukrywa Rafał Jackiewicz (47-14-2, 22 KO), który w minioną sobotę podczas gali w Ełku efektownie odprawił faworyzowanego i dużo młodszego Michała Syrowatkę (13-1, 4 KO).
- Wielu nie wierzyło w moją wygraną, ale pokazałem im wszystkim, że stać mnie jeszcze na dobry boks. Mówiłem otwarcie, że nie jadę na Mazury tylko po wypłatę. Z tego miejsca chciałbym bardzo serdecznie podziękować firmie cateringowej Power Pack, która zadbała o moją dietę. Dzięki niej czułem się znakomicie w ringu. W pierwszym starciu dostałem, na moment zgasło mi światło i znalazłem się na macie. Byłem na siebie wściekły, mówię sobie "ale obciach, że tak łatwo dałem się trafić". To nie był mocny cios, za to precyzyjny - wspomina popularny "Wojownik".
- Od drugiej rundy wszystko mi wychodziło. Prawdę mówiąc robiłem co chciałem. Przystępując do tej walki nie miałem żadnej taktyki. Widziałem w ringu, że te ciosy podbródkowe oraz sierpowe dochodzą celu i robią na moim rywalu spore wrażenie. W czwartej rundzie tym krótkim prawym zakończyłem walkę i według mnie sędzia podjął bardzo słuszną decyzję przerywając to starcie, ponieważ w przeciwnym razie mógłbym Michałowi zrobić krzywdę - kontynuował były mistrz Europy wagi półśredniej.
W kuluarach dość głośno mówi się o rewanżu z Kamilem Szeremetą (12-0, 1 KO), który miałby się odbyć podczas kwietniowej edycji PBN. Przypomnijmy, iż starcie obu panów miało miejsce wiosną tego roku w Legionowie i wówczas górą był pięściarz z Białegostoku.
- Oczywiście jestem chętny na pojedynek z Kamilem, ale na pewno nie prawie za darmo, jak było wcześniej. Teraz, po sobotnim zwycięstwie, moje notowania zdecydowanie poszły w górę. Wiem na co mnie stać i jestem święcie przekonany, że nasza druga potyczka będzie wyglądała zupełnie inaczej. Są też mocne przymiarki do zorganizowania drugiej walki z Gianlucą Branco, która także miałaby się odbyć na gali Polsat Boxing Night. Powiem szczerze, że druga opcja podoba mi się dużo bardziej, a to z racji tego, że stawką byłby wtedy pas mistrza Europy, o którym tak bardzo marzę - dodał Jackiewicz.
Qrva, szkoda, że Syrowatka przegrał też z innego powodu - teraz ten Jackiewicz znowu będzie udawał jaki to z niego nadal klasowy pięściarz.
PS Tak a propos
Ten nokaut na Syrowatce "nie daje mi spokoju". Tam Jackiewicz najpierw trafił lewym łokciem, co jest bardzo niebezpieczne, dopiero później poprawił prawym.
Nie wiem czy to tylko ja tak to widziałem, czy inni też?
Jackiewicz jak Randall Bailey wiek mu nie straszny...Niech zawalczy z Baileyem o WBO Asia Pacific. Będą razem miec w ringu 80 lat.
*
*
Bailey by go zabił
Tam nie było żadnego lewego łokcia, tylko spryt i obycie ringowe Jackiewicza oraz brak opierzenia Syrowatki. Syrek popełnił błąd, Jackiewicz to wykorzystał i walka się skończyła. Dla mnie zakończenie podobne do Fury - Cunningham, też niektórzy mają pretensje do Furego, ale dla mnie to jest po prostu boks i trzeba umieć wykorzystać słabości przeciwnika lub nieuwagę/nieudolność sędziego (vide W. Kliczko, Hopkins, Ward, Money, itp.).
nalezy mu sie szansa za caloksztalt kariery
mozna go lubic lub nie ale jest jednym z najbardziej utytulowanych polskich piesciarzy
pokonal kilku solidnych zawodnikow i stoczyl kilka pieknych wojen
byl juz mistrzem Europy i walczyl o pas mistrza swiata
mial tez kilka walk ktore mu zupelnie nie wyszly ale to sie zdarza chyba kazdemu
ostania walka z Branco to byl mega pech - a walke wygrywal zdecydowanie - szkoda ale moze sie jeszcze uda