JUANMA LOPEZ STANIE PRZED SĄDEM. PÓŹNIEJ WRÓCI NA RING?
Były mistrz dwóch kategorii wagowych Juan Manuel Lopez odpowie przed sądem za przemoc domową, której dopuścił się 31 października. Małżonka boksera próbowała go bronić podczas rozprawy wstępnej, ale na niewiele to się zdało.
Do incydentu z udziałem 32-letniego Portorykańczyka doszło na terenie posiadłości przyjaciół kobiety. 28-letnia Geraldine Crespo twierdziła początkowo, że jej partner, który pojawił się tam wspomnianego dnia około północy i zażądał, aby wyszła razem z nim, ją zaatakował. Gdy odmówiła, miało dojść do sprzeczki, zakończonej uderzeniem w nos. Kobieta została przewieziona do szpitala, a w mediach społecznościowych opublikowała zdjęcie pokrytego krwią ręcznika.
Przed kilkoma dniami w sądzie w Caguas Crespo oznajmiła jednak, że pierwotnie przedstawiona przez nią historia nie była prawdziwa i partner nigdy jej nie zaatakował, a cała sprawa jest jednym wielkim nieporozumieniem. - To bokser. Gdyby rzeczywiście mnie uderzył, złamałby mi nos - stwierdziła.
Crespo nie chciała, aby postępowanie było kontynuowane, lecz sąd podjął inną decyzję. Proces zaplanowano na styczeń. "Juanma", który cały czas chodzi z obrożą na kostce, odmówił komentarza na temat sprawy, ale zdradził, że myśli o powrocie z bokserskiej emerytury, ogłoszonej w ubiegłym roku po dwóch kolejnych porażkach.
- Wszystko jest w rękach adwokatów. Ja będę nadal trenować. Chcę wrócić na ring i mam nadzieję, że sąd mi to umożliwi - oświadczył.
Bicia kobiet nic nie usprawiedliwia, nawet k**ew. Ostatnio w ringu nie był taki krewki. Damski bokser i tyle, może nie wracać, nikt nie woła.
Jak to nic nie usprawiedliwia?! Usprawiedliwia zachowanie tych kobiet. Nigdy nie uderzyłeś kobiety? No nie wierzę ...