KLICZKO-FURY. ERUDYTA CZY CZŁOWIEK PIERWOTNY?
Clash of the titans. Wrodzona charyzma kontra prostota. Profesor kontra prymityw. Nuda przełamana dzikością. Władimir Kliczko zmierzy się w Dusseldorfie z Tysonem Fury. Stawka rzuca na kolana, bo w grę wchodzą należące do Ukraińca tytuły mistrza świata wagi ciężkiej federacji IBF, WBO i WBA wagi ciężkiej.
Rozbijanie arbuza głową. Głupkowate przytyki w stronę Kliczki. Fury sprawia, że patrzy się na niego co najmniej z delikatnym politowaniem, a światowe media śmieją się z jego wypowiedzi, że jest "najbarwniejszym i najbardziej charyzmatycznym pięściarzem od czasów Muhammada Alego". Wszystko OK, tylko na razie jest kompletnie goły, jeśli chodzi o dorobek (przynajmniej w porównaniu z Alim) i sprawia wrażenie jakby brakowało mu piątej klepki.
- To Kliczko będzie wyglądał jak idiota. Jak głupiec! Upokorzę go przed 60 tysiącami jego kibiców. Jestem pewny, że go położę. Nie mam zamiaru liczyć na wygraną na punkty. Zakończę walkę przed czasem – tłumaczy Brytyjczyk. Eksperci zgadzają się co do jednego – nokaut jest możliwy. Wtórują im bukmacherzy, a firma Fortuna ustaliła kurs na zakończenie walki przez K.O. na 1.85. - Mam zamiar zrobić z nim to, co Rocky zrobił z Drago. Kibice będą przeciwko mnie, ale koniec końców mnie pokochają. Będą krzyczeli Tyson! Tyson! Tyson!" - stanowczo przekonuje Fury.
NUDNY, BO PO PROSTU ZA DOBRY
Kliczko z kolei uchodzi w pewien sposób za osobę zabijającą boks. Nudą, rutyną... a nawet inteligencją. Przypomina pod tym względem Gene Tunneya, mistrza świata z 1920 roku, który uznawany był za erudytę. "Czy to prawda, co mówią ludzie? Naprawdę czyta książki?". Przegrana z intelektualistą niegdyś była ciosem dla każdego, ale z biegiem czasu rywale musieli się oswoić. Zwłaszcza, że w XXI wieku nie miał zbyt wielu rywali. Nikt nie mógł przedstawić się ani Władimirowi ani jego bratu Witalijowi. Ten drugi przegrał w 2003 roku z Lennoxem Lewisem (rok później wygrał pas WBC), ale Anglik rok później zniknął na zawsze z ringu. Evander Holyfield był już skończony. Mike Tyson sam postawił na sobie krzyżyk. Riddick Bowe też już dawno schował rękawice do szafy.
Boks potrzebował charyzmatycznej postaci. Na swój sposób taką dostał, choć bez ekscesów. Bez show, który zawsze w tej dyscyplinie kochano. Z ust Kliczko nigdy nie usłyszeliśmy, że zje czyjeś dzieci (Tyson do Lennoxa; rok temu przyznał, że tego żałuje). Nie doczekaliśmy się też aktu kanibalizmu (ponownie Tyson, choć w walce z Holyfieldem, kiedy odgryzł mu kawałek ucha). Ukraińscy bracia nigdy nie pchali się na świecznik, nie chcieli prowadzić życia w amerykańskim stylu. Odepchnęli od siebie nawet łasego na pieniądze Dona Kinga, legendarnego promotora, a w 1996 roku przenieśli się ze swojego kraju do Niemiec. Przy ówczesnej scenie pięściarskiej zza Oceanu - wydawało się niemal niemożliwe, żeby mogli namieszać. A jednak - przy wykruszających się gigantach, wszystko potoczyło się po myśli duetu...
Kariera Władimira nabrała rozpędu, kiedy ten uporał się z Chrisem Byrdem w 2000 roku (wygrany pas WBC). Witalij nie miał tego szczęścia - pół roku wcześniej przegrał z Amerykaninem i nabawił się kontuzji ramienia. Późniejszej hegemonii nie trzeba już żadnemu fanowi boksu tłumaczyć. Zagranicą wspominają, że ostatni raz taki monopol na mistrzowskie pasy miał Joe Louis, który bronił swojego dorobku 25 razy w latach 1937-1948.
- Sytuacja jest o tyle specyficzna, że spodziewam się, że Władimir nie będzie odpowiednio doceniany, kiedy wycofa się ze sportu. Wszyscy znamy przykład Louisa, ale jeszcze warto spojrzeć na Larry'ego Holmesa. 20 obronionych tytułów pomiędzy 1978-1985 rokiem. Władimir dla odmiany jest mistrzem przez 9 lat, wystąpił w 27 walkach o mistrzostwo i obronił tytuł 23 razy. Nie da się go ignorować. Po prostu - mówi Jonathon Banks, trener Kliczki, który jednak widzi jeden sposób na to, by Ukrainiec był wynoszony pod niebiosa. - Kiedy się wycofa, pasy będą rozchodzić się jak indyki w święto dziękczynienia. Nikt nie będzie wiedział tydzień po tygodniu, kto jest aktualnym mistrzem świata i w jakiej federacji. Wtedy Władimir zyska szacunek, na który zasługuje - puentuje. Jego podopieczny zarzuty, że jest nudny odpiera prostym stwierdzeniem: nudny, bo po prostu za dobry.
Na pewno jednak nudny, jeśli chodzi o przygotowania, które nieustannie spędza niedaleko Kitzbühel, ale i na to Ukrainiec ma ripostę: "Mój świat jest po prostu inny niż wasz". Minęły czasy, kiedy ludzie byli oswojeni z faktem, że wagą ciężką potrząsa czarnoskóry Amerykanin. Odkąd Ingemar Johansson stracił koronę w 1960 roku, biali nigdy nie byli tak silni. 140 walk amatorskich, mistrzostwo olimpijskie. Władimir i tym razem na papierze wydaje się faworytem. Choć nie wszyscy ten pogląd podzielają.
NIEWIARYGODNY KLAUN?
- Tyson Fury naprawdę mi się podoba, spodziewam się, że Kliczko będzie zbyt pewny siebie. Brytyjczyk będzie w życiowej formie i może znaleźć receptę na lewy prosty Kliczki. Władimir jeszcze nigdy nie był w ringu z kimś o gabarytach i umiejętnościach Fury'ego. Stawiam na wygraną Tysona - twierdzi arbiter z ponad 40-letnim doświadczeniem, Mickey Vann. Facet zna się na rzeczy, ale nie da się ukryć, że sympatyzuje z szalonym rodakiem. Warto dodać - szalonym od urodzenia. Ojciec boksera był ogromnym fanem Mike'a Tysona, więc nie miał wielkiego dylematu, kiedy musiał nadać imię swojemu potomkowi. Sam ma wiele za uszami, bo w lutym 2011 został skazany na jedenaście lat więzienia za udział w ulicznej bójce, w której pozbawił ofiary oka (został zwolniony w 2014 roku).
Po jego synu widać, że też jest absolutnie nieokrzesany. "Olbrzym z Wilmslow" zasłynął na dniach z krótkiego filmu, który opublikował w sieci. Rozbija na nim arbuza głową i deklaruje, że podobnie zmiażdży Kliczkę. Na reakcje nie trzeba było długo czekać. - "To niewiarygodny klaun" - mówi Władimir, ale Fury nie odpuszczał i na środkowym treningu medialnym postanowił zaśpiewać wyróżniony nagrodą Grammy utwór "Wind beneath my wings" ze specjalną dedykacją dla oponenta. Piosenka jest utworem często wykonywanym w Wielkiej Brytanii przy okazji pogrzebów. Jakby tego mało, wcześniej obóz Brytyjczyka domagał się, by ich pięściarz wystąpił w innych rękawicach, bo te rzekomo miały skutkować urazem kciuka ze względu na większą grubość wyściółki.
- Skoro Kliczko jest tak bardzo pewny siebie, dlaczego wybiera defensywne rękawice?! – pytał z niedowierzaniem Anglik. Obóz Ukraińca odpowiada, że na spełnienie żądań Fury’ego może być już za późno. – Jest mało czasu, może się to wszystko nie udać. Decyzja należy jednak do komisji, więc pożyjemy, zobaczymy - stwierdził podczas konferencji prasowej menedżer 39-letniego Ukraińca, Bernd Boente.
Nie da się ukryć, że atmosferę podkręcają liczby, a raczej dolary, które zgarną pięściarze jeszcze przed wejściem do ringu. Kliczko przytuli 18 milionów, a jego gaża wzrośnie o kolejne miliony ze sprzedaży transmisji w systemie Pay-Per-View na terenie Wielkiej Brytanii. Fury zarobi najlepszy szmal w życiu w postaci 5 milionów „zielonych”. Otwarte treningi otwarte są tylko dla mediów. Ze względów bezpieczeństwa postanowiono nie wpuszczać fanów, którzy tym bardziej będą odliczać godziny do wielkiego pojedynku. Zwłaszcza, że walka była planowana pierwotnie na 24 października, ale przełożono ją ze względu na kontuzję Ukraińca.
Bilans Fury'ego robi wrażenie (24-0, 18 KO), ale Kliczki (64-3, 53 KO) na pewno nie wpędzi w kompleksy. Różnicę może zrobić wiek, bo obu panów dzieli aż 12 lat. Ale tylko „może”, bo wydaje się, że walkę rozstrzygną niuanse.