JACKIEWICZ O WALCE Z SYROWATKĄ: WIERZĘ W ZWYCIĘSTWO
- To nie jest tak, że jadę przegrać walkę. Czasem po prostu czegoś mi brakowało. Niektórzy powiedzą, że Jackiewicz się kończy, albo że robię to tylko i wyłącznie dla kasy, a ja odpowiadam szczerze, że i jedni i drudzy po części mają trochę racji. Jadę do Ełku z myślą o ciężkiej przeprawie, ale wierzę głęboko, że mogę sprawić niespodziankę i wygrać - nie ukrywa były mistrz Europy, Rafał Jackiewicz (46-14-2, 21 KO), który 12 grudnia w Ełku stanie naprzeciw Michała Syrowatki (13-0, 4 KO).
- To będzie dla mnie z pewnością trudna przeprawa, lecz wszystko się zgadza, dlatego podjąłem wyzwanie. Michał to młody, ambity i mocno bijący chłopak - komplementuje swojego rywala "Wojownik" z Mińska Mazowieckiego. - Moje doświadczenie zdobyte na przestrzeni tylu lat może nie wystarczyć, żeby tylko tym aspektem przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Dlatego muszę wzbić się w tej potyczce na swoje wyżyny. Ogółem okres przygotowawczy to tego pojedynku potrwa cztery tygodnie. Wolałbym mieć oczywiście ze dwa tygodnie więcej, jednak patrząc na mój styl życia i to jak się prowadzę, czas ten powinien wystarczyć na zbudowanie niezłej dyspozycji. Nie jadę ładnie przegrać. Wierzę, że mogę wygrać - zapewnia dawny pretendent do tytułu federacji IBF.
- To nie będzie jak przy okazji ostatniej wyprawy do Kanady, gdzie pojechałem na tak zwanego "wariata" i przez kilka dni musiałem zrzucić sześć kilogramów. Do osiągnięcia wymaganego limitu już teraz pozostało mi tylko pięć kilogramów, a przecież czasu jest jeszcze sporo i mogę zrobić to z głową. W tym momencie trenuję osiem, a nawet dziewięć razy w tygodniu. Sparuję między innymi w Warszawie w "Knockout Gym". W poniedziałek przesparowałem osiem rund z ośmioma różnymi chłopakami, którzy zmieniali się co trzy minuty. Mogę uspokoić wszystkich kibiców, że mino moich trzydziestu ośmiu lat na karku, pokażę dobry i solidny boks - dodał Jackiewicz.
Do zarzygania
Miał końzyć karierę już chyba ze trzy razy, i co? Z mordy dupa?
Niesmak to się robi jak się patrzy jak marnują Syrowatkę dobierając mu takich rywali dlatego już od dawna odpuszczam sobie polskie podwórko znajda mu na następne 30 walk takich Jackewiczów potem wywiozą do stanów lub Ruskich na ciężki wpierdol jak Wawrzyków i całą resztę i tak się skończy kariera Syrowatki:)Problem w tym że w Polsce jest tylko jedna grupa promotorska bo Gmitruk się połączył z A.W i tańczy jak ten mu zagra i biedne chłopaki nawet jakby chcieli to nic nie mogą i wpadają w tą śmieszną maszynkę do przemielenia swojej kariery.Żal na to wszystko patrzeć w 2015 roku a tu gimbaza wypisuje bzdury,że Michalczewski wyjechał w 1988 roku(przepraszam nie wyjechał tylko nie wrócił bo mu ktoś lukratywny kontrakt zaproponował) a przecież mógł w Polsce karierę i kasę robić o Jezusie:)