RIGONDEAUX: NASTĘPNYM RAZEM BĘDĘ WYBUCHOWY
Niezbyt okazale wypadł powrót Guillermo Rgiondeaux (16-0, 10 KO) do Stanów Zjednoczonych po blisko dwóch latach przerwy. Na gali Cotto-Canelo w Las Vegas Kubańczyk zdeklasował wprawdzie Driana Francisco (28-4-1, 22 KO), ale walkę kończył przy akompaniamencie buczenia znudzonej publiczności. "Szakal" zapewnił, że następnym razem pokaże swoją bardziej drapieżną stronę.
- Minęło jedenaście miesięcy od mojej poprzedniej walki, bez wątpienia miałem trochę związane ręce, ale chciałbym zobaczyć innych pięściarzy, jak wracają po takiej przerwie i odnoszą zwycięstwo. Chciałem dać kibicom lepszą walkę, muszę teraz wrócić na salę i częściej boksować, aby zaliczać lepsze występy. Obiecuję, że z narzędziami, które mam teraz, po podpisaniu kontrakt z Roc Nation, będę bardziej wybuchowy - stwierdził.
Rigondeaux pokonał Francisco po dziesięciu rundach dwukrotnie 100-90 i 97-93. Podobnie jak część amerykańskich dziennikarzy, jego przeciwnik nie szczędził mu krytycznych uwag.
- To nie bokser, to biegacz. Boi się, że zostanie zraniony, nie chce walczyć. Musiałem być agresorem, bo on w ogóle nie walczył, cały czas uciekał. Ciężko trenowałem do tej walki, teraz czuję, że to była strata czasu, bo w ringu nie spotkałem się z pięściarzem - powiedział.
W dzisiejszych czasach taka deklaracja może być różnie odebrana.
Długa przerwa, bał się ryzykować teraz będzie lepiej tylko niech mu dadzą kolejną walkę do 2 miesięcy.
Hahaha :D
Hasło dnia :D
Floyd, Ward, starszy Kliczko, Tyson - to tak z głowy, na szybkości.
Dziwna postawa Kubańczyka. Myślałem, że jednak pokaże coś więcej, a przede wszystkim uatrakcyjni swój boks jakimiś ciekawymi akcjami ofensywnymi. Tutaj nic takiego nie miało miejsca, a wręcz odwrotnie - postawa mega pasywna.
Niezrozumiałe jest to dla mnie, nie wiem czemu tak. Może Rigo taką postawą chce zachęcić lękających się go rywali do podjęcia rękawicy - to chyba jedyny racjonalny powód, jaki przychodzi mi do głowy.
typ niereformowalny
ALLAHU AKHBAR!!