CO ZA WOJNA! ZALANY KRWIĄ VARGAS WSTAŁ I ZASTOPOWAŁ MIURĘ
W jednej z najlepszych walk tego roku Francisco Vargas (23-0-1, 17 KO) pokazał wielki charakter i przetrwał kilka kryzysowych momentów, by w dziewiątej rundzie zastopować twardego Takashiego Miurę (29-3-2, 22 KO) i przy okazji zdobyć tytuł mistrza świata federacji WBC w wadze super piórkowej.
Zaczęło się po myśli niepokonanego Vargasa, który już w pierwszej odsłonie trafił kapitalnym prawym sierpowym, po którym pod japońskim czempionem ugięły się nogi. Miura był wyraźnie zamroczony, ale ani myślał o przyklęknięciu oznaczającym utratę punktu. Przetrwał bombardowanie "El Bandido" i usłyszał zbawienny gong. W kolejnych dwóch starciach trwała ofensywa Meksykanina, ale Miura przyjmował wszystko i cały czas parł do przodu, choć był rażąco nieskuteczny w swoich atakach.
Trzecią rundę Vargas kończył z opuchlizną pod prawym okiem. W czwartej Japończyk zaczął go przełamywać i pięknym lewym prostym posłał rywala na deski. Tym razem to pretendent był na skraju przegranej przez nokaut, ale uratował go gong. Walka się wyrównała i choć częściej trafiał Vargas, to jednak ciosy Miury siały większe spustoszenie - szczególnie lewe proste w głowę i prawe haki na tułów.
W ósmej odsłonie Vargas znów był podłączony i czempionowi zabrakło zaledwie kilku sekund, żeby wykończyć robotę. Wydawało się, że w dziewiątej rundzie Japończyk ostatecznie przełamie rozbitego "El Bandido", ale ten ostro zaatakował i zranił Miurę podbródkowym. Natychmiast poprawił kilkoma ciosami i to Japończyk był liczony. Próbował wstać zbyt szybko i upadł ponownie.
Gdy sędzia Tony Weeks zbliżał się do dziesięciu, Miura był gotowy, ale wtedy Vargas zarzucił go ciężkimi ciosami i po kilkudziesięciu sekundach bombardowania walka została przerwana. Gdyby arbiter dał Miurze szansę, być może twardziel z Kraju Kwitnącej Wiśni przetrwałby kryzys, bo Meksykanin wyraźnie opadał już z sił. Niech wszelkie spory wyjaśni ewentualny rewanż, który każdy kibic boksu z chęcią obejrzy. Francisco Vargas nowym mistrzem świata!
Dobrze mi się wydawało, że ta walka to wielka niewiadoma. Tutaj wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie. Już wydawało się, że Miura przełamał Vargasa, a tu... odwrót sytuacji o 180 stopni.
Świetna walka, wielkie emocje, dużo serca pokazali obaj, duże brawa dla obu.
[Rewanż wielce pożądany]
Gdyby Miura przeczekał rundę to by było po wszystkim.
Rewanż świetnie się sprzeda..