JAMES DeGALE: FROCH NIE WRÓCI, JESTEM NUMEREM JEDEN
Jamesa DeGale'a (21-1, 14 KO) za jedenaście dni czeka trudna przeprawa z Lucianem Bute (32-2, 25 KO) w pierwszej obronie tytułu mistrza świata federacji IBF. Tym startem Anglik ma zamiar potwierdzić, iż jest najlepszym obecnie pięściarzem kategorii super średniej. Swego rodzaju stempel mógłby postawić natomiast ewentualnym zwycięstwem nad Carlem Frochem (33-2, 24 KO), który coraz poważniej myśli o powrocie na ring.
- W mojej opinii jestem aktualnie najlepszym zawodnikiem świata w wadze super średniej. Oczywiście są do rozegrania trudne walki z twardymi rywalami, jak na przykład z Badou Jackiem, ale jestem przekonany, że pobiję każdego z nich. Mocny wydaje się również Arthur Abraham, natomiast liczę na to, że z nim poradzi sobie już Martin Murray. Chcę udowodnić wszystkim, iż jestem numerem jeden i właśnie dlatego podchodzę teraz do obrony tytułu w Kanadzie, na terenie rywala. Pojedynek z Bute będzie trudny i zażarty, lecz jestem na to przygotowany i gotowy. Czuję się mocny, a za mną świetny okres sparingowy. Jestem świeży i w formie - przekonuje mistrz olimpijski z Pekinu.
W prasie brytyjskiej ostatnio zrobiło się głośno o możliwym powrocie "Kobry". Wielki wojownik z Nottingham zapowiedział, że mógłby spotkać się z DeGale'em, o ile ten pokona Bute.
- Ten facet jest już przecież skończony, podobnie jak George Groves. Już raz przede mną uciekł i zawakował tytuł. Dlaczego miałby więc teraz wrócić po tak długiej przerwie? Ja w to nie wierzę, według mnie do tego nie dojdzie - nie ukrywa DeGale.
albo taka prowokacja,żeby pojechać po ambicji Frocha.
Za walkę z Carlem DeGale otrzymałby takie pieniądze, że raczej miałby gdzieś wpier..dol i utratę pasa.