MARGARITO: DZIEWCZYNKA COTTO BOI SIĘ ZE MNĄ WALCZYĆ
Antonio Margarito (38-8, 27 KO) nie odpuszcza. Szykujący się do powrotu na ring Meksykanin próbuje sprowokować Miguela Cotto (40-4, 33 KO), aby Portorykańczyk zgodził się po raz trzeci stanąć z nim w szranki. Podkreśla, że od czasu ich ostatniej walki wiele się nie zmieniło, a Cotto wciąż "bije jak dziewczynka".
"Junito" stwierdził już, że kolejna konfrontacja z "Tonym" go nie interesuje. Wyjaśnił, że w pierwszej walce w 2008 roku, którą przegrał przez techniczny nokaut w jedenastej rundzie, rywal prawdopodobnie oszukiwał, stosując substancję utwardzającą bandaże. Nadmienił, że kiedy trzy lata później warunki były równe, to on był górą i wysłał Meksykanina na emeryturę.
- Nie sądzę, aby tak naprawdę o to chodziło. Myślę, że Cotto, ta dziewczynka Cotto, po prostu się mnie boi. Cały świat chce zobaczyć naszą trzecią walkę. Obaj mamy po jednej wygranej, moglibyśmy spotkać się ponownie i rozstrzygnąć, kto jest lepszy. Ale Cotto jest przestraszony - kwituje 37-latek tłumaczenia Portorykańczyka.
Podejrzenia co do uczciwości Margarito pojawiły się na początku 2009 roku, kiedy przed walką z Shane'em Mosleyem trener Amerykanina Naazim Richardson wykrył podejrzaną substancję bandażach Meksykanina. Wielu obserwatorów założyło, że nie było to pierwsze oszustwo "Tony'ego" i prawdopodobnie dopuścił się go również kilka miesięcy wcześniej, kiedy po raz pierwszy boksował z Cotto. Potwierdzać miał to wynik drugiej batalii z "Junito".
- To, co mnie zawiodło w drugiej walce, to strategia. To nie ma nic wspólnego z tym, co on wygaduje. Po drugim pojedynku zapytano się go, jak mocne były moje ciosy w porównaniu z pierwszą potyczkę, a on odpowiedział, że tak samo. Gdybym korzystał z czegoś niedozwolonego, nie czułby identycznej siły. Po prostu za drugim razem miał dobrą strategię i wygrał. W pierwszej walce zastopowałem go w końcowych rundach i gdyby w drugiej dano mi więcej czasu, być może zrobiłbym to samo - oznajmił Margarito.
Cotto wygrał drugą walkę przez poddanie, ale nie udało mu się rzucić Meksykanina na deski. "Tony" podkreślił, że nawet przez chwilę nie było to możliwe, bo Portorykańczyk nigdy nie miał ciosu.
- Zawsze powtarzam, że bije jak dziewczynka. Po drugiej walce podeszła do mnie jego mama i zapytała, czy nadal uważam, że Miguel ma uderzenie dziewczynki. Nie chciałem zadzierać z kobietą, ale podtrzymuję to, bo Cotto naprawdę nie ma czym uderzyć - przekonuje.
W zbliżającej się walce Portorykańczyka z Saulem Alvarezem (45-1-1, 32 KO) "Tony" będzie oczywiście za swoim rodakiem, choć przyznaje, że "Canelo" nie będzie miał łatwo.
- To wyrównane zestawianie. Dużo się mówi o młodości i doświadczeniu. Doświadczenie jest ważne, istotne jest, aby się poświęcić swojej pracy, sportowi. "Canelo" nie ma łatwego zadania, ale jeżeli ciężko pracował i ma dobrą strategię, może wygrać - ocenił.
cotto to bardziej intensywny rozbijacz niz silny niszczyciel
Przefral bo od polowy walki zaczal wszystko przyjmowac na twarz i taki przebieg walki rozwalil by
niemal kazdego
A do tej walki, to wątpie żeby w ogóle do niej doszło, no chyba że kasa by się zgadzała, a jakby doszło to nie ma szans że Margarito to wygrywa....no chyba że włoży gibs :P