MARGARITO CHCE DUŻEJ KASY, ARUM ZAMIERZA GO NAJPIERW SPRAWDZIĆ
Nieaktywny od czterech lat Antonio Margarito (38-8. 27 KO) wkrótce powinien znów pojawić się w ringu. Meksykański wojownik chce od razu walk z najlepszymi za duże pieniądze, ale jego promotor Bob Arum patrzy na ten pomysł sceptycznie. - Niech o tym zapomni, najpierw trzeba go sprawdzić w walkach na przetarcie - mówi szef Top Rank.
Kłopoty trzykrotnego mistrza świata wagi półśredniej zaczęły się w styczniu 2009 roku, kiedy przed walką z Shanem Mosleyem trener Naazim Richardson dopatrzył się dziwnej substancji na bandażach Tony'ego. Margarito zebrał straszliwe lanie i przegrał przez nokaut w 9. rundzie, a parę dni później zaczęła się lawina, gdy okazało się, że wykryta maść twardnieje w czasie walki, zwiększając siłę ciosu Meksykanina.
Po powrocie do boksu Margarito został doszczętnie rozbity przez genialnego Pacquiao, który raz na zawsze zmienił wygląd twarzy Tony'ego. Ten wrócił jeszcze na ring na rewanż z Miguelem Cotto, ale przegrywał wyraźnie i został poddany w wyniku kontuzji oka. Teraz chciałby po raz trzeci wyjść do ringu z Portorykańczykiem, ale to nie takie proste.
- Margarito ma problemy z licencją. Musi stoczyć parę walk na przetarcie za małe pieniądze - tłumaczy Arum. - Nikt nie zapłaci wielkiej kasy za walki na przetarcie. Sprawdziliśmy jego oko, poważany lekarz dał mu zielone światło, ale można zapomnieć o walce z kimś z pierwszej dwudziestki w dużej telewizji. Nie zrobię tego, dopóki nie zobaczę, jak on teraz walczy. Dostanie szansę na mniejszej gali w mniejszej telewizji, ale chce za dużo pieniędzy.