GERLECKI: SZYBKO ZORIENTOWAŁEM SIĘ, ŻE TO BĘDZIE CIĘŻKA WALKA
- Rywal zaskoczył mnie swoją szybkością. Był świetnie przygotowany. Ta walka to dla mnie cenne, choć niestety bolesne doświadczenie. Muszę wyciągnąć należyte wnioski. Robię kilka dni przerwy i wracam na salę, bo mnóstwo pracy przede mną - mówi Michał Gerlecki (11-1, 6 KO), który tydzień temu podczas gali w Białymstoku zaznał pierwszej porażki na zawodowym ringu.
Geard Ajetović (27-14-1, 13 KO) zalazł już za skórę polskim pięściarzom. W pamiętnej "walce bez walki" gładko wypunktował Przemka Opalacha, a z Piotrem Wilczewskim przegrał naprawdę nieznacznie. Do Białegostoku przyjechał w wyższej dla siebie wadze, a mimo wszystko górował nad Michałem, zaś prawym podbródkowym w samej końcówce pozbawił go złudzeń do reszty.
- Nastawiałem się na ciężką walkę. Tego wieczoru mój rywal był świetnie dysponowany, bo nie pozwolił mi praktycznie na nic. Nastawialiśmy się na kontry, lecz na planach się skończyło. Miał bardzo szczelną gardę, przez którą nie mogłem się przedrzeć ani ulokować jakiegoś celnego ciosu. Na dodatek był bezbłędny w ataku. Wiedziałem, że będzie szybki, ale szczerze mówiąc nie sądziłem, że aż tak szybki. Trzeba wyciągnąć wnioski i wracać na salę, bo pracy jest naprawdę sporo. Nie zamierzam się jednak załamywać. Wrócę na wiosnę, znacznie dojrzalszy i silniejszy. Muszę skupić się przede wszystkim nad poprawą pracy nóg oraz obroną, w której widać spore luki. Z różnymi pięściarzami walczyłem, ale z tak mocnym rywalem jeszcze nie boksowałem. Rozmawiałem po wszystkim z moim promotorem. To była dla mnie bolesna lekcja, ale przy tym również bardzo cenna. Mierząc się z takimi zawodnikami widzę, gdzie jestem i jak duże mam jeszcze braki. Mam nadzieję, że może w przyszłości uda się doprowadzić do starcia rewanżowego - dodał Gerlecki.