PORTORYKAŃSKI BOKSER POZOSTAJE W STANIE KRYTYCZNYM
Portorykańczyk Prichard Colon (16-1, 13 KO), który doznał zagrażających życiu obrażeń w walce na gali Premier Boxing Champions w Fairfax, pozostaje w śpiączce, ale przeprowadzone w poniedziałek badania wykazały, że ma czucie w dłoniach i stopach.
To dobra wiadomość, choć stan boksera nadal jest krytyczny. - Nic się nie zmieniło. Możemy się tylko modlić i mieć nadzieję, że w najbliższych dniach sytuacja się poprawi - powiedział Lou DiBella, promotor walki 23-letniego Portorykańczyka z Terrelem Williamsem (15-0, 12 KO).
W trakcie pojedynku Amerykanin kilkakrotnie sfaulował rywala, uderzając go w tył głowy. Walkę przerwano po dziewiątej rundzie, kiedy narożnik Colona - czy to przez szczerą pomyłkę, czy dla zyskania czasu po dwóch nokdaunach - ściągnął mu rękawice. Lekarze przyznali, że to uratowało 23-latkowi życie - gdyby przyjął jeszcze kilka ciosów lub został przywieziony do szpitala kilka minut później, mógłby nie przeżyć.
Wkrótce po zakończeniu pojedynku młody zawodnik, który jeszcze w ringu skarżył się na zawroty głowy, zaczął wymiotować. W szpitalu stwierdzono krwotok w lewej części mózgu i przeprowadzono operację. - Zabieg zakończył się pełnym sukcesem, ale Prichard nadal jest w śpiączce - mówi DiBella.
W poniedziałek lekarze mieli sprawdzić, czy bokser jest w stanie samodzielnie oddychać. Dzisiaj na placu publicznym w Orocovis, gdzie mieszka Portorykańczyk, odbędzie się modlitwa o jego zdrowie.
Żal patrzyć na takie coś, Williams to powinnien dostać kilkuletnie zawieszenie na walki zawodowe.
Oby zdrowie dopisywało Prichardowi(swoją drogą ciekawe imie)
Sędzia zabił dzieciaka, przyzwalajπąc na to...