ORTIZ (ZNÓW) Z PASEM WBA WAGI CIĘŻKIEJ W WERSJI TYMCZASOWEJ
Dla Luisa Ortiza (23-0, 20 KO) była to już druga walka o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBA w wersji tymczasowej. Ponad trzynaście miesięcy temu pokonał Lateefa Kayode i zdobył to trofeum, lecz potem wpadł na badaniach antydopingowych i zabrano mu ten pas. Dziś stawka była ta sama, tylko inny rywal - Matias Ariel Vidondo (20-2-1, 18 KO).
Początkowo zawodnicy jeszcze się badali, ale już w końcówce pierwszej rundy Kubańczyk trafił długim lewym krzyżowym. Od startu drugiej kilka razy uderzył po dole, uśpił czujność przeciwnika, by nagle trafić lewym sierpem. W ostatnich sekundach trafił najpierw lewym krzyżowym, Argentyńczyk odbił się od lin i rzucił z ripostą. Wtedy Ortiz zrobił krok w bok, skontrował krótkim prawym sierpem i Vidondo padł na matę ringu w Madison Square Garden. Zdołał jednak powstać na osiem, a za moment wyratował go gong.
Ale to było tylko odroczenie wyroku. Gdy zabrzmiał sygnał na trzecią odsłonę, Ortiz zaatakował kombinacją prawy sierp-lewy krzyżowy. Pierwszy cios minął celu, ale drugi doszedł do czoła Argentyńczyka. Ten znów się przewrócił, tym razem twarzą do przodu i sędzia Shada Murdaugh nawet nie liczył, tylko od razu ogłosił nokaut!
Wcześniej Tureano Johnson (19-1, 13 KO) w pierwszej rundzie krótkimi sierpami w zwarciu dwukrotnie przewrócił Eamonna O'Kane'a (14-2-1, 5 KO) na deski, później kontrolował poczynania w ringu, zwyciężając ostatecznie na punkty 118:108, 117:109 i 119:107. Tym samym pięściarz z Bahama stał się oficjalnym pretendentem do tytułu mistrza świata wagi średniej z ramienia federacji IBF.
Luis zje dobrego supla na kondyche i bedzie wszystko jak nalezy.
a skąd pomysł z Ustinowem? Coś wiadomo, że będzie taka walka?