FONFARA: POT I KREW. TAKI JUŻ JEST TEN NASZ SPORT
Już w piątek na gali w UIC Pavilion w Chicago zmierzą się Andrzej Fonfara (27-3, 16 KO) i Nathan Cleverly (29-2, 15 KO). Na kilkadziesiąt godzin przed pojedynkiem, którego stawką będzie pas WBC International w wadze półciężkiej, obaj pięściarze są bardzo pewni swego.
- Wygrywałem już duże walki, jestem z tego dumny, ale muszę pozostać skupiony na sporcie i nadal dawać z siebie wszystko. Jestem bokserem i wojownikiem, rozwijam się z każdym pojedynkiem. To dla mnie ważniejsze niż tytuł wschodzącej gwiazdy, który mi się przypisuje - stwierdził "Polski Książę" po wtorkowym, otwartym dla mediów treningu.
- Cleverly mówi, że jest dla mnie za sprytny. Zobaczymy, co się wydarzy w piątek. Nigdy nie wiadomo, co będzie się działo w ringu. Może jest szybszy i sprytniejszy, ale ja jestem silniejszy i myślę, że ogólnie jestem lepszym zawodnikiem. Plan jest taki, aby go po prostu pokonać, jednak jeżeli nadarzy się okazja, znokautuję go. Taki już jest ten nasz sport: to pot i krew - podkreślił.
- Cleverly to dla mnie duży krok naprzód. Wiem, że to doświadczony, dobrze wyszkolony pięściarz. Chcę tego typu rywali. Nie chcę słabeuszy, którzy pokazują się tylko po to, żeby zgarnąć wypłatę i padają w drugiej albo trzeciej rundzie. Chcę przeciwnika, który powie mi przed walką, że mnie pokona. To mnie motywuje - dodał.
- Walka w Chicago, na jego terenie, to będzie przyjemne doświadczenie. Nie ciąży na mnie presja, ponieważ to jego zwycięstwa oczekują tutejsi kibice. Ja przyleciałem tutaj, żeby wykonać swoją pracę, czyli wygrać. Jestem pewien, że to będzie dobra walka - powiedział z kolei Walijczyk.
- Fonfara to dobry zawodnik. Jest wysoki, ma dobry zasięg ramion, dysponuje silnym uderzeniem i jest w formie. Wierzę jednak, że wygram, bo mam więcej narzędzi. Jestem precyzyjniejszy, więcej się ruszam w ringu. Moje kombinacje to będzie dla niego zbyt wiele - zapewnił.
Transmisję z gali Fonfara-Cleverly przeprowadzi w nocy z piątku na sobotę TVP1 (początek 3:40) i TVP Sport (początek o 2:55).
