'FIGHT FOR FREEDOM': KULISY NEGOCJACJI WALKI WACH vs POWIETKIN
Kiedy Mariusz Wach (31-1, 17 KO) wyjdzie 4 listopada do ringu w Kazaniu naprzeciw faworyzowanego Aleksandra Powietkina (29-1, 21 KO), będzie walczyć nie tylko o miano challengera do tytułu. Dzień po spotkaniu z Rosjaninem jego kontrakt z dotychczasowymi promotorami dobiegnie końca, a on będzie wolnym strzelcem. Dlaczego? O tym wszystkim w długim i szczerym wywiadzie z zawodnikiem, który rzuca cień na postrzeganie niektórych wydarzeń z niedalekiej przeszłości.
- Mariusz, jeden z filmów promujących Twoją wyprawę do Kazania zatytułowany jest "Walka o wolność". O co tak naprawdę chodzi?
Mariusz Wach: Po czterech dniach burzliwych negocjacji w dzień i w nocy w końcu podpisałem kontrakt na walkę z Powietkinem. Całościowo wygląda to w ten sposób, że niemal dziewięćdziesiąt procent gaży w ogóle nie trafi do mojej kieszeni, tylko moich dotychczasowych współpromotorów. Pieniądze pójdą przelewem do Jimmy'ego Burchfielda, a ten ma się potem podzielić po równo z Mariuszem Kołodziejem. Po spotkaniu z Powietkinem będę w zamian za to wolnym zawodnikiem. Każda ze stron złożyła już na umowie swój podpis w tej sprawie. Tak więc najbliższy pojedynek, za który powinienem dostać naprawdę sporo, tak naprawdę stoczę niemal za darmo. Zostają grosze, które nie starczą nawet do końca na pokrycie kosztów przygotowań i w zasadzie licząc samą gażę, to do tej walki dopłacę. Stąd też taka, a nie inna nazwa. Z Powietkinem będę się bił nie tylko o status oficjalnego pretendenta do tytułu federacji WBC wagi ciężkiej, ale również o wolność kontraktową. Dzień po walce w Kazaniu jestem wolnym zawodnikiem.
- A ile musiałbyś jeszcze poczekać, żeby wypełnić zobowiązania wobec promotorów?
MW: Około dwóch lat. Biorąc pod uwagę różnego rodzaju przedłużenia, które wyniknęły z mojej walki o mistrzostwo świata, to musiałbym boksować jeszcze dla Mariusza i Jimmy'ego mniej więcej przez dwa lata. Niby nie dużo, niestety wyczerpała się już formuła współpracy między nami. Od dłuższego czasu nie było tak potrzebnego zaufania między nami, a to jest podstawa. Ciężko jest przecież prowadzić jakikolwiek biznes jeśli nie ma tej najważniejszej rzeczy, czyli zaufania między stronami. Podam przykład. Byłem wstępnie wpisany do rozpiski gali Polsat Boxing Night, gdy nieoczekiwanie pojawiła się możliwość stoczenia walki z Powietkinem. Czekałem na oficjalną informację o walce ze strony rosyjskiej, ale to co zobaczyłem, to nie był oryginalny kontrakt! To była propozycja walki przedstawiona mi w kilku zdaniach w mailu przez Jimmy'ego Burchfielda. Ja chciałem tylko jednego, czegoś, co wydaje się teoretycznie czymś naturalnym. Chciałem jedynie zobaczyć oryginalny kontrakt, czyli ten, jaki wysłali Rosjanie. I wtedy okazało się, że nie ma żadnej woli ze strony moich promotorów, bym zobaczył propozycję, jaką przesłał pan Andriej Riabiński, czyli promotor Powietkina. Mało tego, że nie zobaczyłem o co prosiłem, to jeszcze Burchfield i Kołodziej zaczęli na mnie wywierać coraz większą presję, bym podpisał kontrakt przedstawiany mi przez nich. Wtedy zrozumiałem, że coś tu jest kręcone za moimi plecami i postanowiłem się skontaktować w tej sprawie z Iwajło Gocewem, moim menadżerem. Bo przecież menadżer jest właśnie od tego, by patrzeć na ręce promotorom i dbać o moje interesy, prawda? Okazało się, że Gocew jest w bardzo dobrych stosunkach ze stroną rosyjską i może mi dużo pomóc. Rosjanie więc dokładnie sprawdzili, czy Gocew rzeczywiście reprezentuje moje interesy, a gdy już się co do tego upewnili, w myśl zasad i przepisów przedstawili mu oryginalny kontrakt, który wysłali do moich promotorów. A wtedy sprawdziły się moje wszystkie obawy! W oryginalnym kontrakcie sumy i cyferki zupełnie odbiegały od tego, co przedstawili mi moi promotorzy! Różnica była ogromna.
- Czyli rozumiem, że miałeś takie same zastrzeżenia, jak całkiem niedawno Krzysiek Włodarczyk do swoich promotorów? Notabene Włodarczyk też znalazł się w podobnej sytuacji przy okazji walki w Rosji, gdzie płaci się dobre stawki. Krzysiek twierdził, że dostał inne pieniądze, niż realnie płacili Rosjanie. Z Tobą jest w takim razie podobnie?
MW: Dokładnie tak. Ale to jeszcze nie wszystko. W tej propozycji na walkę przedstawionej mi przez moich promotorów, nie było ani słowa o prawach telewizyjnych na teren Polski, a grupa World of Boxing pana Riabińskiego takie prawa mi automatycznie zagwarantowała. Tak więc prawa telewizyjne na Polskę są po mojej stronie. Na dzień dzisiejszy to ja mam upoważnienie do sprzedaży takich praw. Właśnie dzięki tym prawom telewizyjnym w ostatecznym rozrachunku nie dopłacę do walki, tylko przynajmniej jakieś grosze na życie mi zostaną. Każda ze stacji teoretycznie może ode mnie te prawa kupić, jednak nie ukrywam, że prowadzimy już bardzo zaawansowane rozmowy z jedną telewizją i wkrótce powinniśmy już być dogadani. Zobaczymy za jaką cenę uda nam się wynegocjować warunki tej sprzedaży, bo jeszcze raz podkreślę - po odebraniu mojej części gaży i opłaceniu wszystkich sparingpartnerów, hoteli i przejazdów, ja bym na tej walce sporo stracił finansowo. Dzięki prawom telewizyjnym wyjdę na zero, a może trochę uda się odłożyć na życie. Teraz z perspektywy czasu trochę żałuję, że nie dbałem o to, by poznać wszystkie warunki każdej walki na samym początku. W trakcie trwania mojej kariery ani razu nie widziałem oryginalnego kontraktu. To był mój błąd.
- Mariusz, ale przecież były czasy, że razem z panem Kołodziejem byliście zgraną parą nie tylko na linii zawodnik-promotor, byliście też trochę jak dobrzy kumple. To co się stało?
MW: Zgadza się. To co złe zaczęło się od walki z Kliczką. Już przed samą galą pojawiły się jakieś nieporozumienia. Potem było wiadomo co, dyskwalifikacja. OK, było minęło, no ale ten termin minął i czekałem aż w końcu pojawią się jakieś oferty. Chciałem odbudować swoją karierę, tylko żadne propozycje się nie pojawiały, a przynajmniej nie były mi przedstawiane. Co do walki z Bryantem Jenningsem, o której było niby tak głośno... Wtedy również nie widziałem oryginalnego kontraktu. Tak samo było niedawno, gdy zrobiło się głośno o pojedynku z Anthonym Joshuą. Ale co najśmieszniejsze, z tej walki wycofali się Anglicy! Po prostu trener Joshuy doszedł do wniosku, że jego zawodnik to materiał na mistrza świata i nie ma co się spieszyć, żeby nie przedobrzyć. To trener Anglika stwierdził, iż na tym etapie mógłbym być jeszcze dla niego zbyt groźny, bo Joshua nigdy nie boksował na dłuższym dystansie, a ze mną było spore ryzyko, że walka potrwałaby dłużej niż dwie-trzy rundy. A Mariusz Kołodziej poprzez te swoje wpisy na Twitterze sprawiał, że kibice za każdym razem odbierali to w ten sposób, jakobym to ja odrzucał kolejne oferty. Najpierw byłem robiony w konia, a potem jeszcze "jechali po mnie" nieświadomi kibice. W zasadzie o wszystkim dowiadywałem się ostatni, najczęściej z prasy. Nikt się ze mną po walce z Kliczką tak na poważnie nie kontaktował. Nie było konkretów, tylko jakieś zapytania. A to przecież ja narażam swoje życie i nadstawiam karku. To ja będę przyjmował bardzo ciężkie bomby od Powietkina, nie promotorzy. Tymczasem to oni zarabiali lepiej niż ja. Sam przyznaj, czy to jest normalne? Oczywiście pieniądze nie są najważniejsze, ale za coś muszę dać dziecku i swojej kobiecie jeść i zapłacić rachunki. Dlatego od jakiegoś czasu zgromadziłem wokół siebie ludzi, do których mam pełne zaufanie. Spotkanie z Powietkinem będzie bardzo trudne i na pewno nie jestem w nim faworytem, natomiast przez wzgląd na zaistniałą sytuację oraz możliwość wyrwania się z tego kontraktu, postanowiłem walczyć praktycznie za darmo. Chcę mieć to już za sobą i spokojnie patrzeć w przyszłość. Jeszcze trochę czasu i parę niezłych walk przede mną.
- No ale Mariusz, nie wierzę, że było tylko źle. Nawet po Kliczce.
MW: Nawet ty nie wiesz o wszystkim. Wiesz jaka była raz sytuacja? Kiedyś dostałem propozycję, by przylecieć do Ameryki na galę Burchfielda, tylko że sam miałem sobie opłacić przeciwnika! Kontrakt mówił wyraźnie, że powinienem mieć zagwarantowane trzy walki rocznie. Moi promotorzy go w ogóle nie przestrzegali. Teoretycznie mogłem ten kontrakt zerwać, tylko że nie chciałem też włóczyć się po sądach w USA i tracić kolejnych miesięcy, a nawet lat. Ja po prostu chciałem odbudować karierę po porażce z Kliczką, nic więcej. Zdecydowałem się więc na taki krok, jak teraz przy okazji walki z Powietkinem. To kosztuje mnie naprawdę dużo pieniędzy, bo mogłem świetnie zarobić, ale tak jak mówię, chcę to już mieć za sobą. Zauważ, że moi promotorzy od samego początku starali się zdyskredytować Iwajło Gocewa. Tak to przedstawiali, że niby przez niego nie mam poważnych ofert. Tymczasem strona rosyjska respektowała jego pozycję menadżera. Gdyby nie on, znałbym inną sumę za walkę niż tą przedstawioną mi przez Rosjan, która bardzo, ale to bardzo różni się od tej, jaką naprawdę przedstawili mi moi promotorzy. Dyskredytował go nie tylko pan Kołodziej, ale również Andrzej Wasilewski. W pewnym momencie zrobiła się na niego niezła nagonka. A czemu? Ano dlatego, że dbał o interesy swojego klienta i starał się, by moi promotorzy wywiązywali się z kontraktu, jaki mam z nimi podpisany. Taka jest prawda! A przy tym wszystkim od czasu walki z Kliczką moi promotorzy nie wydali na mnie złamanego centa. Nic, zero! Do tego pan Kołodziej kilkakrotnie powtórzył, że traktuje boks tylko jako hobby. Wiesz, ciężko być profesjonalnym pięściarzem wagi ciężkiej i mieć podpisany kontrakt promotorski, od którego zależy cała twoja zawodowa kariera, całe twoje życie, z człowiekiem, który nie traktuje tego w kategoriach biznesowych, nie ma podejścia profesjonalnego, tylko traktuje to jako hobby. Pamiętasz rzekomą ofertę walki z Jenningsem? Już nie wspominam po raz kolejny o oryginalnym kontrakcie, tylko tam było jeszcze coś. Miałem kontuzję stopy, byłem zupełnie bez formy i wspólnie z trenerem Piotrem Wilczewskim uznaliśmy, że mogę się zgodzić tylko wtedy, jak będę znał konkretny termin i będę miał odpowiedni czas na przygotowania. Przecież nie wyjdę z marszu bez formy na takiego kozaka jak Jennings. I właśnie w ten sposób odpowiedzieliśmy Kołodziejowi. Jak będzie sporo czasu na przygotowania, to chętnie. A mój promotor zamiast to uszanować, zrobił ze mnie jakiegoś uciekiniera i tchórza. Ogłosił w mediach walkę, choć wcale nie była dogadana. Tak samo było zresztą teraz. Najpierw ogłosił, że walka z Powietkinem się odbędzie, a potem dopiero przesłali mi propozycję na walkę. Jak wraz z Gocewem rozpoczęliśmy negocjacje tego pojedynku ze stroną rosyjską, Kołodziej podobno puścił w obieg informację, że kontrakt już jest przeze mnie podpisany. A ja go jeszcze w tym momencie nawet nie widziałem... Strona rosyjska również była delikatnie mówiąc zdziwiona całym tym zamieszaniem. Wiesz, ja nie boję się nikogo, tylko skoro boksuję zawodowo, to chcę mieć również prawdziwych zawodowców wokół siebie. Przy tych negocjacjach dano nam jasno do zrozumienia, że albo oddajemy swoje dziewięćdziesiąt procent z wypłaty, albo moja kariera w ogóle zostanie zablokowana i nie wystąpię ani w Rosji, ani wcześniej na Polsat Boxing Night. Dosadnie nam to zakomunikował Jimmy Burchfield Junior, syn mojego promotora, który jest prawnikiem. Moi promotorzy zrozumieli, że mogę im teraz narobić smrodu w związku z dwoma różnymi kontraktami. Jednym prawdziwym, tym od Rosjan, i drugim nawet nie kontraktem, tylko propozycją na walkę, z innymi sumami. Ja z kolei nie chciałem spędzać wielu miesięcy czy lat w sądach i wciąż pozostawać w miejscu, dlatego doszliśmy do takiego układu. Robię swoje, wychodzę do ringu w Kazaniu, a dzień później jestem w końcu wolnym zawodnikiem i nareszcie mogę o sobie decydować.
- Dobra, Mariusz, ale rozumiem, że przed Kliczką było wszystko w porządku?
MW: Jak najbardziej. Dziękuję Kołodziejowi za to, co zrobił dla mnie na starcie. On nadał mojej karierze rozpędu i to dzięki niemu zaboksowałem o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej. Tego mu nie odbieram i za to mu jestem wdzięczny, lecz to, co stało się potem, było już bardzo brzydkie wobec mnie. Wszedł w stado wron i nagle stał się takim typowym promotorem, który dba tylko o swoje interesy. Potem czułem się po prostu oszukiwany. Dobrze, że na horyzoncie pojawił się ktoś taki jak Mariusz Grabowski, bo to dzięki niemu moja kariera znów trochę ruszyła. To on wyłożył pieniądze na cztery walki, a bez tych czterech zwycięstw, nawet pomimo tego, że nad rywalami dziś już co najwyżej średniej klasy, obóz Powietkina nigdy by się do mnie nie odezwał. Te cztery wygrane sprawiły, że znów o mnie zrobiło się głośniej. Oczywiście to korzyść obopólna, gdyż również Grabowski i jego grupa zyskała rozgłos dzięki moim walkom. Skorzystaliśmy na tym obaj. Pomogła też w tym wszystkim telewizja Polsat. Te cztery ostatnie walki odbywały się pod banderą grupy Global Boxing i Tymex, ale w rzeczywistości moi promotorzy nie wydali ani złotówki, a wszystko opłacił Grabowski, wspierany tak jak i ja przez Robert Wąsowicza, znanego kibicom bardziej jako "Babcia Malina". W zasadzie jedyną dobrą rzeczą, jaką ostatnio zrobili dla mnie moi promotorzy, to list wystosowany przez Jimmy'ego Burchfielda do Prezydenta Federacji WBC o przywrócenie mnie do rankingu. Ale to też było robienie pod siebie, bo gdy już podskoczyłem w zestawieniu WBC, to od razu chcieli mnie odpalić jakąś walką z Joshuą. Zamykam więc ten rozdział za sobą, zapominam o tym co było i skupiam się nad przyszłością. Chcę teraz odetchnąć z ulgą, zaś w Kazaniu sprawić sensację. W walce z Powietkinem dam z siebie wszystko! Walka z Powietkinem z mojego punktu widzenia to "Fight for Freedom". Będę więc podwójnie zmotywowany.
Później zaczął go traktować, gorzej.
Gdyby nie było tej szopki ze sterydami, tylko posypanie głowy popiołem to nadal by miał Wach dobrze z Panem Kołodzieje.
Zwróćcie uwagę, że jedyny zły to Kołodziej, a ratuje Wacha jego manager Gocew. Wygląda na to, że ostatecznie "urobił" Wacha, przekonując go, że najlepiej będzie teraz zerwać kontrakt.
"Kłótnia" z Kołodziejem to być może wynik tego że się na Mariusza już wkurwił po walce z Ukraińcem i stwierdził że skoro Mariusz to niewdzięczny gość bez krzty jakiegoś pomyślunku trzeba z nim skończyć wyciągając jeszcze trochę władowanych pieniędzy. Stąd może takie kontrakty miedzy innymi na walkę z Powietkinem. W to jestem w stanie uwierzyć. Tyle tylko że jakoś Wachowi nie współczuję. Za chwilkę zostanie wolnym strzelcem. Prawdopodobnie po srogim wpierdzielu od Rosjanina i wielce prawdopodobnie po pierwszej porażce przed czasem. Zobaczymy ile wtedy będzie wart i kto go przygarnie. Coś czuję że Wach zbliża się ogromnymi krokami do etapu kariery pod tytułem "masowe sprzedawanie rekordu"...
Nie wierzę mu we wszystko o czym tu mówi. Trzeba by znać drugą stronę. Bardziej realne wydaje mi się że było mu za dobrze i się mu pomieszało przez co gdy zaczął być traktowany jak sam to zresztą wspomina jak przez "normalnych" promotorów było mu źle i ciężko się z nim współpracowało.
O A. Joshule też słyszałem co innego. Bardzo tez wątpię by jakkolwiek to brzmi obawiali się oni Polaka którego w ostatnim czasie zamroczył Oloukun i do tego jeszcze wytrwał z nim cały dystans gdzie nawet średniak jak się okazało Rekowski potrafił go skończyć. Wach tutaj troszkę chyba pływał ale nie ważne.
Ciekawy wywiad ale niestety Mariusz znów ma kłopoty poza ringiem na które podobno nie miał wpływu. Czy to przypadek?
Ten typ chyba tak już ma.
Walka Povietkin vs Wach potrwa caly dystans a Viking bedzie mial swoje momenty w koncowych rundach 7 8 9 10 gdzie bedzie miazdzyl sasze swoimi ciosami ale ten to przetrwa i koniec na pkt
Za walkę z Kliczko, Kołodziej nie wziął ani jednej złotówki, a Wach zachowuje się jak obrażona panienka, bo nagle okazało się że promotor chce pieniędzy za walkę i skończyło się eldorado.
Nie wyobrażam sobie który promotor na świecie nie położyłby kasy na takiej wypłacie jaką zgarnia się za walkę z Władkiem?
Promotor Mariusza jasno określił po wpadce dopingowej, że koniec z taryfą ulgową i zacznie się normalne traktowanie.
Temat wałkowany wielokrotnie.
Wach nie broni się sportowo, a jego największy sukces, to 12 rund robienia za worek i tylko sędziemu zawdzięcza, że walka nie została przerwana.
nic od siebie nie dal Wach dla Kolodzieja
syfu mu narobil tym dopingiem
i wymyslil sobie goscia ktory calkowicie nim steruje Gocewa
i teraz płacz
Będę się tego notorycznie domagał od Redakcji ,bo taki sam problem jest na „forum”
To jest lekceważenie , i robienie sobie żartów z polskiego języka.
Brak polskich liter to nie są błędy pisowni bo błędy zdarzają się każdemu ,tylko świadome działanie.
śmieszne te komentarze.
To jak opisywanie jak powstał świat. Nikt przy tym nie był i to tylko gdybanie i przypuszczenia.
Tak samo Mariusz nie powiedział wszystkiego żeby nie narobić zbyt dużego smrodu bo by sobie tym tylko zaszkodził.
Wy postrzegacie Mariusza chyba jako gościa który nie ma o niczym pojęcia a ludzie mu szepczą do ucha swoje mądrości, które maja im zagwarantować udział w kasie Mariusza.
Mariusz nie jest głupi i ma koło siebie kilka zaufanych osób które znają się na biznesie.. np Robert Wąsowicz który jest z nim tyle lat.
Mariusz to nie Tyson który miał za dużo kasy i był z wszystkim sam..
co do Promotora Mariusza Kołodzieja wydawał sie spoko facet promotor on załatwił walke Wachowi z Kliczką i myśle że pózniej nie dogadali z Wachem( może było tak że była umowa ustna nic na papierze i Wach nie wypłacił cześć kasy Kołodziejowi za walke z Kliczką )
, i były tzw 'kwasy "i to jest jakaś zemsta Kołodzieja na Wachu za ta aferę Dopingową że teraz Wach walczy za małą kase.a że Kołodziej nie głupi to chce zarobić na Wachu jeszcze.
Z tego tu wynika że to Grabowski jest tym lepszym promotorem dla Wacha i zapewne on opłacił cały obóz przygotowawczy sprowadził jako sparingpartnera Głazkow + jeszcze pomoc od Właściciela restauracji u Babci Maliny.
A Global boxing i Sam Kołodziej chyba przeżywa jakiś kłopoty finansowe że chce oddać Wasilewskiemu zdolnego Łaszczyka.
Watpie ze,Wach konfabuluje chociaz oczywiscie dobrze bylo by dowiedziec sie jak ta sytuacje widzi pan Kolodziej
Wach nie powinien tez przejmowac sie opiniami tzw.kibicow na swoj temat.Bo wiekszosc z nich w dupie byla i gowno widziala.Ich zyciowe dylematy ograniczaja sie do tego,czy mama ma im zrobic na sniadanie jajecznice,czy "sadzone"...
To PRZEDEWSZSYTKIM zawodnik ma zarabiać godziwe pieniądze, bo to on stoi w ringu, promotor i owszem, ale odpowiednią sumę do wkładu. Nie bronie Wacha, bo prawda być może leży po środku, ale skoro oddaje 90% gaży z walki z taką maszyną, no to chyba coś jest nie halo. Niestety @saddam ma rację, co będzie z Wachem jak zostanie sam. Młody już nie jest, tendencja formy raczej spadkowa, a skoro chłop zostawia w ringu swoje zdrowie niech zarobi na godziwe życie jakąś kasową walką. @anderwsky - dokładnie, się z Tobą zgadzam, nikt z nas nie zna kulisów walk Waszki, także przesądzanie o winie jednej albo drugiej strony zostawmy im samym, Wachowi pozostaje zyczyć dobrej walki w ringu. Co do Kamila Łaszczyka, ja jako znajomy, życzę mu, żeby dał spokój z Kołodziejem, bo chłopak zdolny i zasługuje na to by zarabiać dobry hajs, choć w jego przypadku - ma jeszcze czas.
Wydaje mi się że tu właśnie nastąpił zgrzyt i druga strona mogłaby nie po dżentelmeńsku (trochę jak Mariusz wyżej) powiedzieć co nieco dlaczego nagle ich relacje się drastycznie pogorszyły itd.
Myślę że duża w tym zasługa Mariusza bo nikt kto rezygnuje ze swojej części pieniędzy na rzecz zawodnika raczej by nagle stać się zupełnie innym człowiekiem który chce jak najwięcej wyciągnąć dla siebie kosztem tej samej osoby której niejako bardzo przed chwilą pomógł finansowo samemu tracąc.
/Tu w tym momencie coś przestało funkcjonować a co takiego można się tylko i wyłącznie domyślać. Sprawa dopingu, zerwanie z USA, powrót do Dzierżeniowa, Goecew który ma szemraną opinię w środowisku.
To by było zbyt proste gdyby jedynym poszkodowanym w całej układance był Mariusz. Może kasa odbiła mu do głowy i zaczął słuchać niewłaściwych ludzi przez co wypadł w oczach Kołodzieja dość "blado" biorąc pod uwagę ile dla niego zrobił.
Później być może nie było zmiłuj i panowie stwierdzili że współpraca z Mariuszem jest po pierwsze nie opłacalna a po drugie nie ma co dawać mu ręki bo i tak wdzięczności próżno u niego szukać a tylko sprawia problemy.
W takim wypadku naprawdę nie dziwiłbym się że wkurzony promotor robi wszystko by odzyskać swój wkład nie inwestując więcej w kogoś takiego jak Mariusz. I tu jestem w stanie uwierzyć że te wszystkie walki na przestrzeni ostatniego czasu z których Mariusz "rezygnował" były ustawiane nie pod niego i jego zarobek.
Tyle że z czegoś to wynikało. A Mariusz problemy z promotorami, trenerami itd ma całą karierę. Albo więc jest naprawdę trudny we współpracy albo wszyscy go wykorzystują...
Kołodziej zainwestował kupę kasy w Wacha, bo przygotowania do walki z Władkiem miał swój cel.
Czemu tylko w PL polak do polaka się potrafi sapać, a jak pójdzie robić dla obcokrajowca to siedzi cicho jak myszka?
Już widzę jak Wach po walce z Saszą będzie zarabiał miliony, jak Jonak, Kołodziej i wielu innych, co zamiast się dogadać zaczęli stawiać warunki.
Boksem rządzą układy, a Wach przez lata pokazał że nie potrafi się z nikim dogadać, bo on nigdy nie wie czego chce.
Szpulka jakoś nie stracił na walce z woźnym, ale podjął ryzyko, które czegoś go tam nauczyło, a Wach wolał nie walczyć i marudzić dokładnie tak samo jak Włodarczyk.
Data: 12-10-2015 20:08:47
Ja sie ciesze,ze Mariusz ujawnil jak wygladaly jego relacje z promotorami.Takie zakulisowe gierki rzucaja calkiem inne swiatlo na ostatnia lata kariery Waszki
Watpie ze,Wach konfabuluje chociaz oczywiscie dobrze bylo by dowiedziec sie jak ta sytuacje widzi pan Kolodziej
a jak moze to widziec kolodziej? zupelnie odwrotnie.
Wach to bardzo prosty chłop, nie kombinator.
Data: 12-10-2015 21:19:54
Czemu tylko w PL polak do polaka się potrafi sapać, a jak pójdzie robić dla obcokrajowca to siedzi cicho jak myszka?
Osobiście nigdy nie pracowałem na "emigracji" jako na jedyne źródło dochodu. Jednak mając sporo znajomych na "zachodzie" i opierając się bardziej o ich zdanie, podobno nikt Cie tak nie wy........a jak jak własny krajan :-) smutne, jednak prawdziwe.
Rezygnuje z dużej kasy, aby stać się wolnym strzelcem. Nie wiem czy po tej walce pojawią się lukratywne oferty? Śmiem wątpić.Czasami lepszy wróbel w ręku, niż sokół na sęku.
Mało tego, to może stać się tak, że Wach nic nie będzie w stanie ogarnąć i jeszcze zastuka do Kołodzieja. Do miana gwiazdy wagi ciężkiej trochę mu brakuje i bez pomocy operatywnego promotora może być mu ciężko.
Wach musiałby pokazać się w Moskwie z rewelacyjnej strony i stoczyć heroiczny bój z Saszą, aby jego kariera nabrała tempa. Czy Wacha na to stać? Raczej nie, ale będę trzymać kciuki.
i nie wiadomo czy kolodziej i tam po cichu kasy nie wzial z kliczko
Dokładnie ja nie wierzę w to że Kołodziej jakby na boku nie zarobił przy pojedynku z Kliczko to odpuściłby kasę od Wacha
Jesli Wach zgadza sie na poswiecenie 90% gazy to jest swiadomy, ze gdzies zarypal i tyle. Nie ma innej opcji, bo 90% gazy dla managerow W TAK RYZYKOWNEJ i prestizowej walce to jest rozboj. Summa summarum na miejscu promotorow i tak bym sie wstydzil wziac taki procent. Sytuacja ogolnie jest abstrakcyjna i nie wiem o co kaman. Pytanie ile placi Riabinski i na ile Wach wycenil zatem swoja wolnosc.
ps. ze mu Kolodziej nie pokazal kontraktu tylko wlasna wersje? Wydaje sie to byc uzasadnione jesli z Kliczki nie dostal nic
Czy Wasi pracodawcy pokazują Wam jakie kontrakty podpisują z klientami firmy?
W boksie tak się robi?
Przeciez Wach nie mial zasu na przygotowanie sie do walki. Teraz juz wiem o co chodzi. Dobrze ze Mariusz odbija od tych ludzi. Jak najdalej od takich.
Data: 12-10-2015 22:47:28
Drodzy,
Czy Wasi pracodawcy pokazują Wam jakie kontrakty podpisują z klientami firmy?
W boksie tak się robi?
hmm a zastanowiles sie chociaz chwile nad tym co piszesz?
Kontrakt na walke podpisuje wach nie kolodziej, kolodziej to promotor ktory ma dzialac na rzecz zawodnika i dostac za to od niego %, bo walczy zawodnik nie promotor. Chyba ze ich kontrakt byl skonstruowany odwotnie ;
Wach takdal dupy ze znalazł sobie 3 promotorow.
Jeszcze co do kolodzieja, wierzycie ze zrezygnowal z megazarobku przy mega kasowej walce z mistrzem przy szansie ktora w jego karierze promotora hobbysty mogla sie nie powtorzyc? bez jaj...
pewnie dogadal sie juz z Grabowskim i bedzie walczyl w jego objazdowym cyrku na festynach w koszulce babci maliny obijajac rumunskich wiesniakow i trenujac w Dzierzoniowie