GARGULA CHCE POMŚCIĆ PARZĘCZEWSKIEGO, A POTEM SIEBIE SAMEGO
- Wracam powoli do zdrowia. W poniedziałek idę na badania kontrolne i jeżeli nic nie ulegnie pogorszeniu, to w następnym tygodniu wracam na salę treningową - zapowiada Tomasz Gargula (17-1-1, 5 KO), który ma ambitne plany, by pod koniec roku zmierzyć się z niedawnym pogromcą Roberta Parzęczewskiego, Francuzem Jessym Luxembourgerem (7-0, 3 KO).
- Nie potrzebuję toczyć pojedynków na przetarcie. Chcę mierzyć się z możliwe jak najlepszymi rywalami. Idealny dla mnie byłby ten Francuz, który w czerwcu dość nieoczekiwanie pokonał Roberta. Wszystko zależy oczywiście od mojego promotora Mariusza Grabowskiego. Jeżeli udałoby się mu sprowadzić go po raz kolejny do Polski, byłbym mu za to naprawdę wdzięczny. Dobra informacja jest taka, że zaboksuję tuż przed Świętami Bożego Narodzenia, a jak nie, to w najgorszym razie na początku przyszłego roku - zdradził popularny "Tomera", który w ostatni weekend września podczas gali PBN w Łodzi przegrał z dużo lepiej dysponowanym tego dnia Maciejem Miszkiniem (18-3, 5 KO). W czwartym starciu interweniował sędzia, przerywając tą nierówną walkę. Pięściarz z Nowego Sącza tłumaczył potem, że powodem gorszej formy była anemia, z jaką zmagał się po opuszczeniu zakładu karnego. I zapewniał, iż gdyby był w w pełni zdrowy, to pojedynek wyglądałby zupełnie inaczej.
- Tamtego wieczoru byłem bardzo osłabiony. Krótka rozgrzewka przed walką spowodowała u mnie duże zmęczenie. Ledwo doszedłem do ringu. Musiałem jednak walczyć, ponieważ trzeba za coś żyć. Boks to jedyne źródło mojego utrzymania. Zdawałem sobie sprawę na co się piszę. Byłem świadomy tego, że walczę chory. Jestem przekonany, że gdybym bił się w pełni sił, to walka miałaby zupełnie inny przebieg. Ja bym ją po prostu wygrał - przekonuje zawodnik.
- Rozmawiałem z panem Marianem Kmitą i są podobno szanse, żeby w przyszłym roku zorganizować starcie rewanżowe. Jeżeli do niego dojdzie, wówczas pokażę Maćkowi swoje prawdziwe oblicze - dodał Gargula.
Pozdrawiam
Będzie jak chodzący worek.
Do Miszkina znów chce wyjść? Z czym?
Sierpy zadaje z samej ręki.
Ręce mu nie wracają.
Ze szczęką u góry zostaje jak świeca.
On może obijać ogórków, ale nic powyżej.
Jest ślepy że ma braki, czy gada jak Najman.