GROVES WALCZY DALEJ. CHCE PRACOWAĆ Z TRENEREM FROCHA
George Groves (21-3, 16 KO) podjął decyzję - nie kończy kariery. Zapowiada jednak spore zmiany, z zatrudnieniem nowego szkoleniowca na czele.
27-latek, który przyznał, że myślał o tym, aby zawiesić rękawice na kołku po wrześniowej przegranej z Badou Jackiem, nie będzie dłużej pracować z Paddym Fitzpatrickiem. Z całą stanowczością zaznaczył też, że nie wróci do Adama Bootha. Chętnie natomiast zacząłby trenować pod okiem Roba McCrackena - tego samego McCrackena, który szkolił jego wielkiego, emerytowanego już rywala, Carla Frocha.
- Gdyby oni nadal razem pracowali, byłby to problem. Ale Rob to świetny trener, jeden z najlepszych w Wielkiej Brytanii. A skoro nie można ich pokonać, to trzeba do nich dołączyć. Nie miałbym nic przeciwko temu. W boksie nie ma wrogów: raz się kłócicie, a za chwilę wszystko jest w porządku - stwierdził "Saint George".
Groves podkreślił, że do gry o dużą stawkę będzie wracać powoli. - Nie spieszy mi się do walk na najwyższym szczeblu. Mam nadzieję, że nikt o mnie nie zapomni i drobnymi krokami zdołam wspiąć się na szczyt. Moje cele się nie zmieniły - to duże pojedynki, mistrzostwo świata, obrony i unifikacje - powiedział.