PRZERWANY SEN JACKSONA, WPADKA VAZQUEZA
Synowie sławnych ojców najczęściej też próbują swoich sił w wielkim boksie, lecz zazwyczaj potykają się na wyższym pułapie. Tak stało się dziś w nocy z Juliusem Jacksonem (19-1, 15 KO), potomkiem wielkiego "The Hawka".
Jackson zapracował nawet na awans do igrzysk w Londynie, ale po serii dziewiętnastu wygranych w gronie zawodowców uległ nad ranem w eliminatorze do tronu federacji IBF wagi super średniej. Jego pogromcą okazał się Jose Uzcategui (24-1, 20 KO).
Bombardier z Wenezueli już w pierwszym starciu trzykrotnie posłał rywala na deski. Tego wyratował jeszcze gong, jednak na początku drugiego, gdy Jackson po raz czwarty zapoznał się z matą ringu, doświadczony Tony Weeks zastopował dalszą rywalizację.
Tego samego wieczoru w spotkaniu dwóch byłych mistrzów świata Algenis Mendez (23-3-1, 12 KO) dość niespodziewanie pokonał Miguela Vazqueza (35-5, 13 KO). Vazquez został w siódmej rundzie ukarany ostrzeżeniem za trzymanie i przegrał na punkty u wszystkich sędziów - 94:95, 92:97 i zdecydowanie zbyt wysoko 90:99.
Nie przypominam sobie by jego cios sprawiał rosjaninowi jakieś wieksze problemy. Jackson nawyrazniej byl balonem, choc robiono koło niego sporo szumu. Chyba przez ojca..