'THRILLA IN MANILA' 40 LAT TEMU
Dokładnie 40 lat temu doszło do walki, która zwieńczyła wielką trylogię zmagań Muhammada Alego i Joe Fraziera. Groteskowy dyktator Filipin Ferdinand Marcos zorganizował 1 października 1975 roku w Quezon City niedaleko stolicy kraju Manili imponującą galę, na której w walce wieczoru zmierzyli się w ringu dwaj wielcy rywale, a stawką pojedynku były pasy WBC i WBA w wadze ciężkiej. W przypadku organizacji tego historycznego przedsięwzięcia można stwierdzić, że trafił swój na swego, gdyż promotorem pojedynku był nie kto inny, jak ekscentryczny Don King. Przed walką Ali tradycyjnie kpił z przeciwnika w stylu, którego nie powstydziłby się sam Tyson Fury, określając Fraziera gorylem i twierdząc, że jest tak szpetny iż swoją twarz powinien podarować Federalnemu Biuru do Spraw Dzikich Zwierząt. To właśnie jeden z bon motów Alego zawierał określenie, którego parafraza przeszła do historii jako nazwa tej legendarnej walki: "It will be a killer, and a chiller and a thrilla when I get the Gorilla In Manila". Starcie, które zostało później walką roku 1975 magazynu The Ring i jedną z najsłynniejszych walk w historii boksu, jest powszechnie znane jako "Thrilla in Manila".
Frazier, który dotychczas milcząco przyjmował obelgi Alego przed ich walkami, tym razem postanowił się bronić, ale choć jako pięściarz mógł walczyć z nim jak równy z równym, to w szermierce na słowa przegrał z kretesem. Na określenie Alego, że jest najbrzydszą istotą na ziemi, a gdy płacze jego przerażone łzy zawracają z powrotem do oczu odpowiadał, że jest ojcem jedenaściorga dzieci więc aż tak brzydki z pewnością nie jest. Znacznie lepiej wypadły jego riposty w ringu. W potwornym upale wdał się z Alim w wyniszczającą wojnę i od czwartej rundy zaczął dominować nad opadającym z sił przeciwnikiem. Jednak nie trwało to długo, gdyż forsując gwałtowne tempo walki sam zaczął tracić siły i w kolejnych rundach Ali odzyskał kontrolę nad pojedynkiem. Po czternastu rundach "Smokin Joe" był już tak wyczerpany, że nie dał rady wyjść do ostatniego starcia. Do momentu przerwania walki przegrywał na punkty u wszystkich sędziów. Ali przyznał później, że gdyby Frazier nie poddał się, prawdopodobnie on sam nie przetrzymałby piętnastej rundy. A synowi swego rywala, Marvisowi Frazierowi (boksował później w wadze ciężkiej, przegrał z Holmesem i Tysonem) powiedział, że obelgi, które kierował pod adresem jego ojca to było zwykłe "trash talking" przed walką, a tak naprawdę Joe jest wielkim mistrzem. Straszliwy pojedynek przyczynił się do zakopania topora wojennego między dwoma wielkimi mistrzami wagi ciężkiej, którzy od tej pory razem pokazywali się na galach bokserskich i darzyli wzajemnie szacunkiem, aż do śmierci Fraziera w 2011 roku. A "Thrilla in Manila" uznawana jest za jedną z najwspanialszych i najbrutalniejszych walk w historii zawodowego boksu.
Ali
Dobranoc Panowie
Niezłe pierdoły wygadywał, ale było to na swój sposób piękne:))
Jak dyktator to na pewno groteskowy, zły i brzydki.
Jak podaje Wikipedia, ów dyktator był wcześniej prezydentem. Wtedy był na pewno spoko. A potem - jak mu odpadł od dupy mandat poparcia ciemnego ludu - stał się groteskowy, zły i brzydki.
Czy coś można na to poradzić? Owszem, trzeba typa znowu wybrać w wyborach powszechnych, a stanie się na powrót mężem stanu i szanowanym przywódcą.
Ali nie był taki świętoszek a jak widzimy Ameryka do tej pory lubi kontrowersyjne osoby...
Przewaznie jest tak ze do walki trwa trash talking a po niej miłe uściski dłoni i (całusy) za kulisami:) Tak było jest i będzie...
Obaj mistrzowie i świetni pięściarze...
W sumie zastanawia mnie jak by dzisiejsi pięściarze wytrzymali gdyby w walce było pietnaście rund...
Inna ciekawa relacja, którą znalazłem.
Data: 01-10-2015 20:45:08
Ciekawe jest to, że w pewnych kluczowych kwestiach zupełnie odbiega od relacji Redaktora Ratajczaka.
tylko cop moze to zweryfikowac bo siedział pod ringiem i nagrywał na ipada
Rafa to obejrzy w slowmotion i napisze wiarygodna realcje ;)
-------------------------------------------------
'W dniach poprzedzających walkę gniew Fraziera stał się widoczny: -To jest prawdziwa nienawiść - powiedział dziennikarzom. -Nie chcę go zranić. Nie chcę go znokautować. Chcę mu wyrwać serce. Jeśli poślę go na deski, odstąpię, dam mu złapać oddech i pozwolę wstać.
Ali odpowiadał tuż przed samą walką bardziej refleksyjnie: -Czeka mnie wkrótce kolejna próba. Ostatnio w moim życiu wszystko się za dobrze układa. Allah każe mi zapłacić za sławę i siłę. Czuję to. [btw, trochę prorok, bo kazał mu, tylko trochę później - przyp. mój] Na zewnątrz pozostawał niezwykle pewny siebie. -Ta walka nie będzie wyrównana, sędziowie nie przyznają Frazierowi zwycięstwa w żadnej rundzie. Po trzech rundach będą musieli zakończyć spotkanie, bo Joe Frazier będzie wyczerpany, nie zostanie mu nic, zamieni się w worek treningowy. Ludzie zaczną krzyczeć: "Przerwać walkę, nie zabijaj go, skończcie z tym!".'
-------------------------------------------------
Z mniej znanych ciekawostek - nasz uduchowiony Ali zaczął sobie na Filipiny przyłazić z nową dziewczyną - Veroniką, czym porządnie wkurzył swoją ówczesną małżonkę - Belindę :D Jak zobaczyła nową kochankę męża w telewizji, to zawinęła się w samolot, przyleciała na Filipiny, zrobiła mu piekielną awanturę z rzucaniem meblami włącznie, a kobita miała z 180 cm wzrostu, na koniec rzuciła 'Powiedz tej suce, że skręcę jej kark, jak ją zobaczę' i wróciła do domu tym samym samolotem, którym przyleciała :D I pomyśleć, że dzisiaj jakieś Diablo Włodarczyki się żalą, że przez trudne stosunki małżeńskie mają problemy w ringu ;)
Angelo Dundee: Wiesz, Muhammad był znacznie większą petardą, niż ludzie chcieli to przyznać. Nawet jeśli inni faceci cieszyli się sławą ringowych zabijaków, to nie było wówczas wielu bokserów wagi ciężkiej, którzy by mu dorównywali. Muhammad zawsze najlepiej walczył wtedy, kiedy czuł, że musi coś udowodnić. Czy denerwowałem się w Manili? No ba! To była brutalna walka. Ale jak powiedziałem dziennikarzom po jej zakończeniu, obu zawodnikom zabrakło paliwa, tylko mój miał jeszcze dodatkowy bak.
W dwunastej rundzie Ali odzyskał inicjatywę, zaskoczył Fraziera i zaczął wymierzać mu ciosy. W trzynastej szokujący lewy sierpowy posłał ochraniacz pretendenta w tłum. Frazier był wstrząśnięty, ale wytrzymał do końca rundy. W czternastej rundzie Ali znów przypuścił atak. Lewe oko Fraziera było zupełnie zamknięte, a pole widzenia prawego mocno ograniczone. Pluł krwią. Uderzenia Alego trafiały czysto do celu, a Frazier nie widział nadlatujących ciosów. Wreszcie główny sekundant Fraziera, Eddie Futch, stwierdził, że już dość się napatrzył.
Eddie Futch: Joe miał skłonność do puchnięcia. Jego skórę ciężko było rozciąć, za to pęczniała obrzękami. Po jedenastej rundzie w Manili opuchlizna zaburzała jego zdolność widzenia. W tej sytuacji zamiast się pochylić i wejść w półdystans, musiał się wyprostować i odstąpić, żeby coś zobaczyć, i to na dodatek tylko jednym okiem. Ali świetnie potrafił wykorzystywać nadarzające się okazje - zrobił to i tym razem, nasilając atak i trafiając Joego swoimi morderczymi prawymi. W trzynastej rundzie było bardzo źle, ale pomyślałem, że może Ali się wyprztykał i będą go bolały ramiona po zadaniu tak wielu dobrych ciosów. Dlatego puściłem Joego do czternastej rundy, ale było jeszcze gorzej niż w poprzedniej. Joe ciągle dostawał z prawej ręki. Lewe oko zamknęło się zupełnie, a prawe częściowo. To była wyczerpująca walka, a w takiej sytuacji, kiedy zawodnik obrywa dobrymi, czystymi ciosami, nie widzi, a mimo wszystko nie leci na matę, bokserom przytrafiają się poważne kontuzje. Nie chciałem, żeby Ali rozwalił Joemu mózg. Frazier wiódł dobre życie i miał wspaniałą rodzinę. Miał dla kogo żyć. Pod koniec czternastej rundy postanowiłem to przerwać. Uznałem, że Joe nie powinien już wychodzić na ring. Kiedy wrócił do narożnika i usiadł, powiedziałem:
- Joe, to koniec. Nie wychodzisz do następnej rundy.
Zaczął protestować i wstawać z krzesła, więc położyłem mu ręce na ramionach i usiadł. Powtórzyłem:
- Joe, walka się skończyła. Przerywam to. Dostajesz za duży wycisk, a ja nie chcę już dłużej na to patrzeć.
I na koniec, wracając do tego żalu Fraziera do Alego, Joe Frazier: Nienawidziłem Alego. Niech Bóg wybaczy mi te słowa, ale to leży mi na sercu. Nienawidziłem tego człowieka. Przy pierwszych dwóch walkach próbował ze mnie zrobić białego. A potem - czarnucha. A jakby twoje dzieci wróciły ze szkoły z płaczem, bo wszyscy przezywają ich tatusia gorylem? Bóg wszystkich nas stworzył takimi, jakimi jesteśmy. To On sprawił, że tak mówimy i wyglądamy. Co czuję? Choćby jutro mogę walczyć z Alim, Clayem czy jak mu tam. To już dwadzieścia lat, jak walczyłem z Alim [cytowana biografia ukazała się w '91], a jeszcze dziś bym go rozerwał na strzępy i posłał do Jezusa. [...]
Byliśmy jak gladiatorzy. Nie prosiłem go o łaskę, on nie prosił mnie o nic. Nie lubię go, ale muszę powiedzieć, że w ringu był kimś. W Manili waliłem w niego ostro, zadawałem ciosy, które mogłyby obalić dom. Zniósł to. Przyjął je i wrócił; pełen szacunek. Był wojownikiem. Dał mi wycisk w Manili, wygrał. Ale odesłałem go do domu w gorszym stanie, niż przyjechał. Spójrz na niego teraz, jest kupą złomu. Ja to wiem, ty to wiesz. Wszyscy to wiedzą, ale po prostu nie chcą tego powiedzieć. Zawsze się ze mnie naśmiewał. Jestem głupkiem, dostawałem w głowę. Powiedz mi teraz, ja czy on, który z nas gorzej mówi? Już nie może mówić, a nadal chce robić dużo szumu. Nadal chce, żebyśmy myśleli, że jest wielki, choć już nie jest. Nie obchodzi mnie, jak świat go widzi, ja go widzę inaczej, a znam go lepiej niż inni.
-------------------------------------------------
Więcej nie wrzucam, bo mnie jeszcze pozwą za naruszenie praw autorskich ;) Wszystkie fragmenty pochodzą z książki 'Muhammad Ali. Moje życie, moja walka.' by Thomas Hauser [ten od tego reportażu o dopingu Floyda, tak swoją drogą ;)]
Shannon briggs po 3 min gadania do wlada jest gorzej spocony i umeczony niz oni po kilku rundach wojny.
Książka zapowiada się genialnie, koniecznie muszę ogarnąć.
Co do Alego i Fraziera to w sumie wszystko już zostało powiedziane. Legendy tego sportu, takich jak oni już nie ma.
Moze kiedys nadejdzie dzien w ktorym zrozumiesz na czym polega roznica miedzy lewym prostym,a jabem...
Frazier rzeczywiście tak twierdził:
"My left eye went when I was young. I was working the speed bag and some steel went in the eye and scratched it to pieces. I was kinda blind in that eye."
Fakt ten potwierdza np. boxrec i kilka innych źródeł.
Podobno oszukiwał też w związku z powyższym na testach medycznych.