FURY: 24 PAŹDZIERNIKA POJADĘ DO DUSSELDORFU UPIĆ SIĘ Z KIBICAMI
Choć walka z Władimirem Kliczką (64-3, 53 KO) nie odbędzie się w terminie, Tyson Fury (24-0, 19 KO) i tak może się pojawić 24 października w Dusseldorfie. - Pewnie pojadę upić się z kibicami - mówi złotousty Anglik.
Październikowy pojedynek trzeba było przełożyć z powodu kontuzji Ukraińca. Jego rywal zapewnia, że zmiana daty w żaden sposób nie odbije się na jego formie, ale przyznał, że żal mu kibiców, którzy zapłacili już za hotele i zaplanowali sobie cały weekend w Niemczech. Kolos z Manchesteru nie wyklucza, że choć częściowo spróbuje im to wynagrodzić.
- Czekam na walkę z Władem, jestem zobowiązany kontraktowo, nie mogę wziąć w międzyczasie żadnego innego pojedynku. Co mi zostaje? Pewnie pojadę 24 października do Dusseldorfu, spotkam się z kibicami i się z nimi upiję. Brzmi to całkiem nieźle. Będziemy świętować to, że nikt nie chce ze mną walczyć - powiedział.
Pretendent wyśmiał przy okazji propozycję Eddie'ego Hearna, który zaoferował mu możliwość walki 24 października na gali w Sheffield, gdzie czempion IBF w dywizji półśredniej Kell Brook (35-0, 24 KO) będzie bronić pasa w starciu z Diego Chavesem (23-2-1, 19 KO).
- Hearn, którego nazywam Eddie "Dz**ka" Hearn, napisał na Twitterze, że chce mnie umieścić na undercardzie w 8-rundowej walce. Co on sobie myśli? Eddie, weź wolne, odpocznij trochę. Jestem pretendentem numerem jeden, a on chce mi dać jakąś 8-rundówkę z pierwszym facetem z brzegu. Chyba myśli, że urodziłem się wczoraj i jestem zielony jak trawa - stwierdził.
Według doniesień brytyjskiej prasy potyczka Kliczko-Fury zostanie przeniesiona na 28 listopada. Fury twierdzi jednak, że może do niej dojść znacznie później.
- Słyszę, że odbędzie się dopiero w lutym. Mówią, że w listopadzie może się nie udać, bo telewizja Sky nie ma już żadnego wolnego terminu - wyjaśnił.