MACCARINELLI CHĘTNY NA STEVENSONA I KOWALIOWA: KTO KOGO TRAFI
Enzo Maccarinelli (39-7, 31 KO) powróci między liny 10 października w swojej ojczyźnie z nieznanym jeszcze rywalem. Walijczyk na początku przyszłego roku ma zaatakować pas Unii Europejskiej, a potem chciałby podjąć próbę odzyskania tytułu mistrza świata.
Bombardier ze Swansea kilkanaście miesięcy temu nieudanie zaatakował pas WBA Regular wagi półciężkiej, ale po jednym z pierwszych ciosów Jurgena Brahmera jego oko zaczęło puchnąć w błyskawicznym tempie i walka została zastopowana między piątą a szóstą rundą.
- Po tym pojedynku nie można było wskazać jednoznacznie, kto tak naprawdę jest lepszy. Od początku wiedziałem, że będzie trudno o rewanż, lecz nie ukrywam, że na nim mi najbardziej zależy - powiedział dawny champion kategorii cruiser. W związku z tym "Macca" obrał sobie za cel dwóch najlepszych zawodników w nowym dla siebie limicie - Siergieja Kowaliowa (28-0-1, 25 KO) oraz Adonisa Stevensona (27-1, 22 KO).
- Ci dwaj kolesie to prawdziwe bestie i jeśli popełniłbym najmniejszy błąd, oni ułożyliby mnie do snu. Nie mówię więc, że wyszedłbym do ringu i zmiótł ich, ale ja również jestem w stanie ich znokautować. Kto kogo trafi, ten wygrywa. Nie chowałbym się na linach i nie unikał wymian, bo właśnie taki mam styl. Potrzebuję tylko rywala, który wzbudzałby we mnie strach, bo wtedy daję z siebie wszystko. A z nimi dwoma tak by właśnie było - zapewnia jak zwykle waleczny i odważny Walijczyk.
- Nie zostało mi już dużo czasu, ale widzę po sobie, że dziś biję nawet mocniej niż za czasów panowania w wadze junior ciężkiej. Jest nowy stadion w moim mieście i wspaniale byłoby zakończyć karierę walką mistrzowską przed tysiącami swoich kibiców - rozmarzył się już 35-letni Maccarinelli.
Kowaliow może go autentycznie zabić w ringu..
Braehmer go nie położył , a przecież ma jak uderzyć