KHAN: MAYWEATHER NIE JEST NAJLEPSZY, CHCĘ WALCZYĆ Z PACQUIAO
Amir Khan (31-3, 19 KO) bardzo długo czekał na Floyda Mayweathera Jr. Gdy jednak ten ogłosił zakończenie kariery, oczy Anglika zwróciły się w stronę Manny'ego Pacquiao (57-6-2, 38 KO).
- Mayweather na pewno nie jest pięściarzem wszech czasów. Prawdopodobnie jest w w pierwszej piątce, ale nie jest lepszy od kogoś takiego jak Muhammad Ali. Floyd tych najgroźniejszych rywali pokonał we wcześniejszym etapie kariery, by pod koniec mieć już łatwiejsze walki. To był mądry ruch z jego strony - uważa Brytyjczyk.
- Mam nadzieję, że moją kolejną potyczką będzie rywalizacja z Pacquiao. Można do tego doprowadzić i taki pomysł bardzo mi się podoba. To byłoby spore wydarzenie. Obaj tak naprawdę tego chcemy, dlatego w zasadzie cała reszta zależy już od promotorów - dodał Khan.
czasem mam wrazenie ze niektorzy powiedza ze i najman byl lepszy aby tylko nie przynac ze fmj jest tbe jego ery...pakistan chociaz umie przyznac ze tych najgrozniejszych pokonal, a teraz na dobra sprawe nei ma juz kogo mimo ze wcale nei walczy z lawtwymi rywalami. W zasadzie mimo wkurwiajacego tego jego zebrania chcialbym aby fmj go pobil na 50, ale pewnie nie bedzie sensu bo slaby pac go wypunktuje
Nie zasluzyles na walke z TBE i nie zaslugujesz na walke z Pacmanem,przeciez ty chlopie w ogole nie bierzesz rewanzow na przegrane walki!ale ok nie to nie wiec jesli marzy ci sie duza walka jest najpierw przeszkoda do przejscia;proponuje Bradley'a Jr albo Matthysse i jesli bedzie zwyciestwo to bedzie oznaczalo ze zasluzyles na wielka walke
Jestem naprawdę szczerze zaniepokojony o los ich najbliższych, tzn. mamy z którą mieszkają, jakiejś konkubiny lub kogoś z kim dzielą swój los. Oby ta frustracja nie znalazła swojego ujścia w ich kierunku.
Floyd to już historia, jego kariera minęła, w ringu go już zapewne nie zobaczymy, ale idę o zakład, że Ci hejterzy, o których pisałem powyżej odświeżą sobie jego walki jeszcze kilkanaście razy i skomentują nie raz, nie dwa xDD
cyt:
"Mayweather na pewno nie jest pięściarzem wszech czasów."
Już tak w tej obronię Pieniążka się nie zapędzaj.
Swoja drogą tego fragmentu, to ja nie rozumiem:
"Floyd tych najgroźniejszych rywali pokonał we wcześniejszym etapie kariery, by pod koniec mieć już łatwiejsze walki"
Jakich tych najgroźniejszych pokonał we wczesnym etapie kariery?
Zasadniczo najgroźniejsi dla FLoyda, to chyba byli Oscar, Cotto, Canelo (rozmontowany koncertowo), Pacman. We wcześniejszym etapie z tych bardzo groźnych był tylko Castillo, bo Corales, to w gruncie rzeczy mocno przeceniany i za wiele skalpów w resume się u niego nie znajdzie, Gatti już mocno rozbity. Później był Judah, ale to nie wiem czy jest wczesny etap kariery.
Chyba, że mu chodzi o to, że przed kontraktem z SHO, to wtedy ok.
spokojnie spokojnie jak jakas walka bedzie nudna, to sie zgodzi ze bokser naogladal sie fmj to przez niego
*
*
*
To już nie będzie jednak to samo :( Nikt nie wypełni już tej pustki. Ja przyznaję, że zawsze lubiłem walki Floyda, ale nawet do głowy mi nie przyszło żeby wstać na Berto, a całą galę obejrzałem następnego dnia na spokojnie. W przypływie wolnego czasu w Niedzielę przejrzałem jednak "waszym zdaniem" z sobotniej gali i co moim oczom się ukazało? Grono użytkowników, którzy zarzekali się, że "tej nudy nie obejrzą" siedzi po nocy na streamie i ogląda tego nudziarza narzekając, że chce im się spać, a walka to flaki z olejem. Mało tego oni tak bardzo chcieli żeby Mayweather przegrał, że jednemu z nich wyszło zwycięstwo Berto, a według drugiego w najlepszym przypadku był remis - to już kolejna walka z rzędu, której Floyd według owego użytkownika nie wygrał. Naprawdę myślisz, że tak łatwo będzie im się przestawić na egzystencję w świecie boksu bez Mayweathera? Ja przyznaję, że trochę szkoda, że już nie zobaczę go w ringu, ale im to muszą pękać serca z żalu xD
Z tego slo-mo to jest niezla beka,nigdy nie tracilem swojego cennego czasu na wyliczanie procentow z tego czegos,ogladam walki live dokladnie z oba otwartymi oczami i nie potrzebuje pomocy a te slo to jest chyba dla tych ktorzy walki ogladaja jednym okiem lol
Przed walka Mayweather vs Pacquiao na 99% bylem przekonany ze wygra genialny filipinczyk i gdybym bawil sie w bukmacherke to pewnie cos bym na niego postawil.Do dzis pamietam ten moment kiedy Floyd i Pacman stali naprzeciw siebie w ringu czekajac na gong rozpoczynajacy pierwsze starcie,nie moglem uwierzyc ze to sie dzieje na prawde Wow tak dlugo czekalem:)
Ciezko mi bylo sobie wyobrazic zeby Floyd byl w stanie unikac tych wszystkich szybkich ciosow Pacquiao i przecieralem oczy ze zdumienia widzac jak latwo uniemozliwia Pacquiao swoje najlepsze boksowanie
Po tym co zobaczylem nie mialem w ogole problemow z pogratulowaniem Floydowi zasluzonego zwyciestwa
Bez watpienia jest to TBE na ten czas( 2015-2020 30? 40?) i zostanie nim jeszcze przez nastepne kilkanascie a moze nawet kilkadziesiat lat ale i on straci ten tytul,pojawi sie nowy ten najlepszy jaki kiedykolwiek istnial.
Mało tego oni tak bardzo chcieli żeby Mayweather przegrał, że jednemu z nich wyszło zwycięstwo Berto, a według drugiego w najlepszym przypadku był remis
Rollins wild Versalka się nie liczy.Kto widział remis?beniaminGTA?xDDDDDD
W przypływie wolnego czasu w Niedzielę przejrzałem jednak "waszym zdaniem" z sobotniej gali i co moim oczom się ukazało? Grono użytkowników, którzy zarzekali się, że "tej nudy nie obejrzą" siedzi po nocy na streamie i ogląda tego nudziarza narzekając, że chce im się spać, a walka to flaki z olejem
x
x
x
Zgadza się...Ja byłem w nocy na forum i oglądałem walki jak i czytałem komentarze...Niejaki Beniamin,Versacle i jeszcze jeden był którego nicku nie pamiętam to byli dopiero gamonie...Goście których tak bardzo nudzi styl Floyda i tak bardzo jadą po nim czekali na niego w nocy i go oglądali...Ci sami oglądają go co tak go hejtują,nie lubią,nudzi ich styl to ja się pytam po chuj taki człowiek wogóle czeka całą noc by zobaczyć nudziarza w ich mniemaniu...Kabaret..Ci ludzie gadają ze reklamy są ciekawsze od walk Floyda a oglądają z zainteresowaniem runda po rundzie i komentują..Coś tu się nie zgadza i jest ze sobą sprzeczne...Niejaki Beniamin i Versacle wypunktowali zwycięstwo czy remis z Berto...śmiech...Nie ma co poważnie traktować takich ludzi bo oni tak bardzo nienawidzą stylu Floyda że aż go kochają...
Mam nadzieje że dojdzie do tej walki bo w sumie jak dla mnie interesujące zestawienie...
Pac moim zdaniem robi omlet z Kahna ale kto wie..
To może zacytuję klasykę Pana Kostyry - nawet "Steve Wonder na galopującym rumaku" tak by tego nie wypunktował :D
Co do Khana - IMO nie jest wart powrotu z emerytury, nie rozumiem powszechnego jarania się nim i stawiania go przez niektórych nawet jako faworyta walki z FMJr. Ile to już razy Floyd miał w końcu poznać goryczy porażki? Z takich czy innych przyczyn wymieniano rywali, którzy wreszcie zrobią to na co ziejący nienawiścią hejterzy gorąco liczą. Ring zawsze weryfikował sprawę. Kilka rund rozpoznawczych a potem już z górki, za każdym razem - czy to z szybkimi, czy z większymi, czy z agresywnymi. Ot taki młody byczek Canelo - ten to miał dać popis boksu! No ale jego porażka to przecież nie zasługa Floyda umiejętności, ale odwodnienia, odsraczenia czy kij wie jeszcze czego. Zawsze to samo. PacMan miał być szybszy i wyprowadzić tyle ciosów, że FMJ wypadłby z butów. No ale przecież niedobry zły cwany Money specjalnie czekał na dzień, w którym Filipińczyk będzie miał przetrącony bark i ogólnie będzie pastprime (2 lata młodszy od Floyda, ale to szczegół), więc taka wygrana to żadna wygrana. I dokładnie do samo byłoby z Khanem. 2-3 rundy rozpoznawcze a potem to co zawsze - dostosowanie się do stylu rywala, wytrącenie mu wszystkich atutów i punktowanie bezsilengo przeciwnika. A potem znowu błędne koło, zawiedzeni hejterzy wynieśli by na piedestał kolejnego pięściarza (Thurman?), który "teraz to już na pewno" wygra z Mayweatherem. Pewnie w końcu, bo kilkunastu kolejnych walkach, gdy broda Floyda robiłaby już się siwawa, Floydowi wreszcie powinęłaby się noga - i wówczas sto pięćdziesiąt milionów internetowych krzykaczy napisałoby "A NIE MÓWIŁEM!?" i z marszu w rankingu TOP EVER Floyd spadłby z TOP 5 na sto pięćdziesiąte ósme miejsce.
"Umarł król, niech żyje król"
O! Widzę laicy, że znowu tworzycie rzeczywistość. Ja jeszcze się nie wypowiadałem w temacie zwycięstwa, remisu lub porażki Mayweathera w walce z Berto. Nie widziałem wszystkich rund i nawet nie próbowałem ich wszystkich punktować, bo po pierwsze nie sądziłem, że mistrz Las Vegas jest tak cienki, że będzie się mordował z Berto, a po drugie zajmowałem się również innymi sprawami. To jeno pisałem, że wypadł jak gówno, że zjadał jaby jakby to był jego ulubiony przysmak, że znowu musiał walczyć brudno, by dotrwać do końca, że werdykt 120-108 to obłęd.
Owszem, większość ludzi zgadza się co do tego, że Mayweather jest nudny. Ale przecież nie po to się go ogląda. Ja oglądam Mayweathera, by zobaczyć jakiś cyrk. I prawie zawsze jakiś jest. Także tutaj, po zaciętej walce mistrz Las Vegas padł na kolana w ringu z łapami w górze świętując 49 zwycięstwo. Przecież gdyby sędziowanie było fer, to by nie wiedział, czy wygrał. Rywal nacierał 12 rund, ani razu nie leżał, zaskoczył pozytywnie wszystkich, za co mógł dostać kolejny kredyt zaufania, a jednak Floyd był pewny i zrobił cyrk dla dobrych ujęć.
I co za pomysł, że ktoś zarywał nockę dla Juniora. Ja czekałem na Groves-Jack i Salido-Martinez 2, a na Mayweathera zostałem, tak jak lubię zostawać w kinie na napisach. Również dlatego, by się pośmiać z dzieci na forum piszących o tworzącej się historji :)
Khan jakieś szanse miałby z Floydem, a na pewno większe aniżeli Berto. Money wybrał "najgorszego z najlepszych" i szczerze powiedziawszy byłem na 99% przekonany, że pojedynek wygra. I wygrał.
*
*
*
Wybór Berto zważywszy na okoliczności był do przełknięcia chociaż oczywiście najmocniejszym rywalem nie był. Ostatnia walka w karierze, koniec kontraktu SHO (po świetnych wynikach z walk poprzednich) oraz pozycja nr 1 w rankingu WBA Berto:
http://www.wbanews.com/wp-content/uploads/rankings/2015-august.pdf
Można oczywiście mówić, że powinien był walczyć z tym czy z tamtym, ale Floyd od kilkunastu lat walczy z samym topem i rywalami walczącymi w okolicach P4P. Ostatnie 3 walki były ciężkie z fizycznego punktu widzenia (szczególnie wrestling z Maidaną, festiwal ciosów w tył głowy, przepychanki, próby uderzania z kolana, ciosy poniżej pasa, gryzienie w rękawice, rzuty zapaśnicze, itd.), a po walce z Pacmanem widać, że Floyd się już wypalił psychicznie i do tego dochodzi zwykłe zmęczenie materiału gdzie każda kolejna walka to ryzyko tego, że ciało odmówi posłuszeństwa. Pamiętajmy, że najwięksi mistrzowie w jego wieku albo pokończyli już kariery albo rozmieniali się na drobne, a Mayweather od kiedy w 1998 roku wszedł na poziom mistrzowski to praktycznie z niego nie schodził i każda kolejna walka była o podobnym statusie. Czuł, że już nie daje rady, ogłosił ostatnią walkę w karierze, miał prawo wziąć rywala słabszego co nie oznacza słabego i formalnie z nr 1 w rankingu federacji, której pas posiada.
Z Berto choć walkę bezdyskusyjnie wygrał (punktowałem 117-111) to widać było, że wyglądał słabo, po raz kolejny doznał kontuzji lewej ręki (bodajże do 9 rundy wyszedł jako southpaw), a mimo to stawał dużo częściej twardo na nogach i próbował lokować mocne ciosy. Niektórymi wyjściami z ciosami spod lin dalej pokazywał ostatnie przebłyski geniuszu, ale widać, że i jego dopadł czas. Średnio było z celnością, prawa ręka już zawodzi i o dziwo zostały mu już tylko nogi i refleks. Dajmy sobie spokój z TBE, bo konia z rzędem temu kto ułoży taki ranking, który dogodzi wszystkim i każda z pozycji w nim zawarta będzie niepodważalna i bezdyskusyjna. Floyda na pewno jednak można zaliczyć do szerokiej czołówki takiego rankingu, a niepodważalnym jest że był to najlepszy pięściarz ostatnich kilkunastu lat, który w Sobotę zakończył karierę.
A co do tematu to fajnie byłoby gdyby doszło do tej walki. Według mnie Pacman wciąż jest bardzo dobry i Khan wcale nie byłby tutaj faworytem. Amir niby ma długie łapy, niby ma dobry jab ale nie potrafi wielu rzeczy które umie Floyd więc nie będzie aż tak niewygodnym rywalem dla Mannego.
Wybrał przeciwnika, jakiego wybrał. W ten temat już się nie będziemy zagłębiać bo jest już po walce to raz, to już historia.. dwa, można byłoby na ten temat dyskutować, ale przed wyborem przeciwnika.
Jak pisałem wcześniej, styl boksowania Floyda nigdy mnie nie porywał, ani nie przekonywał. Ani teraz, ani wtedy kiedy był młodszy. Natomiast był mistrzem i w historie boksu jak najbardziej się wpisał, i tu nie mam żadnych wątpliwości. A to, że nie lubiłem boksu w wykonaniu Mayweathera (nudziarz) nie odznacza, że nie doceniam- bo doceniam osiągnięcia.
prorok czy co?
Z Wardem jest o tyle lepiej, że nie będzie miał takich forów jak Mayweather, bo nie jest taką gwiazdą. Jeśli jakimś cudem walka pójdzie na dystans z którymkolwiek z wspomnianych pięściarzy, to niekoniecznie wygra 120-108 :)
Ale zdziwię się jak pójdzie na dystans. Zwłaszcza z Kovalevem. Ward to pizda. W zderzeniu z niszczycielską siłą prawdziwego zabijaki objawi się jego wątły boksersko charakter, jego wybitna niechęć do przyjmowania ciosów i odnoszenia obrażeń. Przesmędzi kilka rund, a do kolejnej nie wyjdzie skarżąc się na bóle pleców.
Here we go hehe
Filipińczyk w 2008 pokonał de la hoje przez nokaut który z kolei przegrał po nie sprawiedliwym werdykcie sędziów na korzyść floyda powino być 116-114 UD na korzyść oscara;]
*
*
*
Ale boxrec już Ci nie podpowiedział o haniebnym zagraniu teamu Filipińczyka, którzy odwodnili na stare lata Oscara do tego stopnia, że ten w dniu walki ważył mniej niż nieporównywalnie mniejszy Filipińczyk? Oscara, który był jeszcze starszy niż z Floydem. Ile ten temat można wałkować, a i tak znajdzie się ktoś kto skrajnie nie rozumie/nie zna tematu?
I jakie 116-114 UD? Chyba na karcie Rollinsa, który widział w Sobotę wygraną Berto. Bądź na karcie kolejnego cudaka beniamina, który obdzielił ją rundami remisowymi.
Autor komentarza: Adii1766Data: 15-09-2015 11:09:18
"Co to za głupi zwyczaj zeby to zawodnik wybirał sobie przeciwników nie pasuje mu przeciwnik to federacja odbiera mu pas i niech walczy jako wolny strzelec."
*
*
*
No przecież w Sobotę walczył z jedynką rankingu WBA, której federacji pas posiadał? I tak źle i tak niedobrze?
Do pozostałej części Twojego komentarza się nie odnoszę, bo widać, że za bardzo tematu nie ogarniasz, coś tam słyszysz, że dzwoni, ale nie wiesz w którym kościele.
NietrzezwyTomasz tu nie ma czego ogarniać ja ci mówię tak jak jest;]
*
*
*
Nie, Ty wciskasz kit, że Floyd przegrał z Oscarem, którego Manny pokonał w niesamowitym stylu, ale kompletnie nie wiesz co zrobił team Mannego żeby w ringu Oscar wyglądał jak wyglądał. A więc nie mówisz mi jak jest, tylko mówisz jak Tobie się wydaje. A że nie ma to nic wspólnego z tym jak było/jest to Twoje sformułowanie jest bezwartościowe i mija się z prawdą.
Co do pieprzenia o MMA, kosza/piłki i przekładania tego jak przez kalkę na boks to jest to myślenie życzeniowe i utopijne, a już z Głowackim to mnie zastrzeliłeś. Porównujesz Hucka do Pacquiao, Cotto, Alvareza?
Co do tematu tradycyjnie Amir jest hejtowany ja do niego nic nie mam podoba mi się w jakim stylu walczy,wcale takiej szklanki nie ma.Po tych ciosach co padał to by praktycznie każdy bokser padł według mnie ma bardzo realne szanse na wygranie z Pacem
"Ale boxrec już Ci nie podpowiedział o haniebnym zagraniu teamu Filipińczyka, którzy odwodnili na stare lata Oscara do tego stopnia, że ten w dniu walki ważył mniej niż nieporównywalnie mniejszy Filipińczyk?"
:)
Hańba! Wzięli wielką suszarkę i wysuszyli biednego Oskara, który był właściwie emerytem. Oczywiście przed walką De La Hoya był faworytem bukmacherów. Zakładano, że doświadczony pięściarz nie przyjąłby warunków, które przekreślają jego szanse na zwycięstwo. Nikt wtedy nie wrzeszczał "hańba", Oskarowi dzieje się krzywda, mały Filipińczyk chce się wybić na wraku człowieka itp.
NietrzezwyTomasz:
"I jakie 116-114 UD? Chyba na karcie Rollinsa, który widział w Sobotę wygraną Berto. Bądź na karcie kolejnego cudaka beniamina, który obdzielił ją rundami remisowymi."
Uwaga! Dla nietrzeźwego "10 point must system" oznacza, że nie można przyznawać rund remisowych.
Dodatkowo - powszechnie uważa się, ze pierwsze co bokser traci to nogi i szybkość, a ostatnie - siłę ciosu. Wynikałoby więc z tego - patrząc na główne atuty obu bokserów - że jeśli już na kogoś niekorzyść czas działał, to raczej na Floyda.
Hańba! Wzięli wielką suszarkę i wysuszyli biednego Oskara, który był właściwie emerytem. Oczywiście przed walką De La Hoya był faworytem bukmacherów. Zakładano, że doświadczony pięściarz nie przyjąłby warunków, które przekreślają jego szanse na zwycięstwo. Nikt wtedy nie wrzeszczał "hańba", Oskarowi dzieje się krzywda, mały Filipińczyk chce się wybić na wraku człowieka itp.
*
*
*
Żałosna próba wybielenia haniebnego i patologicznego zagrania ze strony teamu Filipińczyka, którzy takim właśnie zagraniem przereklamowali Pacquiao w oczach mniej zorientowanych kibiców. No i co z tego, że Oscar zaakceptował te warunki? To sprawia, że nie można racjonalnie ocenić tego zwycięstwa, które patrząc obiektywnie było gówno warte? To, że Oscar zgodził się na ostatnią dużą wypłatę w karierze za to żeby w ringu wyglądać jak trup to jego sprawa, ale ocena tego zwycięstwa przez pryzmat tego, że w ringu DUŻO większy naturalnie, podstarzały Oscar, który takiego limitu na wadze nie zrobił od lat, a w dniu walki ważył mniej niż od Pacquiao, uprawnia nas do powiedzenia otwarcie - team Filipińczyka zrobił kibiców w balona.
To tak jakby Floyd z okresu waki z Alvarezem zaklepał walkę z Gołowkinem i kazał mu zejść do 150 lbs na ważenie oraz umieścił zapis w kontrakcie, że Gennady nie może w dniu walki ważyć więcej niż te 150 funtów. I jeżeli w ringu GGG przez odwodnienie i osłabienie wyglądałby jak trup ODLH oraz przegrał z Floydem to zwycięstwo to również byłoby gówno warte bez względu na to, że taki Gołowkin zgodziłby się na te warunki z uwagi na rekordową wypłatę. Czego nie rozumiesz chłopcze?
PS.
10 point must system oznacza, że w takiej rundzie jak pierwsze starcie Martinez-Salido gdzie obaj zaliczyli KD nie można punktować 9-8 dla tego kto rundę wygrał, a powinno się punktować 10-9 pomimo knockdownów. Co do rund remisowych to niepisana zasada jest taka, że federacje kładą nacisk na sędziów żeby nie punktować rund remisowych w mistrzowskich walkach. Sędzia, który nie potrafi po 3 minutach ocenić danej rundy wystawia sobie niezłą laurkę. Ty, który w niektórych swoich punktacjach dajesz po dwie rundy remisowe jesteś skreślony na starcie.
10 point must system oznacza, że w takiej rundzie jak pierwsze starcie Martinez-Salido gdzie obaj zaliczyli KD nie można punktować 9-8 dla tego kto rundę wygrał, a powinno się punktować 10-9 pomimo knockdownów. Co do rund remisowych to niepisana zasada jest taka, że federacje kładą nacisk na sędziów żeby nie punktować rund remisowych w mistrzowskich walkach. Sędzia, który nie potrafi po 3 minutach ocenić danej rundy wystawia sobie niezłą laurkę. Ty, który w niektórych swoich punktacjach dajesz po dwie rundy remisowe jesteś skreślony na starcie. "
*
Dokładnie tak, nic dodać, nic ująć. Sędzia, który punktuje dużo rund remisowych jest po prostu gówno warty. A czegoś takiego jak 9-8 nie ma, chyba ze byl odjety punkt (point deduction) ale to odejmuje sie w innej rubryce i robi to supervisor.
Również dlatego, by się pośmiać z dzieci na forum piszących o tworzącej się historji :)
Dorosły człowieku,jak już piszesz do dzieci,to daj proszę przykład poprawnej pisowni.Bo potem jak pani w szkole zwróci mi uwagę na 'historji' to będzie na ciebie. xDDDDDD
no ja nie rozumiem tego, że traktujesz Oskara jak dziecko, które nie wiedziało co robi. Wielka gwiazda, Oskar De La Hoya musiał zgodzić się na drakońskie warunki Filipińczyka, bo nie miał na chlebuś?! Nie, wieśku, zgodził się, bo założył, że da rade sprać idącego dwie kategorie wagowe do góry Filipińczyka. Przeliczył się i tyle. A kibice, którzy znają sytuację z wagą, nie traktują tego zwycięstwa z przesadną nabożnością.
"10 point must system oznacza, że w takiej rundzie jak pierwsze starcie Martinez-Salido gdzie obaj zaliczyli KD nie można punktować 9-8 dla tego kto rundę wygrał, a powinno się punktować 10-9 pomimo knockdownów. Co do rund remisowych to niepisana zasada jest taka, że federacje kładą nacisk na sędziów żeby nie punktować rund remisowych w mistrzowskich walkach. Sędzia, który nie potrafi po 3 minutach ocenić danej rundy wystawia sobie niezłą laurkę. Ty, który w niektórych swoich punktacjach dajesz po dwie rundy remisowe jesteś skreślony na starcie."
Ja jestem skreślony na starcie, bo nie można mnie kupić. Ocenić rundę na 10-9 potrafi każdy, bo "błędy" nie są w żaden sposób karane. Widziałem nawet sędziego, który punktował walkę, ale nie patrzył co się dzieje w ringu. Do tego towarzystwa faktycznie bym nie pasował.
Niepisana zasada, o której mówisz, jest forsowana dla wałków. Jeśli nie punktujemy rund remisowych, to trzeba je komuś dać na siłę. Dzięki temu można faworyzować jednego zawodnika bez podejrzeń o oszukiwanie.
StasioKolasa:
"Dorosły człowieku,jak już piszesz do dzieci,to daj proszę przykład poprawnej pisowni.Bo potem jak pani w szkole zwróci mi uwagę na 'historji' to będzie na ciebie. xDDDDDD"
Wolę dać przykład alternatywnej pisowni, żeby ludzie nie myśleli, że język jest monolitem, a jego właścicielami Komisja Języka Polskiego. Bo potem mamy takie brednie, że jest tylko "z powrotem" ( nie ma "spowrotem" ), choć jest "naprzód".
To czy zgodzil sie Oskar czy nie, czy jest dzieckiem, czy sie przeliczyl czy nie nie ma zadnego znaczenia. Wygrana nad wysuszonym Oskarem jest nic nie warta niezalezenie czy sie Oskar na to godzil czy nie. Swiadoma zgoda nie nadaje prestizu wygranej Pacquiao a wrecz odwrotnie. Swiadomie sprzedano sie Pacquiao.
Sędzia ma dużo większy problem dać 10-9 w drugą stronę mimo, że runda na to nie wskazuje niż powiedzieć, "sorry dla mnie ani jeden ani drugi nie zrobił wystarczająco dużo żeby wygrać rundę" i dać krzywdzący remis 10-10, który wypacza wynik walki. Taki krętacz ma dużo większe pole do manewru żeby wybronić wynik 10-10 na swojej karcie niż wynik 10-9 dla jednego z bokserów mimo, że przebieg rundy świadczył kompletnie o czym innym. Dlatego też np. sędziowie walki Paul Willams-Erislandy Lara zostali zawieszeni.
Co do zwycięstwa Oscara to jak wyżej za kolegą Karni - "Wygrana nad wysuszonym Oskarem jest nic nie warta niezalezenie czy sie Oskar na to godzil czy nie. Swiadoma zgoda nie nadaje prestizu wygranej Pacquiao a wrecz odwrotnie. Swiadomie sprzedano sie Pacquiao."
*
*
Nie wazne kto zadal wiecej sumarycznie jakichkolwiek ciosow celnych cy nie celnych. Ciosy wyprowadzone sie nie licza. Na galach PBC juz nie pokazuje sie wyprowadzonych ciosow bo tego laicy nei rozumieli. Pokazuja tylko ciosy w celu i procentowa celnosc. Oskar wyprowadzil wiecej ciosow od Floyda, ale wiekszosc z tych ciosow byla niecelna co ocenia sie na niekorzysc Oskara. Jeden aby trafic 10 razy do tarczy potrzebuje 10 strzal a drugi (Oskar) zeby trafic do trczy 10 razy potrzebuje 20 strzal.
W Walce Mayweather-Oskar wiecej CELNYCH CIOSOW ZADAL Floyd. A agresja a ktora dales sie nabrac byla nieafektywna. Nikt normalny takiej walki nie wypunktuje dla Oskara oprocz kibica ktory ma niewiele wspolnego z ta dyscyplina i naoglądał sie mma. Boks to nie mma tu nie ocenia sie rozbic i wygladu zawodnika po ciosach. Zostan przy mma bo to sport bardziej dla ciebie i tam ogladaj jak sie wala w krocze.
Dokładnie tak. Inna sprawa, że wszystkie te przepisy to jest zasadniczo swego rodzaju próba zawracania rzeki kijem, walka właściwie z ludzką naturą, zwykle skazana na porażkę co by tam nie wymyślili. Niemniej dobrze zwrócić uwagę, że przecież kolejne regulacje tworzone są przez mądre głowy w celu właśnie naprawienia czegoś, tylko po x latach zapomina się dlaczego unikamy punktowania rund 10:10 czy dlaczego ważenie nie jest w dniu walki albo dlaczego powstało więcej federacji:
Ktoś pisze - punktować więcej remisowych rund - no ale właśnie od tego się odchodzi, bo to tworzyło taką patologię jak powtarzane do dzisiaj 'mistrza trzeba pokonać wyraźnie', bo przecież jak w danej rundzie pretendent nie wygrał zdecydowanie no to dajemy 10:10. Po zmianach ludzka natura się przystosowała i mówi się 'rundy wyrównane dla mistrza' ;p
- ktoś pisze - czemu ważenie nie jest w dniu walki? No przecież było, tylko wszystkie federacje zmieniły swoje przepisy w tej kwestii DLA OCHRONY ZDROWIA pięściarzy, którzy przez robienie limitu w tym samym dniu wychodzili do ringu niezregenerowani, odwodnieni, co zwiększało ryzyko tragedii w ringu. Co zrobiła ludzka natura? Wykorzystano to do znacznie mocniejszego cięcia wagi, bo przecież mamy więcej czasu na regenerację :)
- ktoś pisze - punktowanie jest zbyt subiektywne, patrzcie jak oszukali Roya na IO, musimy to zmienić. Wprowadźmy system oparty na liczeniu ciosów, maszynki, pięciu sędziów, no na papierze wygląda na to, że teraz to będzie cud malina. Jak wyszło w praktyce wszyscy wiemy ;)
- ktoś pisze - ojej jak w MMA jest fajnie, jedna federacja, ale super, czemu w boksie tak być nie może. Przychodzi Haymon chcący zrobić twór na wzór UFC i nagle ludzie sobie przypominają, że oj taki monopol to chyba jednak nie jest wcale taki fajny :/
Przecież teraz każdy by się ochoczo zgodził na hasło - niech będzie tylko jedna federacja, dajmy na to WBC! Wszystko fajnie, tylko już widzę te lamenty jak to ktoś kisi pas, jak to rządzą układziki i nie dopuszczają zawodników do walki o mistrzostwo. Jak by wprowadzili zaraz takie opłaty za sankcjonowanie walk, że hoho, itd, itp ;)
Taka dygresja :)
Gdyby Filipińczyk wiedział, że tak świetnie będzie sobie radził w nowej wadze, pozwoliłby Oskarowi walczyć w 150, a nawet 154. I to zwycięstwo byłoby dla niego historyczne.
Co do rund remisowych, to oczywiście nie macie racji. Rundy remisowe ZAWSZE były rzadkością. A więc naciąganie do remisu mogło dotyczyć jednej, może dwóch rund, czyli jednego, góra dwóch punktów. Natomiast w wyrównanej walce, gdzie rund bliskich może być 6-7 spokojnie, pole do popisu jest szersze. Można kogoś zwałować na 6-7 punktów przechylając się w wybraną przez siebie stronę. Poza tym, rundy właśnie dzielą się na wygrane i remisowe. Jeśli ktoś wygrał rundę, to nie można powiedzieć, że ją zremisował. Natomiast jeśli ktoś runda jest remisowa, ale remisu dać nie wypada, to przechylenie się w dowolną stronę jest dozwolone, bo jaki zarzut można postawić?! Każdy sędzia odpowie: musiałem komuś ją dać. Prowadzi to także do demoralizacji tych sędziów, którzy nie są jeszcze kupieni - bo nie zawsze mogą ocenić uczciwie to, co faktycznie miało miejsce.
Generalnie zgadzam się z Twoimi wpisami na temat boksu, ale jeśli nie masz pojęcia o MMA to się nie wypowiadaj.
@Karni
Generalnie zgadzam się z Twoimi wpisami na temat boksu, ale jeśli nie masz pojęcia o MMA to się nie wypowiadaj."
*
*
A nie bylo swego czasu tak ze ocenialo sie kto robi wieksza krzywde rywalowi w postaci szkod wyrządzonych fizycznie? Moze od tego sie odchodzi, nie wiem.
Matys90 dobry post.
http://www.thesweetscience.com/images/stories/boxing/Chavez%20Jr_Martinez%20weighin_120914_001a.jpg
Właśnie sobie sprawdziłem, że przed pojedynkiem z Pacquiao Oskar zszedł ze 154 na 150 i wygrał walkę. Widocznie schodzenie z wagą poszło tak dobrze, że uznał, że może zejść jeszcze niżej. Manny zaś szedł w górę ze 135. W ringu była weryfikacja i tyle. Oskar się przeliczył, Manny okazał się lepszy, niż wielu podejrzewało, być może i on sam. Oczywiście, po fakcie każdy mądry.
Gdyby Filipińczyk wiedział, że tak świetnie będzie sobie radził w nowej wadze, pozwoliłby Oskarowi walczyć w 150, a nawet 154. I to zwycięstwo byłoby dla niego historyczne.
*
*
*
Ty nadal żyjesz w jakimś matrixie jeśli chodzi o wybielanie Pacmana i tego gówno wartego zwycięstwa. RZECZĄ NIEDOPUSZCZALNĄ WRĘCZ był limit w DNIU WALKI. Oscar nie mógł się swobodnie zregenerować po ważeniu przez co doszło do paradoksu i dużo większy fizycznie Oscar po przygodach w kategorii średniej w dniu walki ważył mniej od małego Pacmana (!) oraz wyglądał jak trup. Floyd z Oscarem walczył w PEŁNYM 154 lbs i BEZ limitu w dniu walki przez co Oscar mógł swobodnie się nawodnić i w ringu być wyraźnie większym od Mayweathera.
To co zrobiono z Oscarem w walce z Pacquiao to haniebny i patologiczny zabieg mający na celu zmniejszenie do zera szans innego boksera poprzez skrajne jego odwodnienie. Przez to też, że w polskim boksnecie panuje świadomość takich niuansów na wiadomym poziomie i przez to, że walka była w czasach gdzie polski boksnet to było praktycznie zamknięte grono kilkudziesięciu użytkowników "siedzących w temacie" to mamy takie kwiatki jak Adii1766 i "przecież Pacman rozgromił Oscara, który wygrał z Floydem".
"Inna sprawa, że wszystkie te przepisy to jest zasadniczo swego rodzaju próba zawracania rzeki kijem, walka właściwie z ludzką naturą, zwykle skazana na porażkę co by tam nie wymyślili."
Przemawia przez Ciebie defetyzm i brak wyobraźni.
Przecież system 10-9 od początku był kretyński i nic się nie da z tym zrobić. To tak jakbyś obwiniał ludzką naturę, że socjalizm nie działa. Nonsens.
Jeśli za przewrócenie rywala masz 10-8, a za zadanie mu dwóch jabów więcej 10-9, to po cholerę się męczyć i ryzykować?!
Wałki można ograniczyć do minimum. Przede wszystkim jakiekolwiek dochody federacji nie mogą mieć związku z dochodami pięściarzy, promotorów, stacyj telewizyjnych czy kogokolwiek innego. Bo w takiej sytuacji dana federacja będzie faworyzować określonego zawodnika jak Mayweather czy Witalis Kliczko. Da się zrobić? Da. Ale oczywiście tylko na samym początku - przy zakładaniu nowej struktury.
Po drugie, federacja powinna mieć prawo banowania sędziów, ringowych, zawodników i unieważniania walk, a nawet zmieniania werdyktów. Jeśli zarabiałaby ryczałtowo na każdej walce, to zależałoby jej na uczciwym traktowaniu wszystkich, żeby jak najwięcej walk się toczyło w ramach ich struktury.
Co do ważenia, to znowu brak zgody. Jeśli w ringu masz ważyć, przykładowo, 160 funtów, to jaki cel ma odwadnianie?! Ty będziesz miał 160 bez wody w organiźmie, a rywal 160 z. Wynik walki raczej przesądzony. Może te zmiany poprzedziła wspomniana propaganda o dbaniu o zdrowie zawodnika, ale co to ma do rzeczy?!
Oskar z Pacquiao to jest tak jakby Chavez Jr. musiał walczyc z Martinezem w dniu swego wazenia. Musial z nim walczyc "trzymając wage".
*
*
*
Gorzej. Oscar odwadniając się na ważenie musiał jeszcze przetrzymać w tym stanie praktycznie cały dzień, przespać noc i dotrwać do godziny ważenia w dniu walki przyjmując śladowe ilości płynów i pokarmu tak żeby przypadkiem nie przybrać na wadze/nawodnić organizmu i zmieścić się w wymaganym limicie, który narzucony był przez kontrakt. Te 24h dały mu na tyle popalić, że w ringu zobaczyliśmy Oscara lżejszego od Pacmana (!).
Człowieku zapisz się na jakąś ustawkę kiboli i tam się na pewno odnajdziesz, nie dla Ciebie ocena genialnej defensywy Floyda Mayweathera Jr. Albo odpal sobie na yt filmiki Kimbo Slice'a z bijatyk na parkingach i podwórkach. To jest dopiero uliczny kozak! Szkoda, że jak wyszedł do ringu, to tak kolorowo nie było.
"dobrze ze zakończył karierę nie wiem jakim trzeba być głupim żęby zamawiać PPV czy to na walkę bokserską czy mma jeśli się ma restaurację to rozumiem ze w jeden wieczór 40 zł za zamówenie zwróci się w 2 minuty ale samemu zamawiać walkę co można ją obejrzeć w internecie na żywo". Nie wiem jakim trzeba być głupim by pić Chivas Regal za 120 zł, jak można sobie napędzić bimbru i delektować się wspaniałym drożdżowym samogonem.
"Ty nadal żyjesz w jakimś matrixie jeśli chodzi o wybielanie Pacmana i tego gówno wartego zwycięstwa. RZECZĄ NIEDOPUSZCZALNĄ WRĘCZ był limit w DNIU WALKI."
Jak dobrowolna umowa między dorosłymi ludźmi może być niedopuszczalna? Chyba tylko we łbie lewaka.
Nie oceniamy tutaj strony moralnej wydarzenia, bo takowa nie istnieje. Możemy jedynie oceniać stronę sportową i zgadzamy się, że to zwycięstwo nie ma wielkiej wartości. Natomiast nie jest matrixem, że u schyłku swojej kariery Oskar nie byłby w stanie pokonać ruchliwego Filipińczyka nawet w 154. Oskar nie prowadził się najlepiej, zaczęły się rzucać w oczy braki kondycyjne. Pac natomiast był w ekstremalnym gazie. Kondycja żelazna, wychodząca poza skalę. Napierałby 12 rund, a w razie czego chroniła go dobra szczęka. Walka byłaby bardziej wyrównana, ale ostatecznie Oskar by poległ. Gdzie tu matrix?!
--Ależ dokładnie tak jest, dlatego socjalizm, ten utopijny może się sprawdzać tylko w pewnych małych społecznościach :D
Można próbować zmienić system punktacji np. bardziej premiując nokdauny, być może zmieniłoby to obraz walk, tylko pytanie czy nie na jeszcze bardziej asekuracyjny. Nie wspominając o tym, że w przypadku np. Mayweathera wciąż wygrywałby walki w taki sam sposób ;)
'Wałki można ograniczyć do minimum. Przede wszystkim jakiekolwiek dochody federacji nie mogą mieć związku z dochodami pięściarzy, promotorów, stacyj telewizyjnych czy kogokolwiek innego.'
--Czy ja dobrze rozumiem i ty chcesz wprowadzić jakiś odgórny interwencjonizm państwowy zakazujący funkcjonowaniu federacji bokserskich na zasadach kapitalistycznych, w imię jakiejś nie wiem sprawiedliwości tfu społecznej? ;)
'Po drugie, federacja powinna mieć prawo banowania sędziów, ringowych, zawodników i unieważniania walk, a nawet zmieniania werdyktów. Jeśli zarabiałaby ryczałtowo na każdej walce, to zależałoby jej na uczciwym traktowaniu wszystkich, żeby jak najwięcej walk się toczyło w ramach ich struktury.'
--Ależ federacja i dzisiaj ma 'swoich' sędziów i sędziowie ci działają tak, żeby federacja była zadowolona i wyznaczała ich do sędziowania swoich pojedynków. Widziałem też nie tak dawno w walce mistrzowskiej co prawda kobiet unieważnienie walki z powodu błędnej wg federacji WBC punktacji sędziów, zatem teoretycznie narzędzia już są.
Zarzucasz mi brak wyobraźni, ale wydaje mi się, że to kto inny tej wyobraźni nie ma ;) Jeśli nawet federacja zarabiałaby wyłącznie ryczałtowo, to przecież nie zmienia to natury ludzkiej, która chce współpracować z tą federacją, która działa tak, że to płacący jest zadowolony. Jak nie będzie zadowolony to następnym razem wezmę i zapłacę tę zryczałtowaną opłatę komu innemu lol i uczciwa do bólu federacja będzie miała 3 imprezy do roku.
'Co do ważenia, to znowu brak zgody. Jeśli w ringu masz ważyć, przykładowo, 160 funtów, to jaki cel ma odwadnianie?! Ty będziesz miał 160 bez wody w organiźmie, a rywal 160 z. Wynik walki raczej przesądzony. Może te zmiany poprzedziła wspomniana propaganda o dbaniu o zdrowie zawodnika, ale co to ma do rzeczy?!'
--Taki ma cel, że trzeba było zrobić wagę i tyle. W czym brak zgody, ja nie twierdzę, że to była zmiana na lepsze, to był przykład [jak zresztą cała ta wyliczanka] jak dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane, bo potrzeba właśnie odrobiny WYOBRAŹNI i minimalnej znajomości natury ludzkiej.
-
-
Tylko od lat przedmiotem dyskusji nie jest to czy powinniśmy Pacquiao wsadzić za to do więzienia czy też tylko ukarać go grzywną albo uniewinnić, a to że zwyczajnie takie zwycięstwo ma realnie bardzo niską wartość, jest zwyczajnie nazwijmy to 'oszukane'. Wydawałoby się oczywiste, ale przecież większość opinii publicznej nie zdaje sobie sprawy z tego na co się Oscar godził. To jakby za parę lat okazało się, że wszyscy przeciwnicy Gołowkina godzili się w kontrakcie na to, żeby ten miał gips w rękawicach, volenti non fit iniuria lol o co chodzi, bez gipsu też by ich pewnie pokonał ;)
Jak dobrowolna umowa między dorosłymi ludźmi może być niedopuszczalna? Chyba tylko we łbie lewaka.
Nie oceniamy tutaj strony moralnej wydarzenia, bo takowa nie istnieje. Możemy jedynie oceniać stronę sportową i zgadzamy się, że to zwycięstwo nie ma wielkiej wartości. Natomiast nie jest matrixem, że u schyłku swojej kariery Oskar nie byłby w stanie pokonać ruchliwego Filipińczyka nawet w 154. Oskar nie prowadził się najlepiej, zaczęły się rzucać w oczy braki kondycyjne. Pac natomiast był w ekstremalnym gazie. Kondycja żelazna, wychodząca poza skalę. Napierałby 12 rund, a w razie czego chroniła go dobra szczęka. Walka byłaby bardziej wyrównana, ale ostatecznie Oskar by poległ. Gdzie tu matrix?!
*
*
*
Nie wyskakuj mi tu z lewakiem, ślepy wyznawco Ozjasza, bo ja nie mówię o niedopuszczalności w kwestii konstrukcji umowy pomiędzy obydwiema stronami. Papier przyjmie wszystko - Oscar wiedział na co się godzi, mógł zgodzić się również na to żeby bezpośrednio przed walką zrobić jeszcze 10 kółek dookoła hali tak dla pewności teamu Paca, że wystarczająco go fizycznie dojebali. Ja patrzę na to przez pryzmat sportowej oceny tego zwycięstwa i tego jak wygląda dzisiejszy boks (standardowe ważenie na dzień przed walką i dzień na regenerację/nawodnienie). Oscar został tego pozbawiony/sam się pozbawił i do ringu wyszedł wysuszony i wyglądał jak trup.
Ja nigdzie nie pisałem, że Oscar byłby w stanie pokonać Paca, ale że obraz walki mógłby wyglądać zupełnie inaczej i nie byłoby to takie jednostronne lanie na bokserze, który wyszedł przegrać tym samym Filipińczyk nie zostałby tak przereklamowany w oczach mniej zorientowanych kiiców. To, że Ty sobie gdybasz, że limit w dniu walki niewiele zmienia niż to gdyby walka odbyła się w pełnym 154 lbs ze swobodną regeneracją w dniu walki to Twoje prawo, ale nic wspólnego z rzeczywistością to nie ma. Tak samo jak team Paca negocjujący w tym samym czasie co Mayweather z Cotto i chcący go po raz kolejny "odchudzić" o czym sam mówił Portorykańczyk wybierając opcję Mayweathera i walcząc w pełnym 154.
Zawodnik wysuszony, jak Oscar, który do ringu od lat wnosił coś pod 160 funtów do ringu, w tej walce wniósł 147 funtów, to jakieś 5 kg wody, elektrolitów itp. mniej. Taki ubytek utrzymywany przez 24h od wagi do wagi, powoduje skrajne zmęczenie, zawroty głowy, brak koncentracji, utratę koordynacji, refleksu, siły, generalnie człowiek jest chodzącym trupem.
Ja osobiście przyglądając się rekordowi Pacmana, walkę z Oscarem pomijam.
"Można próbować zmienić system punktacji np. bardziej premiując nokdauny, być może zmieniłoby to obraz walk, tylko pytanie czy nie na jeszcze bardziej asekuracyjny. Nie wspominając o tym, że w przypadku np. Mayweathera wciąż wygrywałby walki w taki sam sposób ;)"
Zmiana musi być gruntowna. Nie może dotyczyć tylko zmiany systemu punktowania rund. Bezsensowny jest na przykład zapis o punktowaniu obrony. Jeśli ktoś atakuje, ale nie trafia, a drugi się tylko broni, to pierwszy nie ma punktów za agresję, bo nieefektywna, a drugi punkty za obronę ma. To jest premia dla asekurantów, którą trzeba znieść.
"Czy ja dobrze rozumiem i ty chcesz wprowadzić jakiś odgórny interwencjonizm państwowy zakazujący funkcjonowaniu federacji bokserskich na zasadach kapitalistycznych, w imię jakiejś nie wiem sprawiedliwości tfu społecznej? ;)"
Nie. Federacje powinny konkurować między sobą i, na ile to możliwe, różnić się. Tak, żeby struktury źle zaprojektowane były wypierane przez struktury lepiej zaprojektowane. W boksie mamy kilka federacyj, ale one prawie niczym się nie różnią i są wszystkie poronionymi płodami. Stąd boks traci kibiców nawet na rzecz takich idiotyzmów jak goście kotłujący się i macający po genitaliach w klatkach.
"Ależ federacja i dzisiaj ma 'swoich' sędziów i sędziowie ci działają tak, żeby federacja była zadowolona i wyznaczała ich do sędziowania swoich pojedynków."
To też patologia. Federacja nie powinna mieć żadnych swoich sędziów, lecz rynek powinien być otwarty. Każdy ochotnik na sędziego wysyłałby jedynie dokument, że zapoznał się z zasadami punktowania walki - i z automatu winien mieć możliwość punktowania walk. Jeśli odstawiałby kaszanę, mógłby zostać zbanowany przez federację, a wszystkie jego decyzje unieważnione.
"Zarzucasz mi brak wyobraźni, ale wydaje mi się, że to kto inny tej wyobraźni nie ma ;) Jeśli nawet federacja zarabiałaby wyłącznie ryczałtowo, to przecież nie zmienia to natury ludzkiej, która chce współpracować z tą federacją, która działa tak, że to płacący jest zadowolony. Jak nie będzie zadowolony to następnym razem wezmę i zapłacę tę zryczałtowaną opłatę komu innemu lol i uczciwa do bólu federacja będzie miała 3 imprezy do roku."
Zakładam, że bokser chce być sprawiedliwie potraktowany. Dlatego walczyłby dla uczciwej federacji, niż dla takiej, w ramach której jeden nocny telefon może zniszczyć karierę.
oczywiście, że walka wyglądałaby inaczej. Można tylko żałować, że tak się nie stało. Co nie zmienia faktu, że nie widzę Oskara wygrywającego.
Tytuł jest mylący. Sugeruje, że Khan nie uważa Floyda za nr 1, tylko Pacquiao i to dlatego chce z nim walczyć. A Khan powiedział po prostu, śe Mayweathera nie uważa za TBE, ale ponieważ skończył karierę nie walcząc z nim, to teraz chętnie zmierzyłby się z Pacquiao (o czym wiadomo od dość dawna).
Niestety mniej inteligentna część "bokser.org" jak zwykle nie załapała, dała się wmanewrować i dalej to samo "Pier...nie o Szopenie".
Nie znęcaj się nad chłopem. Stara się ta nasza wersalka ;D