FLOYD MAYWEATHER JR ZAKOŃCZYŁ (?) KARIERĘ WYGRANĄ NAD BERTO
Floyd Mayweather Jr (49-0, 26 KO) zachował miano niepokonanego i być może... najwybitniejszego. Pewnie pokonał Andre Berto (30-4, 23 KO) i odchodzi na emeryturę w glorii zwycięstwa! Zachował pasy WBC i WBA wagi półśredniej, ale one były tu tylko tłem.
Wszystko wyglądało tak, jak można było zakładać. Pretendent nacierał, jednak jego ciosy pruły powietrze. Król rankingu P4P kąsał go natomiast lewym prostym na tułów bądź górę. Pierwsze trzy rundy wyglądały trochę jak sparing w wykonaniu wielkiego mistrza i dopiero w czwartej Berto zdołał zagonić Mayweathera na moment do lin. Dodajmy jednak, iż pozostawał nadal nienaruszony. Berto robił co mógł, lecz mógł niewiele. Z drugiej strony już w końcówce piątej odsłony niektórzy kibice zgromadzeni w MGM Grand zaczynali buczeć.
W szóstej Berto spróbował podkręcić tempo, lecz to otworzyło tylko drogę Mayweatherowi do większej ilości kontr. W końcówce siódmej challenger w końcu trafił lewym sierpowym, lecz to tylko rozzłościło Floyda i jeszcze przed przerwą zripostował z nawiązką. Mijały kolejne minuty i rundy, a obraz pojedynku się nie zmieniał. Tylko panowie gadali do siebie coraz więcej, za co upominał ich Kenny Bayless. W jedenastym starciu Mayweather trafił lewym hakiem na szczękę oraz prawym krzyżowym. Berto przyjął to jednak bez większych szkód. Czterdzieści sekund przed końcem walki Floyd po lewym na tułów wystrzelił prawym krzyżowym na szczękę. Berto musiał to odczuć, bo natychmiast sklinczował. Potem Mayweather jeszcze trochę potańczył, a gdy zabrzmiał ostatni gong, uklęknął na środku ringu z rękoma uniesionymi do góry.
FLOYD MAYWEATHER JR: SERWIS SPECJALNY
Sędziowie mieli łatwe zadanie, choć pan, który wytypował 117:111 i tak sobie je utrudnił. Dwaj pozostali typowali 118:110 i 120:108.
Teraz na słowo TBE ludzie wybuchną głośnym śmiechem co najwyżej.
Dziadostwo
Mayweather przegrał wyraźnie i bez żadnych wątpliwości. Jeśli ktoś powie, że Mayweather tę walkę wygrał, to będzie kompletnym bokserskim ignorantem.
Dobrze, że już kończy, bo oglądać taki szit, to ból dla oczu i wstyd dla tego sportu.
Walki nie oglądałem bo nie interesuje mnie taki boks.
FMJ jest nadal za dobry aby juz skonczyc, 50 musi byc na bank.
Uznanie dla Berto, w takiej formie moze os powojowac
W koncu pierwsy user napisal najmadrzejsza rzecz na tym portalu ! brawo.
Prawda i strzal w dziesiatke jak nic. Mimo ze nie dawal ciekawych walk to pokazal ze miano TBE moze sie nie nalezy ale w top 3 na pewno pownien sie znalezc ;)
Myślę że Floyd nie musi już wracać na ring. Nie musi już niczego udowadniać. Przejdzie do historii jako jeden z najlepszych zawodników i defensorów w boksie.
Data: 13-09-2015 06:50:56
Bezdyskusyjna wygrana Mayweathera ale bez fajerwerków.
---------------
nic dodać, nic ująć. dobry skurwiel jest, choć bezczelny łach. tbe? pff. :D
To nie ten typ. Jest zbyt cwany w ringu i, jak podejrzewam, tak samo cwany poza nim.
Brawo Berto!
Oczywiście, nie pokazał serca do walki, co na tle ambitnego Berto wyglądało ŻAŁOŚNIE!
Zamiłowanie do fauli oczywiście pokazał.
I jeszcze jedno słowo do idiotów, bo inaczej was nie można nazwać, którzy po tej żałosnej dyspozycji mistrza Las Vegas wspominają, że udowodnił, że jest TBE lub bardzo blisko. Poza wszystkim, Floyd nie może być TBE, bo jest JEDNOWYMIAROWY. To tak jakbyś nazwał jakiegoś kolarza TBE, bo najlepiej jeździ czasówki. Floyd jest solidnym zawodnikiem, ale w kontekście TBE jego ofensywa to gówno, jak również "aktywna" obrona - czyli obrona podczas inicjowania ataków. Jak mianem TBE można nazywać kogoś, kto gdyby był zmuszony wejść w wymiany, byłby notorycznie nokautowany, bo jego "aktywna" obrona to gówno?! Floyd jest dobry tylko w "pasywnej" obronie, a prócz tego bazuje na atletyźmie. Dziś ten atletyzm nie działał tak dobrze i zbierał na pysk aż miło.
No i Floyd wziął sobie rywala z niższej półki, a tu się okazało, że kompletnie sobie z nim nie radzi. Taniec przygłupa i dobra mina do złej gry nie zmieniły ogólnego obrazu walki, chyba że na minus.
Teraz na słowo TBE ludzie wybuchną głośnym śmiechem co najwyżej.
Dziadostwo
Mayweather przegrał wyraźnie i bez żadnych wątpliwości. Jeśli ktoś powie, że Mayweather tę walkę wygrał, to będzie kompletnym bokserskim ignorantem.
Dobrze, że już kończy, bo oglądać taki szit, to ból dla oczu i wstyd dla tego sportu.
Rollins ty gnido.xD
Obejrzymy walkę na spokojnie i się zobaczy, czy Floyd ją rzeczywiście wygrał. Z całą pewnością werdykty w stylu 120-108 czy 118-110 można za okno wyrzucić.
Przecież już wiadomo, że wygrał, co chcecie jeszcze zobaczyć?
I na jakiej podstawie uważasz, że "werdykty w stylu 120-108 czy 118-110 można za okno wyrzucić"?
Rozbrajasz mnie po raz kolejny xD Po co Ty chcesz to oglądać jeszcze raz ? Przecież i tak wyjdzie Ci że wygrał Berto :) Możesz to zobaczyć kilka razy w tym kilka razy w slo mo a i tak wyjdzie Ci za każdym to samo. Po co więc tracić czas ? Przecież ta walka Ci się nie podobała. Preferujesz inny boks... Naprawdę nie jestem w stanie tego pojąć bo ja w życiu nie obejrzałem dwukrotnie czegoś co mi się nie podobało za pierwszym razem. To bezsensowne heh
Próbował wprawdzie na dystans zadawać ciosy, ale trafiał niezwykle rzadko. Nawet jego lewe proste przeważnie nie dochodziły celu, za to lewe proste Berto często dochodziły, choć warunki ma dużo słabsze.
W półdystansie walki nie było, bo tam odbywały się faule i inne szopki przy aktywnym współudziale Baylessa, który robił co mógł, aby Mayweatherowi ułatwiać życie, aby obraz "walki" wyglądał co nieco na jego korzyść.
Mayweather głupkowatymi tańcami i miną triumfatora nadrabiał swoją bezradność w stosunku do dobrze dysponowanego rywala.
W boksie czasem zdarza się tak, że jakiś pięściarz z czołówki bierze słabszego rywala i ten słabszy rywal obiera sobie za cel nie zwycięstwo (bo na to szanse ma nikłe), a dotrwanie do końcowego gongu, nie danie sobie zrobić krzywdy. Jeśli mu się to uda, przegrywa oczywiście, ale publiczność nagradza go brawami, darzy go za to szacunkiem.
Kiedy walczy Mayweather, okazuje się, że takie dotrwanie do końcowego gongu, nie dając sobie zrobić krzywdy wystarczy, żeby być ogłoszonym zwycięzcą, a nawet zwycięzcą deklasującym przeciwnika.
Boks schodzi na psy. Zbiorowa hipnoza, paranoja, nie wiem jak to nazwać. Przecież notoryczne klinczowanie jest zabronione, karanie odjęciem punktów, dyskwalifikacją. Unikanie walki wciąż tylko uciekając, nie zadając przy tym ciosu tak samo. Łapanie za ręce, przytrzymywanie pod pachą, uderzanie łokciem w szyję to są najzwyklejsze w świecie faule. Oczywiście sędziowie przymykają na to oko, ale jeśli dzieją się notorycznie, są receptą na pacyfikowanie rywala,wtedy koniecznie powinni reagować. Powinni, pod warunkiem,że nie są przyjaciółmi rodziny", towarzyszącymi od początku kariery.
Dzięki Bogu ten marketingowy biznesowy produkt odchodzi. Nie wróci zapewne, bo już łatwych rywali nie będzie - zostali tylko ci zbyt niebezpieczni, łatwych nikt nie kupi. Wszystko wróci do normy, mam nadzieję. A przede wszystkim mamnadzieję, że waga junior średnia odżyje, kiedy zwolnią się blokowane od dawna pasy.
40 letni facet który wraca po 50 banie na strony o boksie bojąc się do tego przyznać, tylko po to by pieprzyć takie bzdury...
Masakra.
highlights
faul na faulu, skuteczność Floyda zerowa
np. z Pacem - tylko w 1 minucie 2 rundy trzy klincze. Już nie mówiąc o panicznych łapankach w walce z Maidaną. Cóż Geniusz.