FLOYD SR: TRZEBA POBIĆ TEN REKORD. PACQUIAO? TO JUŻ TRUP
Floyd Mayweather Jr (48-0, 26 KO) zapowiada, że za kilka dni stoczy ostatnią walkę w karierze, ale jego ojciec nie ukrywa, że chętnie zobaczyłby syna, jak wchodzi jeszcze raz między liny i odnosi jubileuszowe, pięćdziesiąte zwycięstwo.
- Nie mogę powiedzieć, że Floyd będzie jeszcze walczyć, ale myślę, że to możliwe. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, a ludzie będą robić to, co do nich należy, jest więcej niż prawdopodobnie, że znowu zaboksuje. Takie jest moje zdanie. Uważam, że ten rekord 49-0 trzeba pobić. Floyda na to stać, ale muszę mieć pewność, że jest gotowy, tzn. dobrze się czuje i rzeczywiście chce walczyć - powiedział Floyd Mayweather Sr.
Szkoleniowiec zaznaczył jednak, że nie będzie miał nic przeciwko, jeżeli syn dotrzyma słowa i po najbliższym pojedynku zawiesi rękawice na kołku. - Podoba mi się wszystko, co osiągnął w boksie. Kontrolował ten sport. Boks to dzisiaj Floyd. Nikt inny, tylko on kontroluje pięściarstwo - oznajmił.
Dodał, że do jubileuszowego występu na pewno nie skusiłby 38-letniego Amerykanina rewanż z Mannym Pacquiao (57-6-2, 38 KO), którego "Money" wyraźnie pokonał w majowej walce stulecia.
- To była jedna z najłatwiejszych walk Floyda. A oni teraz mówią o rewanżu! Jaki rewanż? Pacquiao niczego nie kontroluje. To już truposz, facet leży w grobie - stwierdził.
Mayweather wejdzie między liny 12 września na gali w MGM Grand w Las Vegas. Rywalem najlepszego pięściarza świata będzie Andre Berto (30-3, 23 KO).
Wcale nie tak wyraźnie. Obiektywni obserwatorzy widzieli co najwyżej minimalne zwycięstwo, a i spora rzesza obstaje, że walka oscylowała wokół remisu.
Cała ekipa HBO, max kellerman, jim lampley dla której stacji walczył Pacquiao i mu dopingowali przecierali oczy ze zdziwienia gdy Pacquiao wygadywał głupoty o równej walce. Tutaj nawet nie da się dać remisu, bo byłby olbrzymi wałek, a o równej walce mówią nie obiektywni obserwatory a fanboye Pacquiao...
Manny nie zrobił wszystkiego żeby wygrać
Floyd był do pokonania.Tak to widzę
Wiedziałem że Szpina i Diablo są czarni, no koor.a wiedziałem!
Versalce
A są i tacy co widzieli zwycięstwo Paca a i tacy co widzieli w tej walce zwycięstwo Wałęsy...
Był i jest do pokonania.
A rewanż czemu nie?
Wcale nie tak wyraźnie. Obiektywni obserwatorzy widzieli co najwyżej minimalne zwycięstwo, a i spora rzesza obstaje, że walka oscylowała wokół remisu.
Spora rzesza? :)
Floyd wygrał 2/3 rund, kontrolował walkę. Ma rację jego ojciec, że to była jedna z najłatwiejszych walk.
Bardzo prawdziwa ocene dal sedzia 118-110 (ja 117-110) a 116-112 to chyba tylko z litosci
robiac grunt pod rewanz ze niby blisko.
1. 10-9
2. 10-9
3. 9-10
4. 9-10
5. 10-9
6. 9-10
7. 9-10
8. 10-10
9. 10-10
10. 9-10
11. 10-9
12. 10-9
115/115
Walka bliska, można widzieć zwycięstwo jednego albo drugiego, ale widzieć deklasację, to mogą tylko imbecyle zaślepieni swoim idolem ( a raczej zaczernieni ). Popularny odbiór walki jest taki, że Floyd wypadł lepiej. Powodów jest kilka: wygrał dwie pierwsze i dwie ostatnie rundy - wszedł więc w walkę lepiej i pozostawił po sobie lepsze wrażenie; ciosy Pacquiao są szybkie i ciężko je wszystkie wyłapać, tym bardziej, że trafiał gibającego się murzyna - realną skuteczność widać dopiero w zwolnionym tempie; komentatorzy jak świat szeroki byli stronniczy - taki Kellerman to przecież fanatyczny fanboy Mayweathera, który po walce swojego idola z Maidaną stwierdził, że Argentyńczyk przegrał do wiwatu. Oczywiście wzięli Kellermana i innych przygłupów, bo ktoś musiał uwiarygodnić werdykt. Byłaby kaszana, gdyby komentatorzy w studio widzieli równą walkę, a na kartach deklasacja. Ktoś musiał wcisnąć ciemnemu ludowi, że to, co widzi, tak naprawdę się nie dzieje. Posłużyły do tego również statystyki, które podały, że Floyd trafił 140 do 80 ciosów Paca. W rzeczywistości trafionych ciosów było mniej więcej tyle samo. O całkowitej sprzedajności punktowych mówi runda siódma, którą każdy z trzech baranów przyznał mistrzowi Las Vegas, gdy tymczasem jest to runda Pacquiao, w najgorszym przypadku remisowa. Ogólnie, śmierdząca sprawa.
No włąśnie dobrze ten jego ojczulek powiedział, Mayweather wygrał z Pacquiao bo to już jest bokserski trup. Gdyby walka odbyła się kilka lat temu to Pacquiao miałby o wiele większe szanse na zwycięstwo.
Wówczas również Floyd byłby młodszy czytaj lepszy więc szanse i tak by były takie same. Nie tylko Pacman by odmłodział gdybyś cofnął czas. Więcej rozumu przy takich wypowiedziach proszę
Data: 03-09-2015 19:46:01
skad ta punktacje wyrwales?
Sedziowe 2-3m od zawodnikow widzieli wyraznie/wyraznie wygrana a ty sprzed tv remisowo? W zyciu nic kolo remisu. Nie chce mi sie szukac bo gdzies wklejalem swoj typ kazda runde z liczeniem ciosow.
Powiedz mi jestes fanem paca a antyfanem fmj?
moim 6 i wiecej:) ile oczu tyle opini
Oni nie mają wolnego myślenia. Są sterowani. Jak im wcisną kit odgórnie, to traktują to jak świętość. Oczywiście nie zgadzam się, że był remis, minimalnie wygrał(dwiema rundami na pewno, maksymalnie trzema) jednak Floyd, ale jak te ciemniaki zgadzają się z punktacją 118-110, to nic nie zrobisz. To zbiorowa paranoja, z lenistwa nie mają własnego zdania, wolą polegać na "niezależnych" ekspertach. Co z tego, że w większości to opłacane tresowane małpki.
Sędziowie nie mają możliwości oglądać pojedynku w slowmo, weź to pod uwagę. Muszą działać często instynktownie. To, że po zliczeniu ciosów tą techniką i przeanalizowaniu walki po malutkich kawałeczkach wychodzi Ci remis, to możliwe, tylko przy obecnych zasadach punktacji nie ma to znaczenia. Bo punktuje się na żywo, a tam już nie ma czasu na zastanowienie i dogłębną analizę tego co się wydarzyło.
Data: 03-09-2015 19:46:01
Mayweather-Pacquiao
1. 10-9
2. 10-9
3. 9-10
4. 9-10
5. 10-9
6. 9-10
7. 9-10
8. 10-10
9. 10-10
10. 9-10
11. 10-9
12. 10-9
115/115
Skąd wziąłeś tą punktację? Jest ona inna od punktacji walki, zresztą sam wynik o tym świadczy.
A kto tu pisze, że to była ciężka walka dla Floyda. Prawda jest taka, że dla jednego i drugiego nie była ona ciężka. Chłopaki mogli razem po tym pojedynku pójść na piwo, a rano do kościoła, jakby ochoty dostali. To nie był pojedynek na wyniszczenie, gdzie trzeba dochodzić do siebie miesiąc czasu. Ali po walce z Frazierem, bodajże 3, sikał krwią. Tam to śmierć unosiła się nad ringiem, a tu chłopaki mocniejszy sparing odbyli.
No ja nie mam wątpliwości, że wygrał floyd, ale dla mnie maksymalnie trzema rundami, a punktacja 118-110 jest przesadzona. Wygrał to też zdecydowanie, w sensie, że może w ringu nie zdeklasował Mannego, jednak już w pewnej chwili było wiadomo, że Filipińczyk tego nie wygra, stąd to wrażenie pewności, ale na pewno nie jakiejś olbrzymiej przewagi.
Grzelak jak skąd wziął ?wymyślił. nikt przy zdrowych zmyslach tak nie wypunktuje walki.
Jeden wypunktuje tak a drugi inaczej. Ale większość z nas :) (nawet powiem więcej) prawie nikt z nas nie jest sędzią bokserskim i punktować walk nie umiemy. W dodatku takie walki sędziują najlepsi sędziowie.
A rozbieżności są zawsze. Mogę łatwo udowodnić, że na tym portalu najwyżej jedna osoba punktuje bezbłędnie a wszyscy pozostali robią żenujące błędy. I w tej chwili nie żartuję, nie trolluję i od razu wyjaśnia, że tą osobą nie jestem ja.
Niech ten Floyd toczy ostatnią walke i na emeryture pędzi i gra w filmach czy co tam sobie umyśli...
"Oni nie mają wolnego myślenia. Są sterowani. Jak im wcisną kit odgórnie, to traktują to jak świętość. Oczywiście nie zgadzam się, że był remis, minimalnie wygrał(dwiema rundami na pewno, maksymalnie trzema) jednak Floyd, ale jak te ciemniaki zgadzają się z punktacją 118-110, to nic nie zrobisz. To zbiorowa paranoja, z lenistwa nie mają własnego zdania, wolą polegać na "niezależnych" ekspertach. Co z tego, że w większości to opłacane tresowane małpki."
To prawda, ale jak pod jednym wpisem sugerującym, że walka w okolicach remisu, jest 10 hejtów psychofanów Floyda lub ludzi, którzy myślą, że punktowanie wysokich zwycięstw mistrza Las Vegas dowodzi umiejętności czytania boksu i punktowania walk, to jakiś odpór masowej głupocie trzeba dać.
"Sędziowie nie mają możliwości oglądać pojedynku w slowmo, weź to pod uwagę. Muszą działać często instynktownie. To, że po zliczeniu ciosów tą techniką i przeanalizowaniu walki po malutkich kawałeczkach wychodzi Ci remis, to możliwe, tylko przy obecnych zasadach punktacji nie ma to znaczenia. Bo punktuje się na żywo, a tam już nie ma czasu na zastanowienie i dogłębną analizę tego co się wydarzyło."
Dlatego nie krytykuję, jeśli ktoś tą walkę punktuje inaczej. Wielokrotnie pisałem, że dobry na ogół sędzia może nawet wypunktować 117-111 dla Mayweathera. W ringu wiele się nie dzieje. Wiele rund jest wygrywanych minimalnie. Pisałem tylko, że 118-110 to kompromitacja, bo to oznacza, że ktoś punktował dziesiątą rundę dla Mayweathera. Panuje zgoda, że rundę 4 i 6 Pacman wygrał gładko. Potem są 3 w miarę równe rundy. Ja siódmą dałem Pacmanowi, a ósmą i dziewiątą remisowe. Jeśli ktoś je wszystkie dał Mayweatherowi, co jest możliwe, bo dwie rundy remisowe, a siódma wygrana nieznacznie przez Filipińczyka, to dziesiątą MUSI dać Pacmanowi. Nie tylko dlatego, że to runda Emanuela, ale tym bardziej dlatego, że trzy razy wcześniej skłonił się w stronę Floyda. 118-110 oznacza zaś, że wszystkie te rundy poszły na konto Floyda, co dowodzi ślepoty lub stronniczości.
Grzelak,
to oczywiście moja punktacja.
MarkS:
"Oglądałem walkę bardzo dokładnie nie będąc za żadnym z zawodników gdyż obu lubię. Moim skądinąd skromnym zdaniem zdecydowanie zwyciężył Floyd - zrobił to co powinien, natomiast zdumiał minie Manny gdyż nic kompletnie nie zrobił by wygrać. Zrozumieć mogę Floyda - kontrolował walkę i zrobił tyle ile trzeba było, ale Manny - nie zrobił nic by wygrać tą walkę i tego już zrozumieć nie mogę."
Bo widzisz, złapałeś się na sztuczkę Floyda, który całym swoim zachowaniem w ringu sugeruje obserwatorowi, że to już nie boks, a zabawa w komara: nie złapałeś komara - komar wygrał. Oczekujesz od jego rywali, że go znokautują, albo zdemolują. I jesteś zawiedziony. Floyd zada jeden celny jab więcej i już jest podstawa, by przyznać mu rundę, jego rywal zaś ma udowodnić, że jest NIEZAPRZECZALNIE lepszy. Równe rundy Floyd dostaje z automatu i to jest jego fenomen.
Widze ze dalej tworzysz wlasne zasady punktacji w boksie zawodowym i nie rozumiesz ze dla sedziego kazda runda TO OSOBNA HISTORIA. Punktuje runda po rundzie. Nie zastanawia sie czy 3 wczesniejsze rundy dal zawodnikowi ktore wygral je minimalnie. Moze dac nawet wszystkie rundy minimalnie wygrane i wyjdzie 120:108 choc nie bedzie to oznaczalo deklasacji...To tak jak z dogrywka w MMA - nie ma znaczenia co dzialo sie w poprzednich rundach... Pacquaio wygral 4 i 6 runde a ze dwie mozna bylo naciagnac na jego korzysc to wszystko co ugral w tej walce...
Widze ze dalej tworzysz wlasne zasady punktacji w boksie zawodowym i nie rozumiesz ze dla sedziego kazda runda TO OSOBNA HISTORIA. Punktuje runda po rundzie. Nie zastanawia sie czy 3 wczesniejsze rundy dal zawodnikowi ktore wygral je minimalnie. Moze dac nawet wszystkie rundy minimalnie wygrane i wyjdzie 120:108 choc nie bedzie to oznaczalo deklasacji...To tak jak z dogrywka w MMA - nie ma znaczenia co dzialo sie w poprzednich rundach... Pacquaio wygral 4 i 6 runde a ze dwie mozna bylo naciagnac na jego korzysc to wszystko co ugral w tej walce...
Po pierwsze to nie widzę, żeby punktacja Benjamina wyglądała tak jakby do oceny rundy dodawał wrażenie z poprzednich rund.
Po drugie nie do końca się zgodzę z tym, że dla sędziego każda runda to osobna historia. Wielokrotnie analizowałem karty punktowe i wychodzi mi, że sędziowie bokserscy zachowują się podobnie jak piłkarscy. Dociera, że nie podyktował rzutu karnego a powinien, więc chwilę później naciąga w drugą stronę.
Po pierwsze czytaj:
“... ale tym bardziej dlatego, że trzy razy wcześniej skłonił się w stronę Floyda. 118-110 oznacza zaś, że wszystkie te rundy poszły na konto Floyda, co dowodzi ślepoty lub stronniczości"
Po drugie to co sie wydaje takiemu trollikowi jak ty mnie nie obchodzi i nie ma to zadnego znaczenia.
Tyle i az tyle do ciebie. Nie pisz do mnie wiecej. Bez odbioru.
W boksie punktuje się 4 elementy:
- Effective Aggressiveness
- Defense
- Ring generalship
- Clean punching
Agresja Pacquiao była co najwyżej nieefektywna; obrana dla Floyda; narzucenie stylu i pełna kontrola walki dla Floyda; czyste widoczne ciosy dla Floyda. Dlatego ludziom umiejącym punktować boks, sędziom, ekspertom, dziennikarzom wychodzi wysoka punktacja dla Floyda, mimo że deklasacji nie było, a fanboyom Pacquiao - remis. Zasady boksu są takie, że to samo 117-111 w przypadku dwóch różnych walk nie jest tym samym. Runda wygrana bardzo wyraźnie i po prostu wygrana to to samo 10-9, jak ktoś tego nie rozumie powinien komentować szachy albo faktycznie iść do teatru.
myślę, że Grzelak sprawę wyjaśnił. Też takie zachowanie zaobserwowałem. A w boksie dochodzi jeszcze jedna rzecz. Zaczęto uważać, że punktowanie remisu w rundzie jest niefachowe. Toteż rundy remisowe przyznaje się jednemu z zawodników na siłę. A skoro tak, to uczciwy sędzia powinien je przyznawać na zmianę. Nie widzę tego w punktacji 118-110. Rundy od 7 do 10 wszystkie są dość wyrównane. Ja 7 i 10 dałem Pacquiao, ale rozumiem, że w ferworze walki, na żywo, można je wszystkie widzieć, jako wyrównane, mogące iść w obie strony. Tymczasem tutaj wszystkie idą na korzyść Floyda. Z każdą kolejną wyrównaną rundą na korzyść jednego zawodnika sędzia powinien jeszcze uważniej przyglądać się rywalowi, czy przypadkiem nie zapracował wreszcie na przechylenia wahadła w swoją stronę. Runda 10, jako osobna historia, i tak jest Paca. Owszem, jest to kolejna dość bliska runda, więc może to umknąć, jednak nie w przypadku, jeśli już trzy razy wychyliłeś się w jedną stronę. Poziom twojego zaalarmowania nie pozwoliłby ci na niezauważenie tego, że Floyd w tej rundzie nie zapracował na jej zgarnięcie.
Bo potem wychodzą takie cyrki, że na karcie tego młotka Pacquiao by przegrał, nawet jeśli posłałby Mayweathera na deski 5 razy w 12 rundzie. Czujesz jaki skandal?! Przecież by gościa zlinczowali.
Dlatego podważam rzetelność lub/i uczciwość tej punktacji.
Dobrze ze są teraz w boksie młode kompetentne osoby, które uczą świadomości kibica jak Miszkin, Momot czy nawet stary Saleta, którego jest za mało w studio, a za dużo w programach celebryckich i u Komorowskiego.
Spłaszczanie punktacji pod Pacquiao żeby punktacja była bardziej wyrównana to jest największe nadużycie i oszustwo. 117-111 to jest jeden z najbardziej prawidłowych wyników walki mimo ze deklasacji nie było. Remis w tej walce byłby zwykłym oszustwem.
w sumie, to łatwo Ci mówić. Ja punktowałem 120-108 dla Santa Cruza, ale nie wiem, czy miałbym odwagę punktować w ten sposób oficjalnie. Zawodnik daje z siebie wszystko, walka względnie wyrównana, a na koniec słyszy, że jeden sędzia ocenił jego efekt na 120-108. Nie wykluczone, że po ośmiu rundach dla Cruza złamałbym się i przyznał jakieś rundy Maresowi, wiedząc, że i tak to nic nie zmieni. Trudna sytuacja.
Ból dupy jak widać trwa do dziś, bo wygrał czarny, znienawidzony murzyn szastający kasą na prawo i lewo, niepoprawny politycznie i niepokorny...
Tu sie z beniaminem zgodze ze 120-108 nie musi oznaczac deklascji.
Deklasacja byla walka fmj-canelo ale tam przypomnijmy ze baba sedzina C.J. Ross dala remis heheheheh
Karni
Spłaszczanie punktacji pod Pacquiao żeby punktacja była bardziej wyrównana to jest największe nadużycie i oszustwo. 117-111 to jest jeden z najbardziej prawidłowych wyników walki mimo ze deklasacji nie było. Remis w tej walce byłby zwykłym oszustwem.
dokladnie tak, mimo wyraznej przegranej starali sie to wyrownac bo pewnie byl plan rewanzu od razu
ale pacio wkurwil gadaniem fmj i prawdopodobnie nie bedzie
Generalnie taka jest zasada ze kazda runda to osobna historia. Slyszalem to juz kilka razy z ust ekspertów czy komentatorow. A czy sedziowie zawsze sie do tej zasady stosuja tego nie wiem i to jest juz inna sprawa. Wedlug Ciebie nie mozna bylo dac rund 7-10 dla Mayweathera a wedlug mnie mozna bylo stosujac zasade o ktorej pisze. Tyle.
Przy dzisiejszym sposobie punktowania walk 117-111 dla Maywethera jest jak najbardziej zgodne z rzemiosłem. 114-114 czy 115-115 niestety nie.
Pamietam komentarz Kostyry do walki May-Cotto. Gosc najpierw praktycznie kazda runde dawal Miguelowi by pozniej po ogloszeniu werdyktu powiedziec ze zgadza sie z punktacja sedziow a jak pamiętamy Floyd na kartach wygral te walke wysoko. No blazen totalny xD
Więc wykluczam "zaślepienie". W moim przypadku raczej oglądałem zażenowany walkę że tak jak myślałem a nawet jeszcze bardziej Pacman okazał się bezradny.
Walka zresztą moim zdaniem nie zasłużyła na takie $$ jakie wygenerowała a "gra" pod całe wydarzenie nawet w wykonaniu sędziego by pokazać jaka to wybitna chwila mi nie leżało.
Jak to wyglądało dla mnie?
Pacman zdawał się pruć powietrze. Jego ciosy nie miały wystarczającej siły przebicia i oprócz jednego momentu Floyd nie był raczej w tarapatach. Ba Pacman zdawał się też bać ciosów Money'a co pewnie jest efektem ciężkiego ko z rąk Marqueza. Nie atakował mocno a jak to robił nie powtarzał akcji nawet jak czysto coś weszło. Przerywał akcje. Walczył tak jakby rzeczywiście zdawało mu się że jest ok.
Ale jak dla mnie nie było. Floyd go częściej trafiał i ciosy potrafiły robić na filipińczyku wrażenie.
I tak szczerze powiedziawszy to z tego co pamiętam 3 albo 2 rundy bym mu dał.
Ale ktoś sprzedał mi opinię która mnie bardzo zdziwiła. Osoba ta zasugerowała mi że oglądała walkę w zwolnionym tempie i tam widać czarno na białym że to Pac powinien wygrać. Szczerze mnie to zniesmaczyło i zdziwiło naraz. No bo jak to... W zwolnionym tempie ma być widać że jednak Pacman trafiał częściej? Nie sprawdziłem tego bo nie jestem fanem żadnego z nich i szczerze mi się nie chce więc nie twierdzę że to bzdury ale napiszę tak,
Mnie osobiście to nie przekonuje. Bo co to za ciosy które widać tylko w zwolnionym tempie? Oglądamy ludzi a nie ufoludków. To raz. Dwa ile walk wyglądałoby inaczej gdyby teraz je oglądać w zwolnionym tempie? Przecież to burzy całą historię sędziowania itd.
Nie mówię że na 100% to złe myślenie bo sam nie zadałem sobie trudu oglądania walki i tak mało ciekawej kilka razy dłużej bo psychofanem żadnego nie jestem i po prostu mi nie zależy ale jak dla mnie to się nie liczy. Walka wyglądała na całkowicie zdominowaną przez Floyda i tak ją zapamiętam. Nie chce dopuszczać do siebie myśli o jakimś oglądaniu w spowolnionym tempie bo dla mnie to zabija pewne z góry uznane przez wszystkich zasady. Po prostu jakoś nie mogę sobie wyobrazić bym zmienił zdanie.
Sorry za przydługi wpis ale tak widzę że znów jakieś historie z punktacją i przyznam szczerze że jak widzę kogoś kto daje remis albo wygrana Pacmana i zaczyna to tłumaczyć to strasznie się dziwię. To naprawdę nie była walka w stylu tych trudnych do punktowania i myślałem że wszystko jest tu jasne. A jednak.
I tu pytanie czy to możliwe by nie mylił się taki Beniamin i reszta którzy to serwują?
Nie wiem, szczerze wątpię.
Pozdrawiam.
"Spłaszczanie punktacji pod Pacquiao żeby punktacja była bardziej wyrównana to jest największe nadużycie i oszustwo"
Nikt tego nie robi, ani nie proponuje. Po prostu są sposoby widzenia walki uprawnione i nieuprawnione. Margines błędu jest duży, ale nie jest nieskończony. Jeśli jest nieskończony, to każdy werdykt jest ok - wystarczy, że sędzia powie, że tak sprawę widział, kierując się zasadami punktowania walk. Jeden powie, że Floyd narzucił swój styl walki, bo boksował na wstecznym i kłuł kontrami, drugi powie, że Pacquiao narzucił swój styl walki, bo zmusił przeciwnika do uciekania po ringu.
System punktowania jest do zmiany, ale bardziej z innych powodów. Rzadko jest taka sytuacja, że ktoś wygrywa 120-108 po równej walce. Prawdę powiedziawszy, to tylko jedną taką sytuację sobie przypominam i jest nią właśnie pojedynek Santa Cruza z Maresem. Bardziej chodzi o to, że tak samo punktuje się rundy wygrane minimalnie i znacznie, 10-9. Prowadzi to do sytuacji, że po zdobyciu minimalnej przewagi, jak czyni to chociażby Mayweather, zawodnik troszczy się tylko o to, by dowieść zwycięstwo w rundzie do końca. Ktoś wygra 7 rund minimalnie, a potem przegra 5 do wiwatu i wygrywa walkę. Dla kibica jest to niezrozumiałe, a prócz tego jest to niesprawiedliwe.
Pisałem tutaj o systemie 10 punktów do podziału. 5-5 runda remisowa, 6-4 runda z nieznaczną przewagą, 7-3 runda z dużą przewagą, 8-2 runda z przewagą potwierdzoną nokdaunem, 9-1 dwoma nokdaunami, 10-0 trzema nokdaunami. W takim systemie po ośmiu rundach przegranych nieznacznie, można jeszcze zremisować, jeśli 4 ostatnie będą dominujące. Prócz tego dawanie rund remisowych nie wykoślawia punktacji, w stylu 117-114.
Do tego zasada, że ringowy może zabrać od 1 do 3 punktów za faule. W takim systemie 1 punkt to prawie nic ( lekka przewaga w rundzie to już 2 punkty różnicy ), więc częściej by po to sięgano. A z drugiej strony, przy równej walce mógłby paść werdykt 60-59, więc ten punkt nie byłby całkiem bez znaczenia ( i byłoby od razu wiadomo, że ktoś w walce faulował, bo suma punktów nie wynosi 120 ( przy 12 rundach ), lecz 119. Teraz suma punktów nic na ten temat nie mówi.
Jak ktoś ma lepszy pomysł to słucham, bo za 20 lat zakładam nową federację :)
dog bo pacman byl tak szybki ze potrzbene bylo slowmotion :P
W zwolnieniu wyjdzie to samo co i na szybkosci, ze moze wiecej ciosow zadal pac ale i wiecej ciosow wsadzil fmj i tyle w temacie, zwolnienie nie promuje tylko jednego.
z pewnością nonsensem by było punktować walki po obejrzeniu w slowmo - i ogłaszać werdykt po dwóch godzinach od zakończenia, albo na następny dzień.
Uważam jednak, że oglądanie w slowmo może być okazjonalnie jedną z form przygotowania się sędziego do punktowania w jakiejś walce. Pac zadaje szybkie, krótkie ciosy w kombinacjach, które lepiej można wychwycić w slowmo niż w normalnym tempie. Gdyby sędzia dobrze przestudiował zawodnika, to byłby bardziej rzetelny. Taki Floyd zada jeden cios i go celebruje. Pac też zada jeden cios, ale w kombinacji trzech - ogólne wrażenie jest takie, że pruje powietrze.
Uczciwe statystyki podaję zbliżoną ilość ulokowanych ciosów, więc jakieś braki w przygotowaniach do punktowania "walki stulecia" były.
To wszystko to sprawa umowna. Punktuje się walki, żeby jednak był zwycięzca, ale UD to nie to samo co KO/TKO.
"Każda runda to osobna historia." Zgoda. A gdyby punktować walki nie tak, że zlicza się punktacje sędziów tylko punktuje się każdą rundę (osobna historia) ale na podstawie punktacji sędziów za rundę? Czyli : jeżeli 2 albo trzech da bokserowi wygraną to liczy mu się 10-9. Drobna zmiana a już część walk miałaby inny rezultat.
Gdyby rundy bliskie dawać jako remisowe (całkiem sensowny pomysł) - znowu inne rezultaty (premiowałoby to nokdaułny).
A sędzia bokserski podlega presji i tego się nie uniknie. Bardzo rzadko się zdarza, żeby w walkach na styk rzeczywiście każda runda była punktowana jako osobna historia.
Mi nawet nie podoba się takie obiektywne i do końca prawidłowe punktowanie walk. Później wychodzą takie kwiatki, że jeden wygrał zdecydowanie 4 rundy (w tym w 2 miał przeciwnika na deskach), 8 przegrał nieznacznie a punktacja jest 112-114.
Dobra tylko teraz zobacz ile takie podejście kreuje problemów. Ludzkie oko to tylko ludzkie oko. Przeszkól Sędziów uczulając ich na to że Pacman zadaje serie ciosów których nawet nie widać że trafia i masz tragedię w drugą stronę bo zaraz się okaże że trafia 90% swoich ataków. Nie da się tak. Jedynie slow motion a to jak sam napisałeś nonsens.
Poza tym pojawiają się kolejne problemy itd.
Kogo premiować przy załóżmy równowadze w ciosach trafionych? Tego który trafia wyraźnie, bez problemów pięściarza który nie umie wychwycić takowych ciosów i zbiera na głowę itd czy tego który dostaje gdzieś omsknięte ciosy w serii od przeciwnika starając się bronić itd?
Tu musiałoby się zwrócić uwagę na pozostałe aspekty sędziowania walk. A tu przecież Pacman też przegrywa. Obrona? No zakładając że Floyd przyjął prawie tyle samo po obejrzeniu w slow motion można dojść do wniosku że chociaż stara się bronić i jak obrywa to tak że nawet nie widać tego gołym okiem na pierwszy rzut oka. Ciosy są na to wygląda "czystsze"!!
Itd Itp.
Moim zdaniem dlatego nawet chcąc tu działać pod Pacmana raczej nie da się tego pod niego naciągnąć.
Zresztą może kiedyś jeszcze do tego się wróci.
W każdym razie kompletnie trzeba by zmienić system sędziowania walk/ Szkolenia nic tu nie dadzą jak coś widać dopiero po "5" obejrzeniu w slow motion po 8 browarach (to żarcik oczywiście ;D)
Ja tego nie pojmuję i nie widzę.
To antyboks. Gość ustawia się bocznie i kłania się tudzież biega po ringu. Dlaczego zarabia a ludzie płacą za PPV? Wcale nie dlatego, żeby oglądać jak 'genialnie' walczy, tylko marzą, żeby ktoś go posadził na dechy i nie było co 'punktować'. Pojedynek z Gołowkinem - to żart. Mayweather geniusz robiłby uniki na czworakach a i tak by go znieśli z ringu. Dlatego tej walki nie będzie. Pacman, Kowaliow (świetny), Gołowkin, czy nawet Prowodnikow (jeszcze trochę pracy) to są marki. A Mayweather to kupa śmiechu. Geniusz DEFENSYWY - to tak jakby cała drużyna piłkarska 90 min murowała bramkę na 5 metrze a na koniec ktoś wskazałby, że zwyciężyła mecz bo nie padła żadna bramka.
Z Berto pewnie wygra. Co nie zmienia faktu, że Mayweather to zwykły pajac. Przegrał i z Pacem i oczywiście z Maidaną I. Do rewanżu Maidana wyszedł z przekonaniem (słusznym), że co by nie zrobił i tak wypunktują dla Mayweathera. A i tak 12 runda to był blamaż Mayweathera. Nie pamiętam żebym widział coś takiego.
To antyboks. Gość ustawia się bocznie i kłania się tudzież biega po ringu. Dlaczego zarabia a ludzie płacą za PPV? Wcale nie dlatego, żeby oglądać jak 'genialnie' walczy, tylko marzą, żeby ktoś go posadził na dechy i nie było co 'punktować'. Pojedynek z Gołowkinem - to żart. Mayweather geniusz robiłby uniki na czworakach a i tak by go znieśli z ringu. Dlatego tej walki nie będzie. Pacman, Kowaliow (świetny), Gołowkin, czy nawet Prowodnikow (jeszcze trochę pracy) to są marki. A Mayweather to kupa śmiechu. Geniusz DEFENSYWY - to tak jakby cała drużyna piłkarska 90 min murowała bramkę na 5 metrze a na koniec ktoś wskazałby, że zwyciężyła mecz bo nie padła żadna bramka.ża
To tak jak mecz tzw reprezentacji z Niemcami, oczywiście, że dostaną baty. Niemcy wygrają zdecydowanie, nasi amatorzy nie będą mieli nic do powieszenia. Tamto 2-0 to był zupełny fuks, Niemcy byli lepsi. Nasza reprezentacja to 3 liga europejska - Armenia, Kazachstan itp.Ale balon nadmuchany. Z badań respondentów na interii wynika, że ... 35% uważa, że WYGRAMY we Frankfurcie a tylko 29%, że Niemcy. WYGRAMY - to paraliż unysłowy i kompletna ignorancja
ja tez obserwuje " fenomen " Floyda , do wszystkich waszych wpisów dodałbym jeszcze to ze poza sedziami , kibicami dajacymi sie nabrac na jego dobry kunszt aktorski nabierac daja sie dodatkowo sami rywale
taki PAc moze byc przekonany ze wygrał bo Floyd zadaje duzo tzw pacanek , ciosow bitych z plaszczyzny z ktorej nie boli w wyniku czego mozna ich wogole nie odczuwac , Floyd usypia swoich rywali przekonaniem ze prowadza walke ( bardzo czesto słusznym ) a sam kradnie rd pacankami na ktore reaguja sedziowie z Las vegas za kazdym razem
"Geniusz DEFENSYWY - to tak jakby cała drużyna piłkarska 90 min murowała bramkę na 5 metrze a na koniec ktoś wskazałby, że zwyciężyła mecz bo nie padła żadna bramka."
Co ty w ogóle porównujesz ? Co ma piernik do wiatraka ? Walę z ludzi którzy zarzucają Floydowi, że walczy w defensywie. Nie daje się trafiać i sam trafia, więc w czym problem ? Rozumiem, że niektórzy amatorzy bawiący się tutaj w sędziowanie mogą mieć problemy ze wzrokiem. Natomiast specjalnie dla nich jest coś takiego jak "statystyki ciosów" gdzie czarno na białym widać ILE Z NICH DOSZŁO DO CELU.
Chcecie mordobicia to zamiast oglądać boks idzie na ustawkę kiboli.
Jak wejdę do ringu i zacznę pruć w powietrze to też będziesz mi punktował walkę tylko dlatego, że wyprowadzę więcej ciosów ? Nie będzie dla ciebie istotnym, że rywal zada ich 10 razy mniej ale za to 10 razy celniej ?
Jeśli cały sekret Floyda polegałby jak to określacie na "spierdalaniu" to mielibyśmy dzisiaj już z 500 Floydów bo nikt nie oparłby się pokusie łatwej wygranej a przy tym zarabianiu ogromnej kasy jakiej kosi Floyd. A może uważacie, że zawodnicy ci kierują się sportową Ideą i mimo, że "mogliby to nie chcą" ? Litości...
Floyd to ringowy cwaniak. Natomiast ten ringowy cwaniak pokazuje, że w całym bokserskim zgiełku jest najskuteczniejszy w tym co robi. A to, że dla AntyFanów powininen już mieć pewnie bilans 38-10 jakoś mnie nie dziwi. Zawsze tam gdzie są duże pieniądze, umiejętności i sława jest też ból dupy przeciętnych szaraków.
A teraz dalej idźcie oglądać walki w waszym slow motion....
po co te nerwy , tu sie toczu dyskusja nad ogolnym puntkowaniem walki, toczy sie dyskusja czy zaliczac ciosy floyda z plaszczyzn ktore nie moga zrobic krzywdy i ledwie trafiaja przeciwnika
Problem w tym, że rozgraniczanie i dzielenie ciosów pomiędzy te, które mogą zrobić krzywdę a te, które na pewno jej nie zrobią jest nierealne.
Jak sędziowie mieliby to oceniać aby było sprawiedliwie ? Wyobrażasz sobie te dyskusje po każdej walce ? Mielibyśmy niezły miszmasz po każdej walce w werdyktach sędziowskich.
Ja wiem, Ty wiesz, że jest to nie do zrobienia tak, aby było sprawiedliwie.
@pinczorio
Zaraz i tak przyjdzie jeden Janusz z drugim i powie, że np. Pac wyprowadził 3x tyle ciosów co Mayweather... jednak nie widzi już tego, że w tej całej lawinie kilka procent doszło do celu.
jeśli ja proponowałem jakieś podejście to tylko lepsze przygotowanie się do walki sędziów przed jej rozpoczęciem. Slowmo to ciekawostka i nie wiem nawet, czy poza walkami Paca miałoby zastosowanie. Natomiast jestem całkowicie przekonany, że nie da się dobrze wypunktować walki na żywo, jeśli się bokserów nie zna, albo zna słabo. Sędziowie, zwłaszcza przed ważnymi walkami, powinni zaznajomić się z materiałem. Wiedzieć jaki cios dany zawodnik ma najlepszy, żeby potem jak wyląduje na szczęce rywala nie traktować go jak każdy inny. I oczywiście powinni walki oglądać bez komentarza, z głosem - bo trudno bez głosu ocenić siłę ciosu, ale bez komentujących, bo trudno się uwolnić od wpływu jak ktoś ci przez 12 rund opowiada pierdolety; nawet jak go nie słuchasz, to do twojego mózgu to dociera i robi spustoszenie.
PS. Po obejrzeniu w slowmo zmieniłem punktację tylko jednej rundy, więc nie przesadzajmy. Oglądałem wiele razy i na różne sposoby, żeby się upewnić.
Jak przypomniał Grzelak, kiedyś walka, która szła na dystans była uznawana jako nierozstrzygniętą. Teraz wielu kombinuje i spekuluje, a ich największym nauczycielem jest Floyd, jak walczyć, żeby zgarniać rundy najmniejszym kosztem. Nie opłaca się walczyć o rundę 10-8, bo się wystrzelasz i przegrasz 3 kolejne, a nokdaun zaliczyć jest ciężko. Nie opłaca się rund wygrywać dominująco.
jovo:
"Jeśli cały sekret Floyda polegałby jak to określacie na "spierdalaniu" to mielibyśmy dzisiaj już z 500 Floydów bo nikt nie oparłby się pokusie łatwej wygranej a przy tym zarabianiu ogromnej kasy jakiej kosi Floyd."
Inni nie mogą ryzykować, bo tylko Floyd ma gwarancję, że rundy wyrównane zawsze pójdą na jego konto. Poza tym, trzeba jeszcze mieć takie atrybuty fizyczne jak on: znakomity refleks, nogi i zasięg.
Idea naszych rozważań jest taka, że jeśli stanie naprzeciw siebie dwóch identycznych atletów, jeden walczący ofensywnie, a drugi defensywnie, to zasady punktowania walk nie powinny z góry premiować defensora i kombinatora, bo to jest złe dla tego sportu.
oczywiscie ze spory jak zaliczyc dany cios nie mialby końca i dlatego jest to praktycznie nierealne do wprowadzenia ale problem niesteyy istnieje i jesli czytasz zagraniczne fora to dla wielu światowych kibiców styl Floyda jest sprytnym kradnięciem rd przy abrobacie sędziów
druga wazna kwestia jest to o czym pisze @beniamin Floyd majac tak ogromna marketingowa pozycje nie musi bac sie o punktowanie równych rd , zeby wygrac z Floydem rd przeciwnik musi zapierdalac na maxa pelne 3 minuty , wygrywa 1 rd a potem 2 kolejne wypoczety money wygrywa 1-2 pacankami wiecej i po 3 rd w nagorszym wypadku floyd prowadzi 2:1
Zwróćmy uwagę na zasadnicze kryteria:
Clean punching- ciosy Floyda są czyste, wyraźne, dochodzą celu i bite są prawidłową częścią rękawicy- w 90%-95% ważą bardzo mało, gdyż Floyd skupia się na tym by te pojedyncze ciosy były wyprowadzone z maksymalna szybkością. To są ciosy, które sedzia widzi, słyszy i punktuje. Pozostałe 5-10% ciosów mają pokazać przeciwnikowi, że jednak mocniej uderzyć Floyd potrafi, czym studzą zapały przeciwnika do beztroskiej szarży.
Ring generalship- narzucenie stylu walki. Floyd wchodzi do ringu i jest w nim non stop na wstecznym. Gdy jeden ucieka, drugi musi go gonić, dwóch uciekać nie może. Floyd niemal zawsze walczy z ofensywnymi zawodnikami. Oni będą go ganiać po ringu, nie mogą być tak pasywni jak on i biegać w drugą stronę. No i wychodzi, że Floyd narzucił swój styl przeciwnikowi, bo ten musiał za nim biegać.
Effective Aggressiveness- tutaj od czasu rządów Floyda panuje przekonanie, że można się wykazać efektywną agresja walcząc defensywnie w stylu Floyda. Moim zdaniem to jest bzdura, ale fani Floyda starają się często forsować tezę, że gdy Floyd kontruje przeciwnika, to jest to objaw effective aggressiveness. Dla mnie to pojęcie oznacza inicjowanie ataków i wymian, a nie zwykła kontra (Marquez robił to genialnie i mimo defensywnego stylu mógł tutaj punktować )
Defense- tu nie da się dyskutować, Floyd w obronie jest zawsze skuteczny.
ring general ship spłyciłeś okrutnie a wystarczy poczytać:
http://boxrec.com/media/index.php/Ring_generalship
"...to foresee and neutralize an opponent’s method of attack; to force an opponent to adopt a style of boxing at which he is not particularly skillful."
Dokładnie to co Floyd zrobił z Pacquaio.
Co do effective agressivness to własnie w tym rzecz że żeby to była efektywna agresja to musi przynosić efekty w postaci celnych ciosów bo jesli tego nie ma to jest to nie effective a ineffective agressivness i ta najcześciej wykazują się rywale Mayweathera.
Jednak najważniejsze są zawsze clean punching reszte rozpatruje się gdy mamy runde w której ilość ciosów trafionych jest zbliżona.
no spłyciłem, ale sprowadza się to do kręcenia maratonów i zmuszenia przeciwnika do biegania za Tobą, co dla każdego niemal każdego zawodnika jest walką w stylu, w którym faktycznie nie jest dostatecznie efektywny i który nie jest nie jest mu na rękę.
A co do effective agressivness, to obok tego, że muszą być trafione ciosy, to musi być inicjatywa zawodnika, a nie oczekiwanie na inicjatywę z drugiej strony, pacnięcie i ucieczka, bo to nie jest agresja.
Nie inicjujesz akcji, wymian, to nie wykazujesz się Aggressiveness, a skoro nie wykazujesz się Aggressiveness, to nie możesz wykazywać się Effective Aggressiveness. Jeśli Twój przeciwnik wykazuje inicjatywę i trafia, chociażby mniej niż ty, który inicjatywy nie wykazujesz, to i tak w tym elemencie wygrywa.
GGG praktycznie cały czas biega za swoimi rywalami i jest to mu na rękę ;) Jeśli dojdzie do walki Kazacha z Larą zobaczysz o czym mówie bo jestem pewny że Kubańczykowi nie uda się narzucić swojego stylu ;)
Walka rope-a-dope, kiedy inicjujesz wymiany ale bedac przy linach można to uznać za effective agressivness. May w walce z Cotto pokazał wiele takich momentów to samo z Maidaną. Z Mannym tego nie było za to agresja Filipinczyka była nieefektywna przez 2/3 walki. Pac nie skracał ringu, nie zachodził Floyda, atakował w lini prostej tak że ten kiedy chciał był przy linach a kiedy chciał był na środku ringu.
Nie rope a dope nie jest agresją, to jest ustawienie sie w miejscu dla Ciebie wygodnym do wyprowadzenia kontry. Element defensywy, w tej pozycji zawodnik sie broni i niczego nie inicjuje.
GGG nie biega za przeciwnikiem, tylko zagania w miejsce w którym chce go mieć
Można być agresywnym będąc opartym o liny i z tej pozycji inicjować wymiany.
GGG biega za rywalami ale robi to w inteligentny sposób ;)
https://www.youtube.com/watch?v=bQYeSXpC244
Ja pierdole, MIAZGA :D To jest to kręcenie maratonów ? :D :D
Co do filmiku, to wiesz, ze walki Floyda co do zasady trwaja 12 rund, czyli 36 min, a tutaj mamy 8min kompilacje z 5 czy 6 walk, w ktorych akcje sa powtarzane w slowmo ;) ?
Tak zgadzam się że rzadko inicjuje w końcu jest głównie kontrbokserem :) Ale często sprawia że agresja rywala staje się nieefektywna. Zreszta tak jak mówiłem najwazniejsze i tak sa czyste celne ciosy ;)
Co do filmiku to tylko kompilacja ale powiem szczerze że zrobiła na mnie wrażenia chociaż widziałem już duzo tego typu filmików ;p
Jesli chodzi o defensywe, to Floyd miazdzy i wszelkie kompilacje z jego udzialem to potwierdzaja.
po co te nerwy? Floyd to Twój krewny? Mnie on zwisa. Nie mamy rozmawiać o mnie, tylko o FMJ. Jakby wszyscy mieli to samo zdanie , to nie byłoby o czym dyskutować.
Z resztą, skoro budzi tyle emocji, to znaczy, że jest o czym rozmawiać, a to znaczy, że wątpliwości jednak są. Dlaczego nie ma takich dyskusji po zwycięstwach Kowaliowa (nawiasem- uwielbiam oglądać jego walki) czy GGG. Czy więc nagle jakaś dość znaczna grupa uwzięła się akurat na FMJ. A dlaczego akurat na niego. Nawet nie wdając się w szczegóły widać, że osobliwie genialny styl, jak i punktacja właśnie jego walk jednak budzą kontrowersje.
Co ma piernik do wiatraka. A to, że ludzie podlegają czasem zbiorowej percepcyjnej iluzji. Kadra piłkarska ma 4 piłkarzy plus bramkarz, reszta to amatorzy i nic nie osiągnęli i nie osiągną; na eoro 2012 zajęli ostatnie miejsce w najsłabszej grupie grając u siebie. A mimo obserwacji ich gry, na podstawie jednej-przypadkowej- wygranej z Niemcami na Narodowym, zdecydowana większość na licznych forach i sondażach orzekała, że pewnością WYGRAJĄ rewanż we Frankfurcie.
Wracając do boksu - a "wygrana" Bradleya w Bradley-Pac I? To inna walka, ale Bradley ma nieco przypominający zarodek tego geniuszu. Punktacja tej walki też.