BADOU JACK I JEGO HISTORIA NA TURNIEJU im. FELIKSA STAMMA
Od 9 do 12 września kolejna edycja Turnieju im. Feliksa Stamma. W sobotę wieczorem będziemy już znać nowych tryumfatorów, a kilka godzin później w nocy w sławnym hotelu MGM Grand w Las Vegas do pierwszej obrony tytułu mistrza świata federacji WBC kategorii super średniej podejdzie Badou Jack (19-1-1, 12 KO). Co jedno ma wspólnego z drugim? Ano sporo...
Zanim czarnoskóry Szwed został mistrzem świata, zbierał szlify na różnych imprezach międzynarodowych. I aż czterokrotnie gościł na Turnieju im. Feliksa Stamma. Przypomnijmy więc, jak sobie radził na polskim ringu.
Obchodzący wkrótce 32. urodziny Badou gościł na tej imprezie w latach 2005, 2006, 2007 i 2008. W swoim debiucie wystartował w wadze średniej (75kg). W ćwierćfinale zastopował w trzeciej rundzie Nicosa Adamidisa z Cypru, ale w półfinale lekcję boksu dał mu zapomniany niestety trochę Artur Zwarycz, zwyciężając 24:11. Ten sam Zwarycz wygrał zresztą również potyczkę o złoto.
Rok później Jack (75kg) miał wolny los w 1/8, a w ćwierćfinale pokonał przed czasem w drugiej odsłonie Igora Conobejewa z Mołdawii. Tym razem w półfinale odprawił go inny Polak - Mirosław Nowosada, wygrywając 17:13. Mirek przegrał dzień później w finale.
W 2007 roku Szwed spróbował swych sił w kategorii półciężkiej (-81kg). Zaczął od wolnego losu, by w ćwierćfinale w końcu przełamać "polską klątwę" na tej imprezie. Wypunktował 24:12 Mariusza Welca i rozpędzony w półfinale zdołał również pokonać 14:9 Nikolajsa Grisuninsa z Łotwy. O złocie mógł jednak tylko pomarzyć, ponieważ w finale czekał na niego fantastyczny Jewgienij Makarenko, dwukrotny mistrz świata i Europy. Dzielny Jack został poddany w trzecim starciu, ale po dwóch brązach w końcu na jego szyi zawisł srebrny krążek. Co ciekawe Rosjanie przywieźli wtedy do Polski bardzo mocny skład, łącznie z Isłamem Timurzijewem, o który niedawno szeroko pisałem przy smutnej wiadomości o jego śmierci. W wielkim finale wagi super ciężkiej Timurzijew już w pierwszej rundzie odprawił... Krzysztofa Głowackiego, naszego jedynego obecnie mistrza świata. "Główka" jednak był dużo mniejszy od swoich przeciwników i po podpisaniu kontraktu zawodowego podjął słuszną decyzję o trzymaniu limitu 90,7 kg.
Wracając jednak do Szweda, po raz ostatni na Turnieju im. Feliksa Stamma gościł w marcu 2008 roku. A takie turnieje przedolimpijskie zawsze mają swój dodatkowy smaczek. W eliminacjach Jack - notabene znów bijący się w wadze średniej, wypunktował 18:16 Macieja Adamiaka. Ale nie awansował do strefy medalowej, gdyż w ćwierćfinale spotkał się z innym doskonałym pięściarzem "Sbornej", Mattem (Matwiejem) Korobowem (obecny bilans zawodowy 24-1). Dwukrotny mistrz świata (2005 i 2007) w boksie olimpijskim pokonał Badou bardzo wyraźnie - 14:3.
Jak widzicie Turniej im. Feliksa Stamma gościł nazwiska wielkich pięściarzy, którzy w przyszłości stawali się jeszcze więksi. Zapraszamy Was więc wszystkich serdecznie na tę imprezę!
Dziękuję Łukasz, to jest ekspercka wiedza, która po niemal dwóch dekadach w boksie potrafi mnie zainteresować !
Świetna robota.
pozdrawiam
Pozdrawiam,
Najbardziej szkoda karier wspomnianych Polaków Zwarycza i Nowosada, no ale wtedy polski boks zawodowy był w powijakach.
To są historie, które interesują kibica.
Pozdrawiam