DENIS LEBIEDIEW WCIĄŻ CHĘTNY NA REWANŻ Z HUCKIEM
Już blisko pięć lat minęło od kontrowersyjnej zdaniem niektórych porażki punktowej Denisa Lebiediewa (27-2, 20 KO) z Marco Huckiem (38-3-1, 26 KO). Rosjaninowi bardzo zależało na rewanżu, lecz do tej pory Niemiec piastujący pas federacji WBO stawiał zbyt wygórowane żądania. Teraz, po porażce z Krzyśkiem Głowackim (25-0, 16 KO) i utracie tytułu, być może da się namówić Rosjanom na drugą potyczkę.
- Nie jestem w tej chwili aż tak zainteresowany naszym drugim spotkaniem jak byłem wcześniej, ponieważ Huck nie jest już mistrzem. Mimo wszystko chętnie zrewanżowałbym się mu za tamtą porażkę. Chciałbym też trochę ukarać go za jego arogancję i te wszystkie rzeczy, jakie opowiadał o mnie oraz moim promotorze. W mediach mówił, że z powodu mojej porażki z Guillermo Jonesem nie chce się ze mną spotkać, po czym wysyłał zapytania do moich opiekunów o swoją ewentualną gażę. Andriej Riabiński oferował mu pół miliona dolarów. I pomimo jego porażki dalej chętnie bym z nim zawalczył. Dam mu szansę, bo chcę zadowolić swoich wiernych kibiców. Jeśli z finansowego punktu widzenia nasza walka będzie opłacała się bardziej w Niemczech, możemy bić się nawet tam. Jeśli ma wystarczający budżet, możemy jechać do niego. Jesteśmy gotowi na negocjacje - stwierdził Lebiediew, aktualny champion organizacji WBA.
Przypomnijmy, że na ofertę Riabińskiego na pół miliona dolarów, Huck odparł, że przyjedzie do Rosji na rewanż za... pięć milionów euro. - To przecież jakaś nierealna suma - skomentował promotor Lebiediewa.
i to wszystko dzięki Krzysiowi. :D
Gdyby nie miał wartości marketingowej to by nie dostał tylu ofert po porażce. Dzięki tej niewyparzonej gębie właśnie zyskuje marketingowo tak samo jak Fury, czy ten cały Pinezka który za walke z bumami w USA dostaje dużą kase.
You made my day! :D
ksywke moze pozyczyc od kolegi z teamu Krasawczik