IZU UGONOH: BĘDĘ PRZYGOTOWANY NA WSZYSTKO
Już pojutrze Izuagbe Ugonoh (12-0, 9 KO) spotka się z Williamem Quarrie (5-3, 2 KO), co ma być tylko preludium przed znacznie trudniejszą potyczką w październiku. Co Polak trenujący od kilku miesięcy pod okiem sławnego Kevina Barry'ego mówi o najbliższym starcie i jak odnosi się do ostatniego pojedynku z wielkim Juliusem Longiem? Zapraszamy do krótkiej rozmowy z Izu.
- Cóż, uważam iż z Longiem mogłem pokazać się ze znacznie lepszej strony. Przede wszystkim powinienem zachować więcej spokoju i zimnej krwi w niektórych sytuacjach. Ale to wielki chłop. Kilka razy go zraniłem, jednak nie byłem odpowiednio zrelaksowany. To był dobry test. W ostatniej, ósmej rundzie rozluźniłem się w końcu, zacząłem wyprowadzać więcej ciosów, lecz najważniejsze w tym wszystkim było przetestowanie swojej psychiki na tak długim dystansie - nie ukrywa Ugonoh, który w naszym kraju występował jeszcze w limicie kategorii cruiser. Z perspektywy czasu uważa, że to był błąd.
- Walcząc w wadze junior ciężkiej bardzo szybko się męczyłem. Nie miałem tkanki tłuszczowej, dlatego zbijałem kilogramy z masy mięśniowej. To mnie niezwykle męczyło i osłabiało. Teraz robię dużo ćwiczeń siłowych. Mój najbliższy rywal jest mojego wzrostu i z tego co słyszałem, jest też typem twardziela. To będzie mój pierwszy start na dystansie dziesięciu rund. Plan jest taki, by pokonać tego faceta, wrócić do Polski na wakacje, bo przecież od ośmiu miesięcy nie widziałem rodziny, a potem trener szykuje już dla mnie kolejną walkę, która ma być poważnym krokiem naprzód. Póki co trenowaliśmy naprawdę ciężko. Pogoda w Las Vegas temu nie sprzyjała, więc cokolwiek stanie się w najbliższym pojedynku, będę na to przygotowany. Jeśli pracujesz tak ciężko, jakbyś zaraz miał umrzeć, ale przetrwasz ten kryzys, to znaczy że naprawdę jesteś gotowy na występ - kontynuował pięściarz z Pomorza, obecnie mieszkający i trenujący na Antypodach.
Co jakiś czas powraca temat jego ewentualnego występu w ojczyźnie. Izu nie ukrywa, że chciałby takiej walki, lecz dopiero w przyszłym roku, gdyż ten jest już zaplanowany do końca.
- W Polsce bardzo popularny jest Artur Szpilka, mamy też Mariusza Wacha, który walczył z Kliczką i jest też paru innych dobrych zawodników wagi ciężkiej. Obojętne, czy będzie to rywalizacja z jednym z rodaków, czy też spotkanie z zagranicznym rywalem, podejmę taką walkę. Boks staje się coraz popularniejszy w Polsce - dodał Ugonoh.
Jeśli to nie jest zwykłe pieprzenie to znaczy, że potrafi przekroczyć granice bólu.
A niewielu chłopaków wchodzi na taki poziom.