MICHAŁ GERLECKI POMŚCI PORAŻKĘ PARZĘCZEWSKIEGO?
- Nie ma co pielęgnować rekordów i trzeba raz na jakiś czas podjąć ryzyko. Ale przede wszystkim Michał ostatnimi startami zasłużył sobie na taką szansę - mówi Mariusz Grabowski, szef grupy Tymex Boxing Promotion. Już wkrótce ten prężnie rozwijający się promotor zamierza wystawić Michała Gerleckiego (11-0, 6 KO) na walkę wieczoru.
Do tej pory Grabowski na "main event" posiłkował się Wachem bądź Jonakiem. Chce jednak rozwijać swoją stajnię i sprawiać, by jego pięściarze stawali się coraz bardziej rozpoznawalni. Dlatego też podejmuje ryzykowne walki, ale i wykorzystuje potknięcia innych. I tak na przykład gdy niespodziewaną porażkę zanotował Krzysiek Cieślak, jego pogromca - Oszkar Fiko, natychmiast został skonfrontowany z Damianem Wrzesińskim. Iwan Muraszkin zremisował niedawno ze Świerzbińskim i pokonał Dąbrowskiego, dlatego teraz spotka się z Mateuszem Rzadkoszem. Podobne ryzyko zostanie podjęte względem Gerleckiego...
Na ostatniej gali - w Ostrowcu Świętokrzyskim, kreowany na nową gwiazdę wagi półciężkiej Robert Parzęczewski (8-1, 3 KO) przegrał jednogłośną decyzją sędziów z Jessy Luxembourgerem (7-0, 3 KO). Tego samego wieczoru Michał po świetnej walce pokonał twardego Pablo Sosę. Mocny i niewygodny Francuz ma wkrótce znów zawitać do Polski. Oczywiście tym razem naprzeciw niego miałby stanąć Gerlecki.
- Mam w głowie kilku potencjalnych rywali dla Michała. Każdy z nich byłby bardzo ciekawym i wymagającym przeciwnikiem, lecz priorytetem będzie dla mnie ściągnięcie po raz drugi Francuza na naszą galę. Luxembourger pokazał już na co go stać i jest rozpoznawalny na naszym rynku. Michała stać na dużo i fajnie by było, gdyby udowodnił to właśnie w konfrontacji z tym zawodnikiem - dodał Grabowski.
Uznał że Parzęczewskiego trzeba sprowadzić na ziemię i Francuz to zrobił.
Sędziowie powinni dać remis, ale nie ma wybacz.
Uważam że to lepsza szkoła dla "wydumanych mistrzów świata" niż prowadzenie bokserów "za rączkę".