RUSIEWICZ NIE DAŁ RADY, GEVOR OKAZAŁ SIĘ ZBYT SZYBKI
Od lat Łukasz Rusiewicz (20-21, 11 KO) sprawdza dobrze rokujących pięściarzy kategorii junior ciężkiej. Dziś w Halle stanął naprzeciw niepokonanego i wysoko już notowanego w światowych rankingach Noela Gevora (18-0, 10 KO).
"Rusek" próbował od początku naciskać i wywierać pressing, ale rywal był zbyt szybki i dobrze pracował na nogach. W trzeciej rundzie o mały włos nie stało się coś, co praktycznie wydaje się niewykonalne. Twarda szczęka Polaka omal nie skruszała po serii mocnych bomb przeciwnika. Gevor najpierw wciągnął Łukasza na kontrę prawym krzyżowym. Za moment huknął akcją prawy-lewy sierp, poprawił lewym hakiem na szczękę i nasz rodak przeżywał kryzys. Ale nie przewrócił się. Po przerwie nie był już w takich tarapatach, lecz z drugiej strony samemu przestał atakować.
W piątej odsłonie Rusiewicz doszedł już wyraźnie do siebie i znów podjął rękawicę. Trafił nawet prawym podbródkiem i z nosa Niemca pociekła krew. W narożniku jego przyszywany ojciec - niezły swego czasu Khoren Gevor, też miał pewne zastrzeżenia. Polak do końca starał się odwrócić losy potyczki, jednak Gevor, nawet gdy był już mocno zmęczony, to i tak pozostawał dla niego zbyt szybki i lotny na nogach. W ostatnich sekundach arbiter ringowy jeszcze dał Rusiewiczowi ostrzeżenie, rzekomo za bicie w tył głowy, ale było to mocno naciągane. Po ostatnim gongu sędziowie nie mogli mieć wątpliwości i punktowali jednogłośnie na korzyść Gevora.
I jeszcze jedno - Łukasz nie przyjechał wcale w ostatniej chwili "na telefon", wiedział o walce tydzień wcześniej. Pisaliśmy o tym TUTAJ.