FROCH PROWOKUJE GOŁOWKINA, ALE POSTĘPÓW BRAK
Pomimo ostatniej prowokacji Carla Frocha (33-2, 24 KO) do walki Anglika z Giennadijem Gołowkinem (33-0, 30 KO), na którą od dłuższego czasu ostrzą sobie apetyty kibice boksu na całym świecie, wciąż jest daleko.
W sobotę Froch opublikował na Twitterze zdjęcie swojej imponującej sylwetki, podpisane: "Za duży i za silny dla Gołowkina". W sieci zawrzało, część kibiców zwietrzyła postęp w negocjacjach z kazachskim obozem, ale promotor mistrza wagi średniej Tom Loeffler szybko rozwiał spekulacje. - Tylko zdjęcia Frocha, zero sygnałów od jego promotora - stwierdził, a odpowiadając bezpośrednio na wpis "Kobry" oznajmił: - Carl, jest tylko jeden sposób, aby się przekonać.
Kilka tygodnie temu prowadzono już negocjacje w sprawie hitowego pojedynku, ale w pewnym momencie wszystko stanęło w miejscu. Telewizja HBO zapowiedziała, że pokazałby walkę w PPV, lecz nieaktywny od przeszło roku i noszący się z zamiarem zakończenia kariery Froch wciąż nie zdecydował, czy chce jeszcze w ogóle boksować.
To byłby hit.
I prawdziwa "walka stulecia"
I prawdziwa "walka stulecia"
*
*
*
Żadna tam walka stulecia, a jedynie duże wydarzenie w obrębie 160-168 i zestawienie gwarantujące emocje ze względu ofensywny i ciekawy układ stylów obydwu zawodników. Czy sama walka okaże się tak dobra jak to zapowiada się na papierze? Można być sceptycznym biorąc pod uwagę myślącego już o emeryturze Frocha i fakt, że w tak zaawansowanym wieku nie walczył już od ponad roku i przystępując do walki z Gołowkinem będzie po 1,5 rocznej przerwie.
Dorzuć do tego walkę z Chavezem, która już się nie odbędzie, ale gdyby się odbyła, wiadomo jakby się skończyła. I resztę tych co nie chcą wyjść do walki
O pojedynku z GGG miałem się nie wypowiadać, ale zastanawiają mnie te opnie, jakoby Gienia musiał koniecznie z Frochem wygrać.
Już to kiedyś mówiłem (nie tutaj)
Wszystko zależy od tego czy Gołowkinowi udałoby się przedzierać do półdystansu, i analogicznie, czy Frochowi udałoby się trzymać Gołowkina na dystans.
Jeśli Gienia łatwo przedzierałby się do półdystansu, pewnie siałby spustoszenie, bo Froch to "pająk" - łapy długie, i nie radziłby sobie z nim zapewne.
Jeśli jednak Froch potrafiłby zatrzymać Gołowkina, a umie walczyć na dystans (jak np kiedyś Abrahamem), to szala zwycięstwa mogłaby przechylić się na jego stronę.
Gołowkin to prawdziwy bokser - wychodzi do ringu walczyć.
To samo Froch.
Tam nie byłoby robienia z kibiców boksu idiotów (albo z idiotów kibiców boksu), jak w przypadku Dirrella.
Tam byłaby wojna.
Wojna, w której szala zwycięstwa zależy od tego jak napisałem wyżej.
Jak dla mnie pół na pół, jednak jeśli miałbym stawiać, to chyba jednak na Gołowkina. Ale oczywiście bez przekonania.
http://www.bokser.org/content/2015/03/05/125533/index.jsp
GGG to taki zawodnik któy potrafi się zawsze zaadaptować pod innych, a później swoją świetną ofensywą wybija ich z rytmu i marginalizuje atuty. Choć oczywiście Froch to wyższa liga, ale on na swój sposób też jest jednak ograniczony.
Froch to leszczyk przy GGG"
zwlaszcza jezeli chodzi o rozklad jaki maja w rekordach haha