WADE W KONTROWERSYJNYCH OKOLICZNOŚCIACH POKONAŁ SOLIMANA
Dominic Wade (18-0, 12 KO) zachował status niepokonanego, zwyciężając na gali w Shelton w stanie Waszyngton Sama Solimana (44-13, 18 KO). O wyniku zdecydowali sędziowie punktowi, których werdykt wielu obserwatorom wydał się kontrowersyjny.
Wade od początku miał spore problemy z niewygodnie boksującym Australijczykiem. W czwartej rundzie posłał go na matę, ale był to bardziej efekt utraty równowagi przez Solimana niż ciosu Amerykanina. - On mnie ani razu nie zranił. To nie był żaden nokdaun, Dominic mnie po prostu popchnął - stwierdził po walce pokonany.
Jak się okazało, wątpliwe liczenie zdecydowało o losach pojedynku. Po dziesięciu rundach, w których dużo było klinczów, a mało czystego boksu, sędziowie punktowali 97:92 i 95:94 dla Wade'a oraz 96:93 dla Solimana. - Czuję, że wygrałem i myślę, że Wade czuje tak samo. Tego typu decyzje mogą przybić zawodnika, ale mnie to tylko wzmocni. Nie zgadzam się z werdyktem, lecz taki jest boks, muszę się z tym pogodzić - skomentował pięściarz z Melbourne.
Statystyki ciosów istotnie przemawiają na rzecz Solimana. 41-latek zadał 98 celnych ciosów na 450 wyprowadzonych (22%), z kolei jego rywal 74 na 317 (23%).
Wade to australijskie beztalencie. Kolejne.
Qrva, pomyliłem pięściarzy :-)