MAYWEATHER: PORTEROWI SĘDZIA TEŻ POWINIEN BYŁ ODEBRAĆ PUNKT
Eksperyment Floyda Mayweathera Jr (48-0, 26 KO) nie wypalił. "Money" otoczył Adriena Bronera (30-2, 22 KO) opieką, wyrwał go z jego rodzinnego Cincinnati, gdzie nie mógł się całkowicie skupić na treningach, ale młody Amerykanin znowu nie zachwycił i przegrał z Shawnem Porterem (26-1-1, 16 KO). - Takie jest życie. Żyjesz i się uczysz. Dalej kocham tego chłopaka - stwierdził Mayweather.
Na gali w MGM Grand w Las Vegas Broner uległ Porterowi jednogłośną decyzją sędziów. W dwunastej rundzie rzucił rywala na deski, ale to nie wystarczyło, aby odwrócić losy walki. - Adrien powinien był więcej korzystać z lewego prostego, bić na tułów. Wygrał jednak lepszy, nie mogę niczego odbierać Shawnowi Porterowi. Porter zrobił, co do niego należało. Nie liczy się styl, tylko samo zwycięstwo. Poprzepychał Adriena, ale wygrał - ocenił Floyd.
38-latek przyznał, że nie do końca podobała mu się praca sędziego ringowego, Tony'ego Weeksa, który w jedenastej rundzie odjął Bronerowi punkt za nieustanne faule.
- Myślę, że obaj klinczowali. Tony Weeks to doświadczony sędzia, uważam więc, że skoro chciał komuś odebrać punkt, to powinien był odebrać im obu - oznajmił.
Mayweather sam ma nie najlepsze wspomnienia związane z Weeksem. W maju 2014 roku arbiter ten prowadził jego pierwszą walkę z Marcosem Maidaną. Mayweather i jego współpracownicy mieli do ringowego pretensje za to, że nie odebrał wtedy punktu nieczysto, ich zdaniem, walczącemu Argentyńczykowi. Sztab "Money" Floyda oznajmił nawet wtedy, że Weeks już nigdy nie będzie sędziować żadnej walki Mayweathera.
Barkey zgadza się
robiąc na siłę z niego gwiazdę ,Weeks mógł spokojnie cwaniak zdykwalifikować