MAŁE PIĘŚCI: W BARZE POD GONGIEM

Trwa pionierska praca nad reportażem z walki Ludwiczak vs Nemesapati. Pięściarska Europa z zapartym tchem czeka na ten materiał. W międzyczasie przypominamy kultowe opowiadanie Edwarda Kurowskiego, przedstawiciela starej szkoły pisania o boksie. Ta wojna się nigdy nie skończy.

W BARZE ''POD GONGIEM''

    Nie poznałem go w pierwszej chwili i nawet pomyślałem, że to ktoś podobny do Zenka Kozaka, ale kiedy go minąłem, zawołał mnie po imieniu.
    - Nie poznajesz - powiedział z wyrzutem w głosie.
    - Zmieniłeś się trochę - powiedziałem - nie widzieliśmy się tyle czasu. Gdzie się podziewałeś? - zacząłem zastanawiać się, ile to lat minęło od czasu, kiedyśmy razem w szatni oczekiwali na swoje walki, od czasu, kiedy zarówno moje, jak i jego wyjście na ring witały oklaski zgromadzonych w hali sportowej widzów.
    - Teraz mnie ludzie nie poznają - dodał z żalem.
    Kozaka, bez przesady, znała cała sportowa Polska, a Kłodzko, miasto skąd pochodził, wprost go uwielbiało, zwłaszcza po zdobyciu tytułu mistrza Polski.
    - Spotkajmy się wieczorem - zaproponowałem - teraz nie mam czasu. Bądź o siódmej ''Pod Gongiem''.
    - Wolałbym gdzie indziej.
    - Nadjeżdża mój tramwaj - powiedziałem. - Przyjdź ''Pod Gong'', wypijemy po kielichu i pogadamy o dawnych czasach.
    - Ja do knajp nie chodzę...
    - Do domu cię nie zaproszę, mam chorą matkę. ''Pod Gongiem'' pogadamy spokojnie. Przyjdź.
    Pobiegłem do tramwaju. Kiedy ruszył, krzyknąłem przez otwarte drzwi ''przyjdź na pewno'', ale on stał niezdecydowany, więc pomachałem jeszcze ręką, chcąc niejako nagrodzić to, że nie poznałem go w pierwszej chwili. Może dlatego, że wyłysiał, może dlatego że przytył i pobladł. Pod względem fizycznym nie był już tym samym splotem mięśni jak dawniej, tym ogorzałym, sprężystym, tryskającym zdrowiem chłopcem. Nie przypuszczałem wtedy, że Zenek może się tak zmienić. Inni po dwudziestu latach bardziej są podobni do siebie niż on po czterech czy pięciu.
    Obaj rozpoczęliśmy treningi w Pierwszym Klubie Sportowym przesiąkniętego jeszcze dymem, ale już wolnego miasta. W starych rupieciach pozostały nam dyplomy z tamtych lat. W archiwach domowych płowieją wycinki z gazet z naszymi zdjęciami, zamazują się nazwiska wypisane tłustym drukiem na sportowych szpaltach pionierskich gazet. Chwilami nie wierzę, że byłem kiedyś bokserem, a kiedy znajomi pytają ze zdziwieniem ''czy to pan?'', całkowicie już tracę ową pewność. Wydaje mi się, że gdzieś czytałem o tym, albo że mi się śniło, albo że oglądałem jakiś film o życiu sportowca.

Całe opowiadanie znajdziecie na stronie wydawnictwa Ebr - ''W barze Pod Gongiem'' >>>

Postać Edwarda Kurowskiego została przybliżona w drugiej części ''Wizytówek'' - WIZYTÓWKI (cz. 2) >>>

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

Biłuński zadebiutował na łamach Bokser.org w czerwcu 2011 roku. W ciągu dwóch lat stworzył cztery autorskie cykle: "Artyści ringu", "Boxiana", "Styl robi walkę" i "KSB". Prezentował charakterystyczny styl, który często polaryzował opinie czytelników. Obecnie Biłuński tworzy reportaże dla wydawnictwa Ebr.

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: GROiLLORT
Data: 20-06-2015 23:58:11 
Bardzo proszę o niewrzucanie tu takich długich tekstów, bo czytając je można się nabawić problemów z siatkówką (pozdro Harnaś).
 Autor komentarza: Maro
Data: 21-06-2015 01:28:48 
GROiLLORT - mistrz ;DD
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.