WRZESIŃSKI: RYWAL OSIĄGALNY, CIEŚLAK PRZEGRAŁ NA WŁASNE ŻYCZENIE
- Krzysiek przegrał ostatnią walkę na własne życzenie, gdyż za bardzo nastawił się na rozwiązanie siłowe. Mógł przecież wyprowadzać krótkie ciosy. Węgier nie dał się zaskoczyć i w konsekwencji wygrał tamtą potyczkę - tak porażkę Krzysztofa Cieślaka z Oszkarem Fiko (13-11, 10 KO) podsumował Damian Wrzesiński (7-0, 4 KO), który już w najbliższy piątek będzie miał okazję pomścić starszego kolegę.
- Dwa tygodnie temu wróciliśmy wraz z małżonką z Norwegii. Myślę, że już na stałe zostaniemy w ojczyźnie. Chciałbym całkowicie poświęcić się pięściarstwu. W Skandynawii pracowałem nad poprawą siły oraz kondycji. Nie ukrywam, że przeważnie trenowałem sam. To nie była dla mnie zbyt komfortowa sytuacja. Obecnie pracuję w Poznaniu z Arkadiuszem Polcynem. Jest wiele elementów, nad którymi pracujemy, między innymi praca nóg czy mocniejszy skręt bioder przy uderzaniu prawą ręką. Według mojego szkoleniowca w ciągu sześciu miesięcy będę zupełnie innym pięściarzem, gotowym na dużo poważniejsze wyzwania - przekonuje Wrzesiński.
- Najbliższego oponenta oglądałem przede wszystkim w konfrontacji z Cieślakiem oraz Maszczykiem. Z całą pewnością jest do pokonania. Krzysiek w pojedynku z Fiko robił masę błędów. Według mnie kluczowe w tej walce mogą być ciosy na korpus, które mam naprawdę niezłe. Ostatni ciężki trening odbyłem wczoraj. Teraz pozostają tylko ćwiczenia rozciągające, ponieważ jestem trochę pospinany, oraz łapanie luzu i świeżości. Nastawiam się na ciężką wojnę, lecz nie ukrywam, że jeżeli tylko nadarzy się okazja na wygraną przed końcowym gongiem, to ją wykorzystam. Jestem przekonany, że tego wieczoru wyjdę zwycięsko z tej konfrontacji - dodał 27-latek.