WSPANIAŁA WOJNA - LINARES PRZEŁAMAŁ MITCHELLA!
Trzecie podejście Kevina Mitchella (39-3, 29 KO) do tytułu mistrza świata zakończyło się trzecią porażką. Bo choć miał championa na deskach, to sam przegrał z Jorge Linaresem (39-3, 26 KO) przed czasem. Dla zwycięzcy była to pierwsza skuteczna obrona pasa WBC wagi lekkiej.
Niesiony dopingiem swoich kibiców pretendent od razu ruszył do przodu, ale rywal ostudził jego zapały kontrą lewym hakiem i dwoma prawymi sierpami. Anglik na starcie drugiej rundy w końcu przebił się przez gardę mistrza swoim lewym sierpowym, lecz końcówka wyraźnie należała do pięściarza z Wenezueli. Kolejne minuty również stały pod znakiem przewagi obrońcy tytułu, który dzięki przewadze w szybkości kontrolował w dystansie przeciwnika i skutecznie kontrował większość jego prób ataku.
Gdy wydawało się, że pojedynek robi się jednostronny, Mitchell w piątym starciu kombinacją prawy-lewy sierp doprowadził do liczenia championa. Ten w miarę szybko doszedł do siebie, ale zrozumiał, że Kevina nie ma co lekceważyć. Ten natomiast znów uwierzył, iż jest w stanie rywalizować o zwycięstwo.
Jorge stracił kompletnie rytm walki i dopiero w ostatniej akcji siódmej odsłony złapał rywala przy linach ciekawą kombinacją. W ósmej twarz dzielnego Mitchella była już zapuchnięta i zakrwawiona, lecz jak na Brytyjczyka przystało, ani myślał odpuścić. W dziewiątej rundzie trafił nawet prawym krzyżowym i przez moment Linares znów był w odwrocie.
Mistrz pokazał wielką klasę w dziesiątym starciu. Szybko złapał oponenta bardzo mocnym prawym prostym. Mitchell poleciał do tyłu i zatrzymał się w narożniku. Wenezuelczyk doskoczył do niego i zasypał całą lawiną ciosów. Masakrował twarz pretendenta, ale od tego bicia tak się zmęczył, że musiał trochę odpuścić. Kilkanaście sekund przerwy, znów bardzo mocny prawy krzyżowy na głowę i druga nawałnica. Lewa strona twarzy Mitchella była tak potwornie zapuchnięta, że wyglądała wręcz groteskowo. Ten jednak rzucił się do szalonego ataku, licząc na cud. Linares przetrwał ten atak, sam odpowiedział swoim i w końcu złamał przeciwnika. Dzielny Anglik przyklęknął, powstał gdy sędzia doliczył do ośmiu, jednak ringowy popatrzył z politowaniem na tego wojownika i siedemnaście sekund przed końcem rundy numer dziesięć zastopował potyczkę.
Przez większość czasu wiało nudą.
Słabo zaprezentował się Mitchell. Miał dwoją szansę w piątej rundzie nie wykorzystał jej.
Był obijany notorycznie, w końcu zaczął odczuwać ciosy, zmęczenie.
Mitchell przegrywał bardzo wyraźnie. Oczywiście na pewno nie u putknowych.
Dobrze się stało, bo by byśmy pewnie mieli kolejny wałek.
*punktowych