ŁUKASZ JANIK NIE NASTAWIA SIĘ NAWET NA WYGRANĄ PUNKTOWĄ
- Wiadomo, że gdybym miał osiem tygodni, byłbym w innej formie, ale nie mogłem odmówić - nie ukrywa Łukasz Janik (28-2, 15 KO), który niemal w ostatniej chwili zastąpił Krzyśka Włodarczyka i już w piątek zaatakuje w Moskwie Grigorija Drozda (39-1, 27 KO) oraz należący do niego pas federacji WBC kategorii junior ciężkiej.
Pięściarz z Jeleniej Góry nigdy nie był typem punchera, a bardziej ceniono go za umiejętności techniczne oraz pressing, jakim potrafił zamęczać swoich przeciwników. Ale podopieczny Fiodora Łapina zdaje sobie sprawę, że jeśli chce sprawić niespodziankę, będzie musiał pokusić się o wygraną przed czasem.
- Wiem, że w Rosji będzie trudno wygrać na punkty. Właściwie myślę, że jeżeli go nie znokautuję, to chyba nie mam szans na zwycięstwo - uważa Janik.
Przypomnijmy, że Drozd dał się już mocno we znaki polskiemu pięściarstwu. Bo to właśnie on najpierw zrzucił z tronu mistrza Europy Mateusza Masternaka, a później wspomnianego "Diablo" pozbawił tytułu WBC.
Wie że w tej formie będzie miał kondycję max na 8 rund.
Najbardziej szkoda Mastera bo przez głębokie rozcięcie nie bardzo sobie radził.
Do tego Gmitruk który liczył że Drozd osłabnie bo zbyt długo tak kicać nie mógł.
Szczególnie przy takich mięśniach.
Tyle że Drozd jest tak nafaszerowany, że dajcie spokój.
Diablo to może wygrywać z emerytami.
Czakijew robił z niego worek, aż tak osłabł że mu ręce same opadały.