ROGER: FLOYDA BOLAŁY DŁONIE, INACZEJ ZNOKAUTOWAŁBY PACQUIAO
Manny Pacquiao (57-6-2, 38 KO) może się cieszyć, że w walce stulecia nie został znokautowany przez Floyda Mayweathera Jr (48-0, 26 KO), twierdzi Roger, wujek Amerykanina. - Gdyby się znowu spotkali, Floyd na pewno by go posadził na tyłku! - przekonuje.
Dlaczego nie udało się to w pierwszej walce? - Floyd miał problem z dłońmi, zaczęły go boleć już podczas rozgrzewki w szatni. Zrobił, co musiał, ale jeżeli doszłoby do rewanżu, tym razem by go znokautował - mówi wujek Roger.
Choć jego bratanek nie był w stu procentach zdrowy, Roger i tak wysoko ocenia jego występ. Wyżej niż ojciec i pierwszy trener pięściarza, Floyd Mayweather Sr, który w przerwach między rundami pokrzykiwał na syna.
- Senior nawet go nie trenuje, więc to, co on wygaduje nie ma na nic wpływu. To wszystko jest gówno warte. Senior nie trenuje Floyda, nawet nie wiedział, że bolą go dłonie. Ja wiedziałem, bo trenuję z Floydem dzień w dzień. Co wie senior? Nic - podsumował Roger starszego brata.
1. 10-9
2. 10-9
3. 9-10
4. 9-10
5. 10-9
6. 9-10
7. 9-10
8. 10-10
9. 10-10
10. 9-10
11. 10-9
12. 10-9
115/115
Oni go nie trenują to Fjodor Ljewy prjawy na dół go trenuje.
A rękoma to żadna nowość, gdyby Floyd był sprawny w 100% walczył by inaczej, czy lepiej?
Bardziej widowiskowo ale mniej ostrożnie więc gorzej.
Remis? LOL
Bardziej powazne byloby stawianie na remis przed walka a stwierdzenie ze byl on juz po walce wynika z amatorskiej wiedzy.
Chyba walke ogladales jednym okiem a drugim wpatrywales sie w plakat Dody z wielkimi cyckami powieszony nad lozkiem xD albo po prostu tak super czytasz boks jak ja chinskie ksiazki LOL
Jednym okiem w cy... Mannego na wiszącym nad telewizorem plakacie...
ale kto komu zabroni.
Syn z ojcem od zawsze byli w opozycji .
Ale pierdumy o nokaucie to między bajki można włożyć.
znawcy w formie
Mayweather-Pacquiao.
115/115
xD
Punktowanie remisu w tej walce,świadczy jedynie o tym,że w rzeczywistości nie wiesz jak powinno się punktować.Wymyślasz więc chyba własne zasady,bo tylko lekceważąc obecne możesz mieć problem ze wskazaniem lepszego boksera po tych dwunasty czytelnych rundach.Zamiast efektywnej agresji,doceniasz nieefektywne ataki od czasu do czasu,a zamiast ciosów czystych celnych,punktujesz ciosy które w większości siadają na blok.Zamiast zayebistej obrony Mayweathera,wolisz najwyraźniej punktować słabsza obronę Pacia.Wszystko miałoby sens jakby nie inne zasady które są uwzględnia przy jak punktowaniu bokserskich walk.
Clean and hard punching,effective aggression,ring generalship,defense.To są cztery elementy które składają się na ocenę walki.W których z nich miał przewagę Pacio?Wytłumacz to wszystkim jeżeli jesteś tak uprzejmy.
117-111 dla Mayweathera, ale Roger robi się rówie żałosny co Pacman z tymi wymówkami.n
Nie byłoby niejednogłośnych zwycięstw. Chyba, że z góry ustalić że sędziowie nie znają zasad punktowania.
Nie piszę tutaj o jakiejś konkretnej walce a o przykładach z historii gdzie trzech sędziów podawało skrajnie odmienne punktacje tej samej walki.
I w jaki sposób rozstrzygnąć, który z nich zna się na punktowaniu w boksie a który nie zna?
Oglądałes walkę? Czy słyszałeś o niej tyle co Ci wujek Janusz opowiadał?
Data: 14-05-2015 19:05:46
Zgadzam się w 100 %. Jeżeli którykolwiek z nich miałby zostać znokautowany to byłby Manny. Floyd ma petardę w łapie, ale w poprzednich walkach walczył z dużymi i bardzo odpornymi przeciwnikami a w walce z Pacquiao miał złamane dłonie.
Jedną miał złamaną drugą miął urwaną...
RSC2
Diablo vs Cunn I - skrajny werdykt z tego co pamietam.
Jeden sędzia dał wysoko dla Cunna (moim zdaniem bzdurnie, a mama i tata Krzycha wysoko na Diablo.
To, że nie było nokautu w tej walce, to tylko świadczy o tym, iż Manny miał mega farta. Przecież Floyd rozbijał go jak dziecko. Cóż, nie od dziś wiadomo, iż Manny jest odporny na ciosy, aczkolwiek gdyby nie te problemy z dłoniami, o których mówi Roger Mayweather to pewnie Floyd by pewnie zdołał znokautować Filipińczyka.
Nie zapominaj, że jeszcze może dojść do rewanżu (wbrew kpinom koneserów, którzy widzieli wyraźną wygraną Floyda), gdyż Janusze wcisną każdą bajkę o barkach Manny'ego i o zabraniu witaminek, w dodatku niektórzy widzieli zwycięstwo Filipińczyka, nie wiem jakim cudem. A w rewanżu już Floyd bez dwóch zdań podkreśli swoją dominację ciężkim nokautem. Macie to jak w banku.
Moim zdaniem Cunningham wygrał wtedy 118-110. Zdeklasował Diablo, ale werdykt to był jawny wał, gdyż już Wasyl, Diablo i ich ekipa cieszyli się przed ogłoszeniem werdyktu i dali mikrofon Włodarczykowi.
Potem ta sytuacja jak ruda Żydówka poszła do sędziów i kazała zmienić im werdykt na zwycięstwo Adamka.
I jak tu się dziwić Cunninghamowi, że płacze po walkach skoro tyle razów został jawnie oszukany a promotorzy rywali nawet się z tym nie kryli?
Eeeee,no raczej nie.
Floyd nie ma jakiegoś specjalnie nokautującego ciosu w tej wadze,chyba,że by mu wyszedł super precyzyjny cios na punkt to wtedy może tak.
Problemy z dłońmi miał też Roy i "Prince".
Potem jeszcze kilka razy obejrzałem walkę, również w slowmo, i wnioski powyżej.
Mayweather praktycznie nie używał w walce prawej ręki, dzióbał tylko lewym prostym, a głównie tańcował. Liczba mocnych ciosów trafionych jest po stronie Pacmana. Mayweather był jedynym w tej walce, który był zraniony.
O tym, że nie narzucił swego stylu świadczy chociażby siódma runda. Runda bardzo wyrównana, w której Mayweather próbował zatrzeć złe wrażenie po mocno przegranej szóstej rundzie i ruszył do ataku. Mimo, że Pac większość rundy odpoczywał, murzynowi nie udało się zrobić mu żadnej krzywdy. Trafił na start prawym sierpem, ale nie czysto, próbował poprawić, ale poszło po barku. Potem kontynuował presję, ale został skontrowany najpierw prawą ręką, a potem lewą. Po nadzianiu się na lewy zrozumiał, że musi wrócić do stylu komara: komar ucieka, jeśli go nie złapiesz, komar wygrał. Z kontry idzie mu lepiej, ale pod koniec rundy przyjmuje dwa prawe, po których traci balans. Runda pokazuje, że Mayweather nie rządzi w ringu i nie może się wychylić poza przyjęte ramy, jeśli chce walkę wygrać. W tym sensie jego świetną obronę należy jednocześnie traktować jako wyraz słabości - niemożność walczenia w żaden inny sposób.
Niemniej, runda siódma, a także 8 i 9, są wyrównane, każdy zawodnik ma w nich swoje momenty. Ja dałem siódmą Pacowi ze wspomnianych względów, a ósmą i dziewiątą jako remisowe. Nie mam problemu z tym, że ktoś je punktował inaczej. Jeśli preferujesz styl Mayweathera, to możesz nawet je wszystkie mu przydzielić. Wtedy wychodzi 116-112 dla murzyna, co jest górną granicą dopuszczalności punktowania tej walki. Na każdego, kto dał wyżej, patrzę po prostu jak na fanboya czy jak kto woli psychofana Mayweathera.
Pac widział tą walkę 115-113, więc pewnie te trzy dość bliskie rundy przyznał sobie, co też uważam, że mieści się w granicach dopuszczalności.
Nie chcę powtarzać po Rafale typowych błędów w punktowaniu walk przez psychofanów Mayweathera, ale chyba muszę, bo odporność na wiedzę wieśków jest bardzo duża. Każdy cios trafiony się punktuje. Jeśli jest trafiony w 33%, to jest trzy razy mniej warty niż w 100%, ale nie jest tak, że nie ma żadnej wartości. Trzeba też patrzyć na obrażenia. Boks zawodowy zaczynał od tego, że walki trwały do skutku, a jeśli walka musiała zostać przerwana, bo trwała już na przykład 40 rund, to została uznawana za no contest. To nie boks amatorski, tu chodzi o nokauty. W tym sensie trzeba patrzeć na obrażenia, jakie powodują ciosy. Lewy prosty Paca bity w wiadomej intencji ma znacznie większą wartość niż lewy sierpowy Mayweathera bity przy odejściu, w locie, gdzieś na górną część głowy.
No koniec dodam, że świetny ringowy aktor i reżyser, Mayweather, ma na tyle uczciwości w sobie, by po walce powiedzieć, że spodziewał się łatwiejszego pojedynku i że musiał całą walkę być bardzo skupiony. Jego stary zaś, krytykował go, że walczy tchórzliwą walkę i wszystko robi źle. Po walce natomiast, junior podszedł do seniora i powiedział mu: kocham cię bez względu na wszystko.
Innymi słowy, nie byli pewni zwycięstwa, nie byli pewni, że zrobili dostatecznie dużo. Toteż trzeba założyć, że to, co zrobili, było wszystkim, co mogli.
Mayweatherowi dopisało szczęście, jest nadal niepokonany. Ale nie jest tak głupi jak większość jego fanów, którzy piszą o deklasacji, "easy money" i 118-110
Mi wyszło 120-120, bo było wiele bliskich rund
Benek Ty tak na poważnie ? ;x
A ciosy w nerki, poniżej pasa i w powietrze też się punktuje? Bo idąc taką "logiką" można równie wypunktować 120-108 dla Pacquiao.
Walka została prawidłowo wypunktowana przez sędziów według zasad punktowania walk. Fakt Floyd co prawda oszukiwał i nie podjął takiej walki jakiej oczekiwali Janusze, ale oszukiwał zgodnie z zasadami, nie uciekał się do żadnych niedozwolonych chwytów. Wygrał szybkością, techniką, refleksem i siłą ciosu (bo ciosy Floyda miały większą wymowę i robiły wrażenie na Pacmanie) a przede wszystkim ilością trafionych i przyjętych ciosów.
Mówisz, że w boksie zawodowym liczą się nokauty i agresja. Bezmyślna agresja, czyli wymachiwanie wiatrakami i robienie chaosu w walce była może punktowana dawno temu. Teraz liczy się precyzja, dokładność i celność. Lepsza jest skuteczna walka z defensywy i kontry niż 12 rund biegania za rywalem i wymachiwanie w powietrze.
Już nie popadajmy ze skrajności w skrajność. Sporu ekspertów i sporu użytkowników na tym forum, którzy obiektywnie punktowali walkę dali jakieś 117-111, w tym również ja dałem dokładnie taką punktację. Myślę, że 3 rundy można było spokojnie dać Pacmanowi.
Przeczytaj jeszcze raz ze zrozumieniem. Mówie konkretnie o 3 rundzie. Jej nie dało rady obiektywnie wypunktować na korzyść Pacmana.
Zwracam szacunek. Aczkolwiek ja wypunktowałem rundy 3, 4 i bodajże 6. Potem już wszystko szło na konto Floyda.
Twój cytat:"Trzeba też patrzyć na obrażenia. Boks zawodowy zaczynał od tego, że walki trwały do skutku, a jeśli walka musiała zostać przerwana, bo trwała już na przykład 40 rund, to została uznawana za no contest."
Czy Ty tu nawiązujesz do pierwszej międzynarodowej walki o mistrzostwo świata Amerykanina z Anglikiem ,czyli Heenan'a z Sayers'em,która trwała 2 h i 20 min. i została przerwana w 42 rundzie przez policje?
Wynik był - NC,nikomu mistrzostwa świata nie przyznano ,ale kasą się podzielili...:)
Niestety po tej krwawej,brutalnej jatce ani Amerykanin ,ani Anglik nie dożyli 40 -tki.
Oczywiście to była walka na gołe pięści,a Amerykaniec był 10 lat młodszy ,mierzył 190 cm wzrostu i warzył 90 kg,Anglik natomiast 170cm i 70 kg - na tamte czasy ,czyli ponad 100 lat temu to te 190cm Amerykanina to było dużo,to był duży chłop!
P.S.
Walczono kiedyś nawet ponad 100 rund.
Był taki jeden "specjalista" od długich ,wielorundowych pojedynków,a mianowicie mistrz wagi lekkiej Jack McAuliffe ,ksywa - "The Napoleon of The Prize Ring".
Na uwagę zasługuje fakt,że gościu jako jeden z bardzo niewielu mistrzów swiata zakończył karierę jako niepokonany,a toczył walki 60 i 70 rundowe .
Były to oczywiście inne czasy i poziom.
To trzeba traktować jako ciekawostkę,ale no takie są relacje i takie wtedy były realia..
Podajesz przykład z mamą Włodarczyka?
To chyba nie jest dobry przykład
Ale jeżeli jesteś taki pewny swoich racji to wskaż mi ,który sędzia nie umie punktować:
Roth, Martinez czy Moretti w walce Lara- Alvarez
Guerra czy Filippo w walce Leonard –Hagler
Ford czy Roth w walce Pacquiao- Bradley
Verbeke czy : Christodoulou w walce Huck-Powietkin
Lerch czy Palomo w walce lebiedew –Husk
Clements czy Pernick w walce Mayweather –Maidana
Giampa czy Kaczmarek w walce Mayweather –De La Hoya
Bradley akurat dostał uczcwe zwycięstwo w walce z Pacquiao. Gdyż jak Pacquiao nie trafiał swoimi wiatrakami i cepami to Bradley ładnie kontrował lewym prostym i zabierał rundy Manny'emu. Nawet jeżeli werdykt budził jakiekolwiek kontrowersje to Manny może mieć pretensje tylko do samego siebie. Mógł dać z siebie więcej i wygrać wyraźniej by nie dać szansy sędziom. Krótko mówiąc Bradley kontrolował przebieg walki.
Zenada XXI w,tak sie ta "walka" powinna nazywac
Bez urazy ,oczywiście.
Pac i Floyd mieli walczyć jak byli "w gazie",wtedy to może by dorównali walce Leonarda z Haglerem .
Popraw mnie ,jak sie mylę.
Chodzi Ci o to,że oni(Pac i Floyd) mieli sie spotkać około 2009/2010 roku -tak?
O nic mi nie chodzi.Nie lubie tylko tanich wymowek.Pac ponoc walczyl na 60% bo przed walka doznal kontuzji
Dzis zas dowiadujemy sie z ust wujaszka,ze Floyd mogl znokautowac Pacmana ale przed walka posypalu mu sie dlonie
Nie wiem moze grali w "lapki"w ramach rozgrzewki,albo Floyd robil pompki na kosciach czy cus
Popostu kurwa zenada
Tak jak piszesz,takie wymówki sobie robią,ale co zrobić?
Tak to już jest.
Nie spełnili oczekiwań kibiców i coś muszą mówić,usprawiedliwiać,załagodzić sprawę...:-)
Narobili,szumu z ta walką stulecia,no i ....wyszło jak wyszło...
Pozdro i dobrej nocki.
Pozdro dla wszystkich użytkowników Bokser-org.
"Czy Ty tu nawiązujesz do pierwszej międzynarodowej walki o mistrzostwo świata Amerykanina z Anglikiem ,czyli Heenan'a z Sayers'em,która trwała 2 h i 20 min. i została przerwana w 42 rundzie przez policje?"
Wielce prawdopodobne, aczkolwiek nie mam głowy do nazwisk, dat itp. Niemniej czytałem swego czasu o początkach pięściarstwa i o tych straszliwych bojach, jakie miały miejsce. Wielu bokserów miało w swoich rekordach nawet po kilkadziesiąt walk NC.
Cociaz,ten,który "siedzi" i interesuje się długo boksem,to wiedział,ze ta walka może tak wygladać jak wyglądała i specjalnie dużego ciśnienia przed nią nie było,tzn. ja ,np. nie miałem.
Wmówili i wypromowali tę walkę "normalnym" kibicom ,ze to ma być HIT,a tak naprawdę emocje to byłyby dużo wieksze około 2009/2010 - gdzie Pac znokautował Hit-Mana i "wymordował" Cotto ,a Floyd usadził JMM i pokonał Mosley'a,który przedtem "zabił" "Gipsa",który z kolei nielegalnie zrujnował karierę Cotto.
Twój cytat:"Wielu bokserów miało w swoich rekordach nawet po kilkadziesiąt walk NC."
Zgadza się.
Tak właśnie było.
Z tego wynika,że czasem nawet bardzo duża ilość rund (kilkadziesiąt,czy też sto)nie gwarantuje ,że wyłoniło się zwycięzcę.
Pzdr.
Porównując podejście Mayweathera do tego, co działo się 100-150 lat temu, to po prostu mózg staje.
1. 10-9
2. 9-10
3. 9-10
4. 9-10
5. 10-9
6. 9-10
7. 9-10
8. 9-10
9. 10-10
10. 9-10
11. 10-9
12. 9-10
112- 117
Flo- Pacman
1. 10-9
2. 9-10
3. 9-10
4. 9-10
5. 10-9
6. 9-10
7. 9-10
8. 9-10
9. 10-10
10. 9-10
11. 10-9
12. 9-10
112- 117
Flo- Pacman
żaden remis ani wygrana, a gadanie o Bogu, rewanżu, bólach barku, dłoni czy innej cipy nie przystoi kiedy mówimy o tzw. walce stulecia - bo co powiedzieli by prawdziwi twardziele jak Ali, Foreman, Frazier? oni mieli swoje walki stulecia, wyjątkowe wojny i jak coś bolało to się o tym nie słyszało - tylko w sentymentalnych wspomnieniach bez wymówek.
Foreman jak wychodził do Alego, WCZEŚNIEJ NA SPARINGU ROZWALIŁ ŁUK BRWIOWY, CZY SIĘ TYM TŁUMACZYŁ Z PRZEGRANEJ??
WYPIERDY NOWOCZESNYCH BOKSERÓW BIZNESMENÓW...
Ja to napisałem pod konkretny tekst „kapitanabomby”
Ale kapitanbomba już zamilkł.
Nie chodzi o to kto dostał uczciwe zwycięstwo o kto nie.
Chodzi o to który sędzia nie umie punktować bo wymienieni przeze mnie dawali skrajnie odmienne werdykty.
I jeżeli ktokolwiek wskaże ,że sędzia X nie umie sędziować to zaraz dam przykład innej walki gdzie ten sam sędzia dał dobrą punktację według ogółu a inny sędzia punktował skrajnie odmiennie.
Chyba że przyjmiemy tezę ,że sędzia X nie umiał punktować w jednej walce ale nauczył się w następnej.
A potem w następnej znowu zapomniał jak się punktuje.
Nie będę dalej rozwijał tego tematu bo tutaj wszyscy są ekspertami w punktowaniu.
Dawanie zwycięstwa jednemu zawodnikowi o „grubość opony” lub „błysk szprychy” mówiąc kolarskim żargonem jest dla mnie głupotą i niszczeniem sportowej rywalizacji.[Tej uwagi nie odnoszę do konkretnego pojedynku]