PACQUIAO: MOŻLIWE, ŻE ZAKOŃCZĘ KARIERĘ. MYŚLĘ O PREZYDENTURZE
Po powrocie na Filipiny Manny Pacquiao (57-6-2, 38 KO) nie wykluczył, że walka z Floydem Mayweatherem Jr (48-0, 26 KO) była ostatnią w jego karierze. - Emerytura jest naprawdę blisko, w grudniu będę miał już 37 lat - powiedział.
"Pacman" przyleciał do Manili w środę rano lokalnego czasu. Hucznego powitania nie było. Z ręką na temblaku, który założono bokserowi po ubiegłotygodniowej operacji kontuzjowanego barku, Pacquiao cierpliwie odpowiadał na pytania dziennikarzy dotyczące przegranego pojedynku w Las Vegas. Podkreślał, że nie czuje się pokonanym i ma nadzieję na rewanż.
- Z chęcią zaboksowałbym z Floydem ponownie. Na razie jednak skupiam się na powrocie do zdrowia. Walkę obejrzałem już na spokojnie, punktowałem jej przebieg. Wyszło mi, że wygrałem dwoma punktami. Sędziowie zdecydowali jednak inaczej i muszę się z tym pogodzić - stwierdził.
Ochoty na ponowną konfrontację nie ma tymczasem Mayweather. W wywiadzie, który w sobotę wyemitowała telewizja Showtime, Amerykanin tłumaczył, iż nie podobało mu się to, że jego rywal szukał po walce wymówki, dlatego nie da mu rewanżu. To dla Pacquiao może oznaczać koniec kariery.
MAYWEATHER: NIE BĘDZIE REWANŻU, STRACIŁEM DO NIEGO SZACUNEK
- Teraz najważniejsze jest to, aby moje ramię wróciło do normy. Jak już będzie sprawne, ogłoszę, czy będę dalej walczyć, czy może przejdę na emeryturę. Nie mówię, że to koniec z boksem, ale muszę przyznać, że jest on bliski. Mam już 36 lat, w grudniu będę miał 37 - mówi pięściarz z General Santos.
Na emeryturze Pacquiao z pewnością nie będzie się nudzić. Poza ringiem bokser jest zaangażowany w rozgrywki koszykarskie, a także w politykę. Nie wyklucza nawet, że będzie się ubiegać o fotel prezydenta, który od dawna wróży mu jego promotor Bob Arum.
- Myślę o tym. Dla naszej rodziny najważniejsze jest to, aby pomagać innym. To nasz obowiązek - podkreśla.
Następne wybory prezydenckie na Filipinach odbędą się w 2016 roku. Ze względu na wiek - startować mogą osoby, które ukończyły 40 lat - Pacquiao nie będzie mógł wziąć w nich udziału. Kolejna okazja nadarzy się w 2022 roku. To daje pięściarzowi dużo czasu na to, aby przekonać do swojej kandydatury żonę.
- Małżonka martwi się, że przez to będziemy mieli mniej czasu dla dzieci. Niepokoi ją też to, że z własnej kieszeni wydajemy miliony na to, aby pomóc potrzebującym. Ale nie możemy przecież odmówić ludziom, którzy przychodzą pod nasze drzwi - powiedział "Pacman", który za walkę z Mayweatherem zgarnął ponad 100 milionów dolarów.
*był taki jeden, ale to wyjątek potwierdzający regułę
Kliczko?
Prezydentem powinin być polityk, a może nie powinien?
Kwestia systemu, w Polsce może być Madonna w USA już nie.
Pac jak widac po ostatniej walce sie nadaje bo umie wymyslac wymowki, i mowic to co ludzie chca uslyszec.
On był aktorem. Ja uważam, że nie ma znaczenia skąd pochodzisz i z jakiej grupy społecznej się wywodzisz tylko to dokąd zmierzasz i czego chcesz.
bo on kocha ten uposledzony kraj i zrobi wszystko aby mu pomoc, a reszt to zadna zmiana, zmiana swin przy korycie, ale co za roznica jak swinia zostaje zawsze swinia i garnie sie tylko do zarcia
Tu się muszę z Tobą zgodzić, większość polityków to marionetki bez charakteru i własnego zdania, tacy co to słuchają i wykonują polecenia innych bez sprzeciwu.. Taki Bronek, po wyższych studiach,historyk a jest tak nie rozgarnięty, że aż głowa mała. Do polityki trzeba mieć charakter, ambicje i zdrowe chęci a tego w szkołach nie uczą.
jeżeli uważasz, że dobry polityk powinien skończyć politologię to gratuluję. Prawo + kierunki ekonomiczne/administracyjne + doświadczenie praktyczne w w.w. dziedzinach dają jako takie podstawy by przypuszczać, że polityk może mieć jako takie kompetencje i wiedzę merytoryczną. Ale i tak samo wykształcenie żadną gwarancją posiadanych kompetencji nie jest.
Nie umiem zrozumieć dlaczego tak trudno powiedzieć "przegrałem z lepszym, dałem z siebie wszystko, wstydu nie przyniosłem".
Data: 13-05-2015 13:24:35
Kukiz nic nie zrobi będzie jedynie dzieckiem we mgle. Ale niech próbuje zajmie miejsce Leppera. Małpy z brzytwą.
doprawdy? Przyjmij bardzo prawdopodobny scenariusz ze stanie sie 3 sila w sejmie i 1 sila bedzie musiala sie z nim bratac i wiesz co wtedy bedzie? Kukiz moze sie zgodzi na koalicje ALE bedzie to mala partia ktora rzadzi, nie bedzie tak jak teraz ze wodz w koalicji mowi glosujemy wszyscy za ustawa jak barany. Ja w to wierze, bo co mi pozostalo? Ja chce zmian, proby zmian, chce kogos nowego, kompletnie niepolitycznego nei majacego pojecia nawet jak ciezkie moze byc wprowadzanie zmian, ale kogos kto sprobuje to zrobic.
Autor komentarza: LatajacyDywanik
Data: 13-05-2015 12:41:23
Maniek1986
Taki Bronek, po wyższych studiach,historyk a jest tak nie rozgarnięty, że aż głowa mała.
Data: 13-05-2015 12:44:21
Maniek1986Data: 13-05-2015 12:11:54,
wczoraj znowu dal popis heh co prawda ten chlopaczek co sie go podpytywal to pewnie byla prowokacja, ae bredzislaw nie zawiodl bo na pytanie co mam tego chlopaczka siostra zrobic jak po 3 latach znalazla prace zarabia 2 kola a chciala by mieszkanie miec? Rada Wuja Bronka: niech zmieni prace i wezmie kredyt... nosz kurwa...
jeżeli uważasz, że dobry polityk powinien skończyć politologię to gratuluję. Prawo + kierunki ekonomiczne/administracyjne + doświadczenie praktyczne
Autor komentarza: GROiLLORT
hehe a wielu takich mamy? politolog to jest wlasnie taka podstawowka podstawowki aby mniej wiecej wiedziec o co w tym wszystkim chodzi, jak prosperuja inne dobrze rozwinienete panstwa. A to co ty mowisz to dla naszego pierwszego lepszego polityka bylo by jak jakas habilitacja
Poza rundami 7, 8 i 9, reszta jest stosunkowo łatwa do punktowania.
Te trzy są trudniejsze - w okolicach remisu, więc jeśli wszystkie przyznał sobie, to wygrał w swoim mniemaniu dwoma punktami.
Od prezydentury niech się Emanuel odpier...., bo zniszczy swoją reputację. Nie ma najmniejszego przygotowania i wypada pod tym kątem gorzej niż Kukiz.
Dobry kandydat na prezydenta, to nie taki, co skończył szkołę X lub Y, albo ma doświadczenie w jakiś strukturach władzy. Dobry kandydat to taki, który postrzega ojczyznę jako coś znacznie większego niż same państwo. Każdy z tych aktualnych buców martwi się tylko o bud'żet państwa. Im więcej ściągnie w podatkach, tym lepiej. Toteż mamy w Polsce 500 różnych podatków, wysokie kary pieniężne za wszystko i bilion długu "publicznego". Cała nasza klasa polityczna ma bowiem mentalność plemienno-gangstersą. Sobie, swojej klice, aparatowi wyzysku i ewentualnie swoim wyborcom - reszcie na pochybel.
Jedynie korwin-Mikke od zawsze głosi, że celem podatku jest ściągniecie jak najmniejszej sumy pieniędzy, a nie jak największej. Państwo dla niego to nie całe ciało, a jedynie kręgosłup, więc ciało się będzie się poruszać dobrze, jeśli kręgosłup się rozrośnie, uniemożliwiając ruchy i ciążąc na reszcie.
Problem jego porównania polega na tym, że kręgosłup się nigdy nie rozrasta, a państwo zawsze. Jedyne adekwatne porównanie do ciała ludzkiego, to porównanie do nowotworu. Socjalizm jest jak rak, który atakuje różne organy i póki go w całości nie wytniesz, póty się go nie pozbędziesz. Organizm zaatakowany przez nowotwór może żyć i cieszyć się umiarkowaną sprawnością, ale wraz z rozwojem nowotworu i wraz z przerzutami jest coraz gorzej, aż organizm zdycha, jak zdechnąć musi społeczeństwo pod okupacją policyjno-urzędniczą.
Dobry kandydat na prezydenta, to nie taki, co skończył szkołę X lub Y, albo ma doświadczenie w jakiś strukturach władzy. Dobry kandydat to taki, który postrzega ojczyznę jako coś znacznie większego niż same państwo.
Chyba żartujesz? Owszem, stawianie dobra publicznego na I miejscu to podstawa dla osoby mieniącej się dobrym politykiem, ale taka osoba, o ile nie ma odpowiednich kompetencji, pozostanie jedynie marionetką w rękach mądrzejszych od siebie. Szkodliwy pomysł oparty na dobrych intencjach pozostanie szkodliwym pomysłem. Polityk odpowiadający za stanowienie prawa powinien to prawo znać. I wiedzieć jakie mogą być skutki pomysłu, który popiera/odrzuca.
Pac tak wygrał tą walkę jak Bronek I turę. Czyli nieznacznie przegrał, ale przegrał.
Co do JKM - zgoda.
Kubarro, ja Reagana miałem właśnie na myśli, pisząc o wyjątku ;)
Kliczko. No cóż, Kliczko doprowadził swój kraj do wojny jako marionetka obcych służb. Nieświadomie, ale gdyby nie był tępy to by to zauważył.
NIe zrozumieliście mnie. Ja tam nic nie pisałem że to musi być polityk. Chodzi o charakter, wiedzę, serce jakie w to wkłada i inne czynniki. Macie rację, ale w showbiznesie trudno o takich ludzi bo celebryci to są zazwyczaj durnie, po prostu. No nie oszukujmy się, tam nie ma inteligentów, tam równa się w dół. Tam nie czyta się książek o geopolityce czy ekonomii.
Ktoś wcześniej dał przykład Bronisława "Errora" K. Wykształcenie wyższe historyczne, a jaki jest każdy widzi. A na przeciwległej szali postawcie sobie Mariana Kowalskiego, który jest po podstawówce (!). A widzieliście debatę? Wyobrażacie sobie jakby upodlił merytorycznie tego "historyka" gdyby doszło do ich debaty? I to pewnie na tematy historyczne. Palikot z kolei filozof z wykształcenia a o geopolityce wypowiadał się odwrotnie niż to jest w istocie (chyba że mówił specjalnie pod publiczkę). Niesioł, ktoś też podał przykład, również dobry. Więc zgadzam się z tym, że to nie musi być polityk.
Ale z showbiznesu czy sportu trudno o wartościowych ludzi z wiedzą. Pacman rozdaje paczki żywnościowe, ale nie wiadomo jakie ma przygotowanie merytoryczne. Wątpię jednak by był jakoś szczególnie oczytany czy był dobrym mówcą. Tacy ludzie zazwyczaj w polityce szybko zostają omotani przez jakieś służby. U nas Stonoga na przykład, pamiętacie gościa? Się okazało że go Tymochowicz wypchnął by narobił szumu, a ten się nawet nie zorientował i myślał, że to były "dobre porady kumpla". No tak to się zazwyczaj kończy. Manny Pacquiao też ma wieeeelu takich "przyjaciół", pewnie też się do niego doczepiły odpowiednie osoby. A gość zbyt poczciwy i prostolinijny by to zauważyć.
sam pogląd o ojczyźnie, jako o czymś znacznie większym niż samo państwo, dowodzi przyzwoitego rozeznania w temacie. A marionetkami są zazwyczaj tylko ci, którzy nie mają zasad.
Problem z zawodowymi politykami jest taki, że oni są faktycznie specjalistami, ale w zwodzeniu i grabieniu. Wiedzą, jakie będą skutki, ale robią swoje, bo w ten czy inny sposób wzięli w łapę, a koniec końców i tak się wykręcą dobrą wolą. Nie ponoszą przecież żadnej odpowiedzialności.
Ja tam wolę amatorów, bo przynajmniej jest zabawnie, demokracja się kompromituje, a źli tego świata muszą się trochę więcej napracować niż zwykle, żeby, na przykład, takiego Kukiza uczynić bezwolnym narzędziem w swoich rękach.