GOŁOWKIN ZACZEPIA CANELO I NAMAWIA NA WALKĘ
Za trzy dni Giennadija Gołowkina (32-0, 29 KO) czeka kolejna obrona pasa WBA wagi średniej, gdy naprzeciw niego stanie Willie Monroe Jr (19-1, 6 KO). Kazachski król nokautu ma nadzieję, że kolejna efektowna wygrana doprowadzi go do upragnionego starcia z Saulem Alvarezem (45-1-1, 32 KO).
Popularny "Canelo" w miniony weekend efektownie znokautował Jamesa Kirklanda w trzeciej rundzie. Promujący jego występy Oscar De La Hoya swojego pupilka naprzeciw "GGG" nie chciałby wystawić wcześniej niż za półtora roku. Gołowkin liczy jednak na to, że walkę uda się zakontraktować wcześniej.
- Kirkland był ze swoim stylem idealnym rywalem dla Saula. Spodziewałem się więc takiego zakończenia. Ale waga średnia to już inny styl walki i siła - przekonuje Kazach.
- Moja potyczka z Canelo to byłaby prawdziwa wojna w meksykańskim stylu. Zarówno dla mnie jak i dla niego to obecnie największy z możliwych pojedynków do zorganizowania. No i kibice byliby zachwyceni taką walką - dodał Gołowkin.
Co innego kłapać a co innego dokonać.
Co to za ból dupy? Każdy temat na temat Gołovkina to hejty z twojej strony. Kupon nie wszedł czy jak?
Niestety nie o to chodzi. Chodzi o to, że skoro GGG jest takim killerem to niech pójdzie kategorie wyżej a nie ciągnie małych zawodników z kategorii o jedną bądź dwie wyżej. Dlaczego nie spróbuje walki z Frochem czy Wardem?
Alvarez nie jest w stanie już zrobić limitu 154, ratuje się limitami umownymi. Ale jest "mały" przy GGG, który limit średniej robi bez problemów.
GGG patrzy na duże walki i duże pieniądze. Nie jest już młody. Wygrana nad Alvarezem byłaby znakomita dla jego kariery. Rozumiem, że na jego miejscu ryzykowałbyś walkę z faularzem i pupilkiem sędziów Wardem za śmieciowe pieniądze, która nawet wygrana raczej nie byłaby porywająca.