MAŁE PIĘŚCI: MENTALISTA
Pozostawmy ringowe jatki widzom bez wyobraźni, oni nigdy nie zrozumieją, jak doniosłym spektaklem była walka stulecia. Uniesienie ciężaru gatunkowego tego pojedynku jest ponad ludzkie siły. Zobaczyliśmy taktyczną wojnę na niewiarygodnie wysokim poziomie, apogeum pięściarstwa jako sztuki.
Wciąż analizuję każdą sekundę ''Mayweather vs Pacquiao'', słucham również wypowiedzi obu stron po walce. Nie czuję się jeszcze gotowy do przedstawienia swoich wniosków. Jak mówi Floyd, ''wszystko jest procesem, wszystko wymaga czasu''. Potrzebuję go więcej niż kiedykolwiek.
Jestem pewien jednego - Mayweather Junior zasłużył na zwycięstwo i stanął w rzędzie największych legend boksu. Zdumiewają mnie głosy rozczarowania, jakie pojawiają się w dziennikarskich dyskusjach. Niektórzy winią ''zachowawczego'' Floyda, inni ''mało aktywnego'' Manny’ego, który stoczył w istocie najdojrzalszą walkę swojej kariery. Był cierpliwy i kompletny.
Najlepiej rozumie to Floyd.
Nadworni akolici The Money Team, dziennikarze portalu Fighthype.com, spotkali się z Mayweatherem dwanaście godzin po pojedynku. Udało im się zarejestrować fascynujący wywiad, świadectwo umysłu ostrego jak brzytwa.
Najlepszy bokser ostatniego ćwierćwiecza leży w fotelu zaufanej cyruliczki. Jest wyczerpany walką, mentalnym wysiłkiem. Spokojnie przedstawia ostateczną refleksję na temat strategii. W jego głosie słychać samotność zwycięzcy.
''Oczywiście mówią teraz, że Pacquiao wszedł do ringu z kontuzją. Nie będę temu zaprzeczał. On mógł być zraniony. Ja zresztą też byłem, wszedłem między liny ze zranionymi barkami i dłońmi. Oni zaczynają kłaść nacisk na rewanż… Pacquiao jest piekielnie dobrym zawodnikiem. Zastawia pułapki, prowokuje kontry. Używa różnych kątów ataku. Kiedy się otwierasz, eksploduje. Ale ja również zastawiam pułapki. Moi sparingpartnerzy o tym wiedzą… Pacquiao balansuje tułowiem, atakuje serią ciosów i czeka na twoją reakcję, by uderzyć z pełną mocą. Ja nie poddaję się temu stylowi, utrzymuję go w dystansie lewym prostym i prawym bezpośrednim w korpus. Jeżeli dostaje się zbyt blisko, klinczuję lub kontruję lewym sierpowym, obracam się i wychodzę z opresji. Wszystko rozgrywa się w ciągłym ruchu. Jestem mądry, nie gram w warcaby. Gram w szachy. Mój ojciec martwił się, że zostanę okradziony ze zwycięstwa, gdyż słyszał przed walką różne rzeczy. Próbowałem mu powiedzieć, żeby przestał zwracać uwagę na opinie tłumu. Od tego trzeba się odciąć… Podczas obozu przygotowawczego wierzyłem w siebie, choć już dawno straciłem pasję do boksu. Walki z Pacquiao nie mogłem jednak odrzucić.''
Pozdrawiam
Po co udziwniać na siłę tekst, jak są inne określenia. Przy całym szacunku.
Pozdrawiam
sa tacy co lubia to i to.....
woooow......takie cyrki to tylko u jankesow
PS Było napisać fryzjerka czy coś.
@roycer
nie do ciebie pilem pod tematem p4p
Za "nudę" w tej walce winię Pacquiao. Zataił kontuzję, która mocno go ograniczała, zamiast przełożyć walkę. Nie dał z siebie 100%, nie poszedł na całość w końcowych rundach gdy bylo pewne, że na punkty nie wygra. Manny sprawiał wrażenie jakby przyjechał odebrać swoje 100-ileś baniek i nie wysilić się zbytnio. Doo tego zachował się jak tchórz po walce i stracił cały mój i wielu innych kibicow, szacunek.
Jak dobrze powiedział Mayweather, tej nocy Manny nie był w ringu z Algierim ;)
Pozdrawiam
Przestańmy z tymi pretensjami, chłop to sztukmistrz.
Pozdrawiam
Tylko, że z Floydem nie można być zbyt cierpliwym, bo to daje mu zbyt wiele czasu na reakcję. Sposób na Floyda to wyrwanie go ze strefy komfortu i nie dawanie czasu jego procesorowi na przetworzenie danych. Gdyby Manny był tak cierpliwy i kompletny w przeszłości jak tydzień temu, to przegrałby wszystkie walki z Marquezem i pewnie również nie dał rady Moralesowi i Barrerze. Problem z Pacquiao był ten, że po kontrach Floyda w pierwszej rundzie zaczął być bardzo pasywny (być może odezwał się syndrom nokautu Marqueza) zamiast próbować narzucić mocniejsze tempo i zmusić Floyda do większej pracy. Owszem byłoby to ryzyko dostania KO, ale ryzyko konieczne do odniesienia zwycięstwa.
Czasem dobrym sposobem na kontr boksera jest wyczekanie go, ale niestety Manny’emu brakuje środków. Zgadzam się z tym że wcale nie wypadł źle, bo kilka kontr było palce lizać i Money rzadko zjada tyle czyściochów na głowę, co zjadł w tej walce. Jednak w takiej grze dystansowej przeważnie wygrywa ten, kto ma lepszy jab, a Floyd ma tu olbrzymią przewagę zasięgu i umiejętności. Paca mogła uratować masa zwodów i wyciągnięcie kontry Moneya prawą, aby wtedy doskoczyć z atakiem, ale Manny zbyt szybko tracił energię. Jego tempo spadało po dobrych rundach 4 i 6 i dawał się spychać i dojść do głosu Moneyowi, zamiast kontynuować atak. Pacquiao to już nie jest dawny króliczek Energizera i niestety nie bardzo jest jak przystosować jego styl w późne lata. Nie ma fundamentów technicznych jakie ma Floyd i jest mu trudniej w zaawansowanym wieku.
„Zobaczyliśmy taktyczną wojnę na niewiarygodnie wysokim poziomie, apogeum pięściarstwa jako sztuki”
Gruba przesada. Zobaczyliśmy ciekawą, taktyczną walkę, której zwycięzca był znany odkąd Manny został zatrzymany pierwszymi kontrami Floyda i zaczął być zbyt pasywny w ataku.
Ostatnie zdanie niezwykle trafne, również to widziałem.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Mordobicia nie było, to prawda.
Walka marzeń to Mayweather vs Rigondeaux, ale wiadomo że wagowo to jest nijak do zgrania...
Pozdrawiam
Dyskusja zmierza w kierunku jałowej, więc ja już się kłaniam.
Pozdrawiam
coś w tym jest,chociaż raz,tak na serio zaryzykować,być może nawet przy złym obrocie spraw poczuć się zagrożonym,być blisko przegranej a potem wygrać...
to byłaby wielka sprawa ale tylko szaleniec rzuciłby na szale 20-kilka lat treningów
Floyd musiał być ostrożny z Pacquiao i był. To jest w pełni zrozumiałe. Natomiast Manny nie mógł być zbyt ostrożny, bo to nie jest jego mentalność i to nie jest jego boks. Nie można liczyć na zwycięstwo z Floydem walcząc w wolnym tempie i zadając najmniej ciosów w karierze. Jeśli próbujesz wygrać z kimś w jego własnej grze, to przez chwilę możesz liczyć na walor zaskoczenia. Generalnie jednak robisz przeciwnikowi przysługę i Floyd dostał takową przysługę.
Czy Manny wygrałby ryzykując? Być może nie. Być może wypadłby lepiej, a być może zostałby znokautowany jak z Marquezem, ale przynajmniej dałby sobie szansę na zwycięstwo.
Absolutnie nie zgadzam się z tym apogeum. Manny pokazał, że ma kłopot ze ścinaniem ringu i nie ma już dawnej energii. I nie tylko Floyda i różnicy zasięgu w tym zasługa. Mayweather pokazał zaś, że kiedy przechodzi do ataku jest podatny na kontry. Jak kazdy kto otwiera rozdanie. Suma summarum to był jednak świetny występ Floyda. Nudna walka na wstecznym zawsze jest w jego interesie. To jego piaskownica i zabawki, ale to nie są zabawki Manny’ego. Nawet jeśli nie pozwolił się z piaskownicy wykopać. Chodziło przecież o zwycięstwo.
wielcy mistrzowie ale walka mnie rozczarowała wole oglądać takie wojny jak kiedyś Froch- Kessler,czy ostanio Prowdnikow- Mathysse
Data: 09-05-2015 17:34:34
zaraz zaraz, jesli bokser daje sie trafiac i usadzac to nei znaczy ze daje swietna walke tylko gdzies popelnia blad. FMJ jest perfekcyjny w tym co robi i nie można go winić za to, że Pac walczył tak że ten nie musiał się za bardzo wysilać.
Gdzieś padło fajne zdanie - a to co z ludzmi ktorzy stawiali gruba kase w zakladach na paca sadzac ze jest perfekcyjnie przygotowany i ze ma szanse pokonac floyda? Gdyby wiedzieli ze pac ma kontuzje pewnie zaoszczedzili by sporo grosza. Zapewne zaczna pojawiać się pozwy biorowe przeciwko Top Rank i dobrze, bo w walce stulecia tylko oni oszukali kibiców.
Na prawdę nie rozumiem, czemu ta walka się wielu nei podobała, moim zdaniem była świetna, i FMJ na każdym kroku pokazywał Pacowi te to nei ta liga po prostu. On może obijać aligierich, bradleya (nawet niezlego ale małego nawet przy nim), odchudzonych odlh i cotto, ale wieksi piesciarze jak Money, Maidana THurman czy nawet ten nieszczesny Khan(chociaż tego by pewnie ustrzelił)to nie jego półka, i nie ważne jest, że on potrafi byc ciezszy od wiekszego fmj, bo to akurat zadna zaleta.
Autor komentarza: clyde22
Data: 09-05-2015 18:48:29
ale czy myslisz ze Floyd jest pięściarzem do wyczekania?
„Zobaczyliśmy taktyczną wojnę na niewiarygodnie wysokim poziomie, apogeum pięściarstwa jako sztuki”
Gruba przesada. Zobaczyliśmy ciekawą, taktyczną walkę, której zwycięzca był znany odkąd Manny został zatrzymany pierwszymi kontrami Floyda i zaczął być zbyt pasywny w ataku.
Zgadzam się, ze przesada, apogeum pięściarstwa by było wtedy jakby pac chociaż probowal robic to co w innych walkach, nawet rzucac się jak dzik ale jak piszesz to ryzyko ko, ale coz jest takie ryzko dla wojownika którym niby jest Pacman?
Autor komentarza: wszawypomiot
Data: 09-05-2015 18:53:16
To prawda jest wielki, największy nawet. Ale od największych najwięcej się wymaga. Nieprawdaż ? No żeby chociaż raz na rundę wyprowadził jakąś kombinację 4, 5 ciosów, zaryzykował coś, porwał kibiców jakąś niestandardową akcją... och ..pomarzyć można. Co w tym złego, że narzekam. Od tak genialnego sportowca mogę oczekiwać czegoś genialnego i a nie tylko perfekcji w realizacji najmniej ryzykownej taktyki wygrywania.
I tu mi się wydaje, że trochę nei rozumiesz boksu. To nie bitka spod remizy, to nie mma. Po co ryzykować te serie jak przeciwnik ani trochę tego nie wymaga? Aby się nadziać przypadkiem? Aby przypadkiem leżeć pierwszy raz w życiu?
Autor komentarza: wszawypomiot
Data: 09-05-2015 19:18:36
rogal - To była genialna realizacja taktyki minimalizacji ryzyka. Miał być seks a skończyło się na przytulaniu. Ot co.
Nie, po prostu jeden rdzaj sexu zadowoli x osób, w łóżku wygodnie, dość klasycznie tak jak każyd go zna i postrzega, a y osób potrzebuje do tego bicia i ostrego jebania na ławce w parku
Autor komentarza: rogal
Data: 09-05-2015 19:41:43
Zaryzykuję stwierdzenie, że walka była nieciekawa dla tych, którzy ni rozumieją istoty pięściarstwa.
Yeap
Jeszcze zabraknie wam takiego Floyda, jak pasy co walke będą zmieniac wlasciciela po głupim przypadkowym mordobiciu.
zrozum ze nie kazdy,a wlasciwie malo kto uwielbia i delektuje sie sie popisami defensywnymi takiego Floyda
I nie dlatego ze jest tempym prymitywym nie rozumiejacym istoty boksu,tylko dlatego ze oglada boks dla emocji i dramaturgii jakie wielkie walki ze soba niosa.Techniczne popisy moga isc z tym w parze.Uwierz mi byly juz na to przyklady w przeszlosci
Pozdrawiam
Dwa zespoły przez 90 minut stoją w miejscu , Żaden zawodnik nie zrobił ani kroku w kierunku piłki.
A dziennikarz relacjonujący ten mecz pisze tak:
Pozostawmy głupią bieganinę za piłką widzom bez wyobraźni, oni nigdy nie zrozumieją, jak doniosłym spektaklem był ten mecz. Zobaczyliśmy taktyczną wojnę na niewiarygodnie wysokim poziomie, apogeum piłkarstwa jako sztuki.
Wszystko rozgrywało się w głowach a nie w nogach.
Taktyka i ciągłe myślenie na stojąco. Bez zbędnego biegania. Stanie w miejscu przez 90 minut, bo piłka nożna to nie maraton czy bieg z przeszkodami, a szachy na wysokim poziomie.
Wciąż analizuję każdą sekundę tego meczu, słucham również wypowiedzi obu stron. Nie czuję się jeszcze gotowy do przedstawienia swoich wniosków.
Taki mecz w piłkę nożną na stojąco to sedno piłkarstwa niespotykane dotąd na żadnym innym stadionie. Wszystko jest procesem, wszystko wymaga czasu'. Potrzebuję go więcej niż kiedykolwiek.
Obie drużyny były cierpliwe i kompletne.
PS
Ja jak czytałem ten tekst to też jestem cierpliwy. Bo należało napisać bardziej dosadnie.
Panie Jakubie , czy pan czytasz się czasem?
Piszę to będąc człowiekiem, który sercem był za Paciem.
Do osób, które są zawiedzIone postawą Floyda w tej walce:
NIE MIEJCIE PRETENSJI DO ARTYSTY, ŻE NIE ZAGRAŁ WAM DISCO POLO...
NIE MIEJCIE PRETENSJI DO ANTYLOPY, ŻE LAMPART BYŁ ZA WOLNY...
.
Taa a przy tym emocji tyle co kot napłakał a to przecież w sporcie najwazniejsze.
Data: 09-05-2015 22:24:10
pozdrawiacz
zrozum ze nie kazdy,a wlasciwie malo kto uwielbia i delektuje sie sie popisami defensywnymi takiego Floyda
I nie dlatego ze jest tempym prymitywym nie rozumiejacym istoty boksu,tylko dlatego ze oglada boks dla emocji i dramaturgii jakie wielkie walki ze soba niosa.Techniczne popisy moga isc z tym w parze.Uwierz mi byly juz na to przyklady w przeszlosci
Pozdrawiam
Dobrze napisane. Amen
andrewsky, KapralWiaderny i inni...
Ludzie, co Wy macie za popieprzone myślenie.
Czy Wy naprawde myślicie, że ktokolwiek wychodzi do ringu, żeby dać emocje i dramaturgię???
Czy Wy myślicie, że te wszystkie epickie wojny, jakie miały miejsce w historii boksu miały miejsce dlatego, że bochaterzy tych walk chcieli dać Wam SHOW???
Oczywiście, że NIE!
Czemu inni nie walczą tak jak Floyd? Czemu nie unikają tylu ciosów i nie dają sobie zrobić krzywdy?? BO NIE POTRAFIĄ!
Jestem pewien, że każdy bokser oddałby wszystko, żeby mieć umiejętności Floyda i mieć ten komfort, że nie musi się bić...
.
Pozdrawiam.
Piszę na temat zachwytu autora tekstu nad poziomem walki ,a nie o tym kto wygrał.
I jeszcze raz dam porównanie.
Zakopane –Krupówki i odchody końskie leżące na ulicy obok dorożki.
Dziennikarz ogłupia ludzi pisząc relację z okazji „ Dnia Konia”;
-Proszę państwa zobaczcie odchody końskie. Cóż za wspaniała forma . Jakaż metafora przekazu.
Cóż za piękno wyrazistości barwy .
Intensywność zapachu to kwintesencja obcowania z naturą , a zarazem widok jak balsam działający na nasze oczy i i rozbudzający zmysł naszego nosa.
PS
Jak się okazuje wszystko można „ubrać” w ładne słówka.
Autor tekstu brutalnie sugeruje mi, że jeżeli nie podoba mi się to co jemu się podoba to jestem bez wyobraźni, i nic nie rozumiejącym. To nic innego jak lekceważenie i oszukiwanie czytelnika, który według autora powinien poddać się „zbiorowej halucynacji” , bo taka jest „poprawność”
Czytając ten tekst pana Jakuba odniosłem wrażenie jakbym słuchał komentarz Suprona do walki wrestlingowej.
Ale jedno jest pewne.
Z autora tego tekstu będzie bardzo dobry dziennikarz i już powinien zainteresować się nim „Przekręt Sportowy”
Ale jeszcze lepszy byłby polityk.
[Przyznam ,że niektóre teksty Jakuba Biłuńskiego były ciekawe i wyrażałem o nich pochlebne recenzje Szkoda tylko ,że autor nie chce bronić swego zdania i nie odpowiada na sugestie czytelników. Ale rozumiem taką postawę i nie mam o to pretensji]
A jestem pewien ze gdyby nie te epickie wojny z przeszlosci,to taki Floyd zamiast za setki miliony dolarów walczylby za kilka stow dla nielicznych "koneserow" wlasnie,bo tacy co lubia bitki mielibi w dupie ogkladanie popisow w unikaniu ciosow i boks nigdy nie osiagnolby tej popularności co dzisiaj
Co chciałeś przez to powiedzieć? Bo nie rozumiem Twojego myślenia...