NIE BĘDZIE POWITANIA PACQUIAO W MGM. 'JESTEŚMY TAM NIEPROSZENI'
Manny Pacquiao (57-5-2, 38 KO) nie weźmie udziału w tradycyjnym grand arrival - powitaniu pięściarzy w MGM Grand w Las Vegas na kilka dni przed wielką walką. Obóz Filipińczyka, który 2 maja zmierzy się w słynnym hotelu z Floydem Mayweatherem Jr (47-0, 26 KO), czuje się tam nieproszony i przebywanie w olbrzymim obiekcie zamierza ograniczyć do minimum.
Promujący "Pacmana" Bob Arum od dłuższego czasu ma na pieńku z władzami MGM Grand. Oliwy do ognia dolały ostatnie problemy z dystrybucją biletów przed zbliżającym się wielkimi krokami pojedynkiem. Zdaniem szefa Top Rank MGM Grand i Mayweather Promotions konspirowały, aby jego grupa otrzymała jak najmniej wejściówek do rozdysponowania. W ramach rewanżu 83-latek zamierza trzymać swojego pięściarza z daleka od hotelu.
- Nie będziemy tam przebywać dłużej niż trzeba, bo po ich zachowaniu wiemy, że nie jesteśmy tam proszeni - powiedział.
Zobacz: 141 TYSIĘCY DOLARÓW ZA JEDEN BILET
Pacquiao w poniedziałek przyjedzie do Las Vegas prywatnym autobusem z Los Angeles, gdzie przygotowywał się do walki. W światowej stolicy hazardu zostanie zakwaterowany w Mandalay Bay, hotelu należącym do MGM.
- Nie potrzebujemy żadnego przedstawienia z okazji przyjazdu Manny'ego, poradzimy sobie bez tego całego zamieszania. Chcemy, aby Manny miał spokój. Z dziennikarzami spotka się w Mandalay Bay, w komfortowym środowisku. To dla niego znacznie lepsze rozwiązanie, dla prasy, szczerze mówiąc, również. Po co mielibyśmy robić grand arrival, skoro Manny nawet nie będzie nocować w MGM? - stwierdził Arum.
Powitanie Mayweathera odbędzie się zgodnie z planem - najlepszy bokser świata, który żyje i trenuje w Las Vegas, przyjedzie do MGM Grand we wtorek.
Mają nawet te gwizdy opatentować jako zastrzeżone dla mejłetra dżuniora.