ÓSEMKA SZPILKI
Po związaniu się menadżerskim kontraktem z Alem Haymonem oraz nowym szkoleniowcem, Artur Szpilka (17-1, 12 KO) pierwszy pojedynek stoczy w najbliższy piątek podczas gali w Chicago, gdzie naprzeciw niego stanie przeciętny Ty Cobb (18-6, 10 KO). Teraz poznaliśmy trochę szczegółów odnośnie najbliższych planów "Szpili".
Przede wszystkim pojedynek zakontraktowano nie na dziesięć, a ostatecznie osiem rund. To wpłynie na wypłatę Polaka, choć ta i tak będzie bardzo pokaźna.
- Jestem w dobrej formie. Po ostatnim treningu ważyłem 103 kilogramy. Plan jest taki, bym kolejną walkę stoczył na tej samej gali, na której Krzysztof Głowacki spotka się z Marco Huckiem. Chciałbym, żeby moim rywalem był wtedy Chris Arreola - przyznał Artur.
Przypomnijmy, że w ostatnim występie na początku listopada pięściarz z Wieliczki pokonał na punkty Tomasza Adamka.
Szkoda tylko, że Chris nie znaczy już zbyt wiele w boksie. Pokonał w prawdzie tego Mitchela i zasłużył sobie tym na walkę o pas (xd). I co się okazuje? Stiverne, który jest pięściarzem z naprawdę szerokiej czołówki, pokonuje dwa razy Arreole, wniosek? Arreole może pokonać każdy niezły, bądź ponad przeciętny zawodnik, dysponujący umiejętnościami wymienionymi wyżej. Szczególnie druga ich walka (ta o pas), była dla mnie czymś niesmacznym. Przecież wyznaczenie do walki o pas pana Arreolę było po prostu głupie, równie dobrze mogli dac Stivernowi ten pasek, bez żadnej walki. Ale wiadomo, w walce o pas musiało się spotkać dwóch człapiących grubasków, by niezależnie od wyniku ich batalii, pas mógł zdobyć Wilder aka szklana szczęka vel bumobijca xd
A tak serio, to chodzi mi o pewien pryzmat, przez jaki ludzie patrzą na kogoś kto pokonał Arreole. Jak go Stiverne go pokonał, to że jego kontry są mistrzowskie, od razu zrobili z niego najlepszego zawodnika zaraz po Władimirze, bo miał wszystko pod kontrolą, bo kontrował lepiej niż rollins. Tylko, że przy takim techniku jak Arreola to nie problem skontrować cios, sam trenuje boks od 7 lat i nigdy na żadnych turniejach, pucharach, czy nawet zwykłych sparingach, nie widziałem amatora o gorszej kondycji niż Arreola (ten rym to przez przypadek). Tak samo pamiętam z Adamkiem było, jak wypunktował Arreole, to stał się od razu demonem szybkości, znikającym punktem w ringu, quick hands itp. Sory ale na tle Arreoli to każdy normalnie trenujący bokser wygląda na szybkiego niczym Usain Bolt (poprawcie mnie jak się mylę, nie znam się za bardzo :). A potem Wilder pokonuje niczym nie wyróżniającego się boksera, który zasłyną z pokonania Chrisa i posiadania pasa mistrzowskiego przez porażająco długi okres jednej obrony xd
No i zmierzam do tego, że nie mogę się doczekać, aż po stosunkowo łatwym zwycięstwie Szpilki, nad Arreolą, zaczną się te same pierdalamento co zawsze :D Nie myślcie, że ja tu hejtuje Arreole czy Stiverna, obydwóch szanuje, a Arreole wręcz uwielbiam :D Na Szpilkę to też nie jest hejt, po prostu wolałbym zobaczyć go na tą chwilę z jakimś technikiem typu Cunninham, albo Scott.
"Arreola od wielu lat jest bardzo łatwy do ogrania dla zawodnika nawet z szerokiej czołówki. Trochę taka mniejsza, wolniejsza, bielsza i ogólnie gorsza wersja Foremana."
chłopie, czy Ty o 10.00 byłeś jeszcze pod wpływem? Porównywać koszmarnego Krzysia do jednego z największych mistrzów w historii???
"Arreola od wielu lat jest bardzo łatwy do ogrania dla zawodnika nawet z szerokiej czołówki" - proszę o przykład, kiedy Arreola został "bardzo łatwo" ograny przez zawodnika z szerokiej czołówki.
Nie porównuje ani ich osiągnięć, ani umiejętności, nie moja wina jednak, że ich styl walki jest do siebie porównywalny. Pod wpływem mogłem jeszcze być, ale to powinieneś mi wybaczyć, ze względu na dzisiejszą noc, obfitą w pare niezłych wydarzeń bokserskich. Arreola nigdy nie przegrywał z kretesem i zawsze zostawiał serce na ringu, więc faktycznie z tym, że jest bardzo łatwy, przesadziłem. Ale z drugiej strony jeśli mielibyśmy się tak licytować, to ja bym Cię zapytał, czy widziałeś kiedyś jakąś ważną walkę dla Chrisa, której by nie przegrał :D
Nie musisz mi tego tłumaczyć, ja doskonale widzę, że Foreman skupiał się na pojedyńczym atomowym uderzeniu, a Chris stara się bardziej zasypywać przeciwnika ciosami. Ale zrozum, że mi nie chodzi właśnie o ich umiejętności, i broń boże nigdy nie próbowałbym porównać ich siły ciosu. Mówiąc o podobieństwach, mam na myśli leniwy sposób poruszania się po ringu. Foreman był nie do pokonania, jeśli ktoś chciał się z nim bić, ale gdy trafiał na zawodników o dobrej, lateralnej pracy nóg i dobrych ciosach z dystansu to stawał się nieporadny. Adamek pokazał, że Chrisa można pokonać w ten sam sposób. Na tym polegało moje porównanie tych dwóch bokserów, po prostu jak pisałem tamtego posta, to mi się skojarzyło, że mają podobną wadę, więc o tym napisałem :) Równie dobrze mogłem podać przykład takiego Włodarczyka, który też ma mocne uderzenie, wyprowadza mało ciosów na rundę i nie potrafi poradzić sobie z zawodnikiem który potrafi chodzić, zamiast stać w miejscu, albo co gorsza na niego napierać. Włodar a Ci dwaj wcześniej wymienieni to kompletnie inni zawodnicy, ale samo porównanie wspólnej cechy/wady tych panów, jest moim zdaniem trafne :)