MACIEJ MISZKIŃ: UWAŻAŁEM SIĘ ZA FAWORYTA
- Spędziłem z nim rok temu osiem rund, wiedziałem czego po nim się mogłem spodziewać, dlatego stresu przed walką nie było żadnego - mówił zadowolony z udanego rewanżu nad Pawłem Głażewskim (23-4, 5 KO) wciąż chyba niedoceniany Maciej Miszkiń (17-3, 4 KO).
Podopieczny Fiodora Łapina niemal całkowicie zdominował rywala, bo punktacja nie oddaje tego, co działo się między linami.
- Zabrakło odrobinę techniki żeby zakończyć pojedynek przed czasem. Nie chcę być pyszałkiem, ale spodziewałem się takiego obrotu spraw. Uważałem się za faworyta i szczerze mówiąc spodziewałem się nawet, że zwyciężę dziś przed czasem. Osłabiałem go ciosami po dole i dzięki temu robiłem sobie miejsce na prawy sierp. Poświęciłem się w pełni na przygotowaniach, odsunąłem pracę i skoncentrowałem w dwustu procentach tylko na tej walce. Teraz znów mam zamiar wrócić do kategorii super średniej, gdzie będę dominował nad rywalami fizycznie - kontynuował tryumfator. Co teraz?
- Chętnie spotkam się z innym Polakiem. Jeśli będą dobre pieniądze, to mogę po raz trzeci wyjść do ringu z Pawłem, ale od strony sportowej to już tak naprawdę mi nic nie daje. A ja chcę się nieustannie rozwijać. Fajna byłaby na przykład konfrontacja z Andrzejem Sołdrą, kiedy ten już się wykuruje. Mi już teraz tylko potrzeba więcej doświadczenia i klasowych sparingpartnerów, którzy pokazaliby mi, jakie popełniam błędy - zakończył Miszkiń.
p.s -oczywiscie wazny tez jest talent do boksu,a tu jest na podobnym poziomie!
może zawalczyć o miano miano najsłabszego pół cieżkiego z Kosteckim plus do datakowo cwaniaka i chama
Miszkin jak wyleczy Sołdra to znim wygra nie jest wybitnym zawodnikiem ale plus za serce ambicje i twardośc