TECHNICZNY KOPYTEK ZWYCIĘŻYŁ KARAPETYANA
Na papierze walką wieczoru gali Andrzeja Wasilewskiego w Gliwicach jest pojedynek Marcina Rekowskiego z Gbengą Oloukunem. Jednak wielu obserwatorów uważało przed imprezą, że to potyczka Sasuna Karapetyana (8-2, 2 KO) z Krzysztofem Kopytkiem (10-0, 2 KO) będzie najciekawszym starciem dzisiejszego wieczoru, a oczy kibiców zwrócone będą najbardziej właśnie na to zestawienie. Trzeba przyznać - obaj panowie dali sporo emocji.
Pierwsza odsłona to lekka przewaga Karapetyana, który skutecznie trafiał lewym sierpowym, dokładając kilka celnych ciosów na tułów. Kopytek nie chciał być mu dłużny i próbował zaskakiwać mieszkającego w Kołobrzegu boksera m.in. uderzając prawy krzyżowy nad lewą ręką. Drugie trzy minuty starcia i mimo kilku ataków podopiecznego Łapina znów wydawało się, że runda należała się Karapetyanowi. Sytuacja zmieniła się w kolejnych dwóch rundach, w których przeważał już Kopytek, który wdrożył więcej technicznego boksu i trafionych ciosów, natomiast Sasun imponował dużą ambicją i zaangażowaniem. Piąta odsłona rozpoczęła się na korzyść Karapetyana, w drugiej fazie przeważał Kopytek, skutecznie kontrując swojego rywala uderzeniami z prawej ręki. Scenariusz z piątej rundy powtórzył się zarówno w szóstej jak i siódmej odsłonie. Przed ostatnimi trzema minutami pojedynku będący w narożniku Karapetyana jego brat Hakob motywował go do podkręcenia tempa. Sasun rzeczywiście przyśpieszył, kilka razy trafił zawodnika Knockout Promotions i tę rundę można było zapisać na konto mającego ormiańskie korzenie Karapetyana.
Po ośmiu ciekawych rundach sędziowie jednogłośną decyzją (77-75, 77-76, 78-74) wskazali zwycięstwo pięściarza z Jaworzna, który dopisał do swojego rekordu dziesiątą wygraną.
To jest matchmaking na najwyższym poziomie.
Fantastyczny boks, ręce składają się do braw.
Wg mnie Sasun wypadł świetnie i nie widziałem przewagi Kopytka, więcej celnych ciosów wydawało się że zadał Karapetyan...
Rewanż kupuję z miejsca. To jest boks !
Pozdrawiam
wyczuwam sarkazm
Pozdrawiam