ROSADO I STEVENS ZREMISOWALI NA GALI BKB
Minionej nocy na gali w Las Vegas zmierzyli się ze sobą dobrze znani kibicom boksu Gabriel Rosado (21-9, 13 KO) i Curtis Stevens (25-5, 20 KO) - nie jednak w bokserskim ringu, a w kole zdobywającej coraz większą popularność organizacji Big Knockout Boxing.
Zawodnicy BKB walczą na zasadach bokserskich, lecz w nieco innym anturażu. Pole ich walki to mały okrąg - bez lin i narożników. Tak zwany "the pit" jest mniej więcej dwa razy mniejszy niż tradycyjny ring, co ma powodować duże emocje i oczywiście, jak nazwa organizacji wskazuje, duże nokauty.
Tego właśnie spodziewali się kibice w walce wojownika Rosado z nieustępliwym, mocno bijącym Stevensem. Pojedynek nieco jednak zawiódł fanów krwawej jatki. Rosado, mistrz BKB w wadze średniej, unikał konfrontacji i punktował swojego rywala lewym prostym. Stevens, którego przygotowywał do tego występu Shane Mosley, zdołał go w końcu dopaść i rzucić na ziemię w piątej rundzie, ale nie wystarczyło to do zwycięstwa. Po siedmiu rundach sędziowie orzekli remis - jeden z nich punktował 69-63 dla Rosado, a dwóch pozostałych 66-66.
- To jakiś gówniany żart, człowieku. Mieliśmy siedem rund, ale możemy mieć zaraz jeszcze ósmą - mówił po walce Stevens.
Dodatkowego starcia nie było, ale zawodnicy prawdopodobnie spotkają się w rewanżu na kolejnej gali BKB. Rosado jest gotowy do drugiej walki, choć nie sądzi, aby była ona potrzebna.
- Uważam, że go wyboksowałem właściwie do zera. Stevens jest silny, przewrócił mnie, ale to ja wygrałem walkę. Jestem mistrzem, a żeby zabrać mistrzowi pas, trzeba się naprawdę wysilić. Jak chce, to możemy to zrobić jeszcze raz - stwierdził.
Pozdrawiam
Nie jest wliczana do rekordu,
Jeśli nie było nokdaunu to jest to jasne.
Nie pytałem o to. pytam bo Rosado leżał.